„Mordy w kubeł i pie*dolcie się” – Nate Diaz wyjaśnia, dlaczego nie żywi sympatii do skreślających go zawodników
Nate Diaz opowiedział o sobotniej walce z Leonem Edwardsem na UFC 263, odpowiadając na głosy, wedle których nie ma szans na zwycięstwo.
Gdy kilka miesięcy temu okazało się, że niewidziany w akcji od listopada 2019 roku Nate Diaz, który przegrał wówczas z Jorge Masvidalem z powodu rozcięć na twarzy, w powrotnym boju skrzyżuje rękawice z Leonem Edwardsem, fani oraz eksperci więksi i mniejsi jęli zachodzić w głowę, skąd taki akurat wybór Amerykanina.
Przecież z jednej strony strony Jamajczyk nie ma wcale wyrobionego nazwiska i do statusu gwiazdy bardzo mu daleko, a z drugiej, wydaje się posiadać się styl, który może sprawić stocktończykowi w oktagonie masę problemów.
Dlaczego zatem Diaz zdecydował się akurat na walkę z Edwardsem? O to zapytano go w najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił ESPN.com.
– Czekałem, aż cały świat nabierze trochę rozpędu – powiedział. – W zasadzie to tak naprawdę nie czekałem, ale chciałem po prostu wystąpić na dobrej rozpisce z fanami na trybunach.
– Był już czas, żeby powrócić, a on wygrywał, robił dobrą robotę. Ma ten swój imponujący bilansik i karierę, więc… Odbierzmy mu to gówno.
W drodze do walki, która odbędzie się w ramach sobotniej gali UFC 263 w Glendale, Leonowi Edwardsowi – nawiasem mówiąc, największemu bukmacherskiemu faworytowi wydarzenia – nie brakuje pewności siebie. Jest przekonany, że nie tylko pokona Amerykanina, ale też skończy go.
– Zgadzam się z nim – stwierdził Diaz, gdy przytoczono mu zapowiedzi Edwardsa. – Powinien tak mówić. Wszyscy oni tak mówią. Ja też powinienem go skończyć. Wszyscy powinni tak do tego podchodzić. Jestem gotowy, aby zakończyć obóz przygotowawczy i wykonać robotę. Taki mam cel i mam nadzieję, że się powiedzie. Na to liczę.
Nie tylko bukmacherzy nie dają Nate’owi Diazowi większych szans. Podobnie do tematu podchodzą koledzy po fachu Amerykanina, którzy w różnych medialnych typowaniach podkreślają co prawda, że uwielbiają młodszego ze stocktońskich braci, ale jednocześnie mniej lub bardziej wyraźnie faworyzują Rocky’ego.
– Tak było przez całą moją karierę – odniósł się Diaz do typowań innych fighterów. – Właśnie tego rodzaju bzdury.
– Do wszystkich innych zawodników, jeśli ktokolwiek z was mówi cokolwiek o mnie i nie jest to nic pozytywnego tylko jakieś pojebane gówno, to mordy w kubeł i pierdolcie się. Takie właśnie mam o was zdanie.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Tak zawsze wyglądała moja kariera. Jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia, to nie mów nic. Przynajmniej na takich zasadach ja działam. Jeśli nie mam nic miłego do powiedzenia, to moje jebane typy na walki zostawiam dla siebie.
– Wszyscy ci goście, którzy mówią, że przegram, nie są, kurwa, sobą.
Jeśli natomiast wbrew skreślającym go bukmacherom Diaz zatrzyma rozpędzonego serią ośmiu zwycięstw Edwards, z kim chciałby skrzyżować rękawice w kolejnym boju? Zapytany o potencjalną trylogię z Conorem McGregorem, rewanż z Jorge Masvidalem oraz mistrzowskie starcie z Kamaru Usmanem, stocktończyk nie odsłonił żadnych kart.
– Wszystkie te opcje brzmią świetnie – stwierdził. – To dobre, różne opcje. Każdego dnia nabieram nowej motywacji, więc zobaczymy, co wydarzy się po walce.
– Chcę tam wyjść, dać dobre widowisko i wykonać robotę – podsumował. – Mam nadzieję, że wszyscy wyjdą zdrowi, ale na pewno idę tam, żeby zabić.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****