„W prawdziwej walce byłoby po wszystkim” – Diaz o „lunatykującym” Edwardsie i braku motywacji do treningów
Nate Diaz opowiedział o przegranym starciu z Leonem Edwardsem na UFC 263, nie mając wątpliwości, że jest lepszym zawodnikiem.
Przez pierwsze cztery rundy Nate Diaz nie miał wiele do powiedzenia w starciu z Leonem Edwardsem podczas gali UFC 263 w Glendale, inkasując sporo ciosów, kopnięć – szczególnie niskich – oraz uderzeń z góry, gdy walka trafiała do parteru. Pokazał co prawda nie lada charakter i ostry zryw w końcówce, ale ostatecznie przegrał jednogłośną decyzją sędziowską.
Podczas konferencji prasowej po gali, na którą zawitał, stocktończyk daleki był jednak od szat rozdzierania.
– Wolałbym wygrać te walkę, ale poszło, jak poszło – zaczął Diaz. – Miałem rozcięcie podczas treningu, chociaż wcale nie rozcinam się tak łatwo, jak wszyscy opowiadają. W 5-rundowej walce zawsze może się trafić rozcięcie.
– Z powodu tego rozcięcia na treningu musieliśmy przesunąć walkę o miesiąc. Straciłem wtedy całą motywację do treningów, ciężkiej pracy i całej reszty, więc przez ten miesiąc w pewien sposób błąkałem się w tych przygotowaniach do wojny.
– Koniec końców, wygrał i takie tam, ale czuję, że pomimo tego i tak jestem lepszym zawodnikiem. Liczy się to, co dzieje się w szczytowym momencie walki.
– Bez hejtu dla Leona, gratulacje dla niego. Dlaczego nie walczyć z gośćmi ze szczytu, skoro już walczysz. Wolałbym, żeby poszło na moją stronę, ale wszystko gra.
Zapytany, jak ocenia umiejętności Leona Edwardsa i jego aspiracje mistrzowskie, młodszy ze stocktońskich braci nie był szczególnie wylewny.
– Wie, jak wygrywać walki, jak przez nie przechodzić – ocenił. – A mówimy o najwyższym poziomie, więc… Wszystko gra.
– Trochę improwizowałem – kontynuował. – Przeszedłem przez tę walkę trochę na zasadzie, żeby dostać teraz następnego rywala w tej całej grze. Nie czułem się zagrożony. Oczywiście zostałem rozcięty, więc tu wyszło chujowo, ale nie byłem zmotywowany podczas treningów i po prostu próbowałem nie tracić nigdzie energii. Trochę taki rejs.
Nonszalancko i prowokacyjnie walczący stocktończyk nie składał jednak broni do końca walki. Na minutę przed końcem zawodów zdzielił Leona Edwardsa fantastyczną kombinacją stocktońskiego liścia z soczystym krzyżowym, okrutnie wstrząsając Jamajczykiem. Zanim jednak ruszył z kanonadą uderzeń celem skończenia rywala, dał mu kilka sekund na dojście do siebie, ostentacyjnie celebrując udaną akcję. Ostatecznie Rocky przetrwał do końca walki.
— MS (@UFC_Obsessed) June 13, 2021
– Było po wszystkim – powiedział z uśmiechem Diaz, nawiązując do końcówki starcia. – W prawdziwej walce w realnym świecie byłoby po wszystkim. Lunatykował.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Gruszek w popiele niewidziany wcześniej w akcji od listopada 2019 roku Nate Diaz zasypiać teraz nie zamierza. Planuje szybki powrót do oktagonu.
– Chcę walczyć za 3-4 miesiące – powiedział. – Jestem gotowy, żeby wrócić, tylko muszę się podleczyć. Gdybym wyszedł bez szwanku z tej walki, walczyłbym w następnym tygodniu. Po prostu nie miałem motywacji do treningów, bo wykonałem ciężką robotę pod tę walkę w Teksasie, gdzie miała się odbyć pierwotnie. Musiałem się krzątać przez następny jebany miesiąc, co było do dupy, więc po prostu musiałem sobie jakoś poradzić i zrobić, co trzeba, żeby się tu pojawić.
– Nie mam nikogo na oku. Wrócę do domu i zobaczę, co się dzieje, kto co robi. Jeśli ktoś chce się bić, lepiej żeby wyraził to dobitnie. I jeśli będzie miało to sens i będzie dobre dla obu stron, zatańczymy.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****