„W parterze nie musiałem nawet myśleć, poinstruował mnie do skończenia” – Tybura z wielkim uznaniem o trenerze Kościelskim i narożniku
Marcin Tybura podsumował zwycięski pojedynek z Walterem Harrisem i wskazał rywala, z którym chciałby powalczyć w kolejnym starciu.
Nie miał łatwej przeprawy z Walterem Harrisem w co-main evencie sobotniej gali UFC Fight Night w Las Vegas Marcin Tybura.
Zainkasowawszy w pierwszej rundzie niespodziewany obrotowy backfist Amerykanina, Polak znalazł się w dużych tarapatach. Czując krew, Harris ruszył bowiem do zdecydowanych ataków, szukając skończenia pojedynku. Zamknął Marcina na siatce, tam rozpuszczając potężne bomby.
Nasz zawodnik przetrwał jednak kanonadę uderzeń, a gdy przeniósł walkę do parteru, z dziecinną wręcz łatwością rozmontował rywala, kończąc go uderzeniami z góry i tym samym odnosząc już piąte zwycięstwo z rzędu.
– Nie spodziewałem się, że dostanę tyle uderzeń – powiedział Marcin w rozmowie z dziennikarzami oraz na kanale UFC. – Pracowałem nad defensywą, ale poszedł ostro. Było to zresztą coś, na co byłem przygotowany, bo mam w swoim klubie dużych kolesi, jak na przykład Michał Andryszak. Gość leje mnie cały czas, więc byłem na to przygotowany, wiedziałem, jak się pozbierać.
– Byłem w zasadzie zaskoczony, że ci goście nadal nie nauczyli się, że takie szarże już na mnie nie działają.
– Był taki czas w mojej karierze, gdy goście atakowali mnie mniej agresywnie, a nie byłem w stanie tego przetrwać. Jednak teraz jestem mocny mentalnie. Nie sądzę, aby ktokolwiek w kategorii ciężkiej był w stanie to zrobić.
– Do zmiany nie doszło ot tak. Musisz po prostu przejść przez ciężki okres i potem po prostu harować jeszcze mocniej. Musisz mieć jeszcze większy głód walki.
Trenujący w poznańskim Ankosie MMA oraz warszawskim Aligatores uniejowianin nie zapomniał o sztabie trenerskim, który go wspierał z narożnika – trenerach Andrzeju Kościelskim oraz Kamilu Umińskim, a także swoim głównym sparingpartnerze, Michale Andryszaku.
– Gdy skończyła się nawałnica Harrisa i przeniosłem walkę na dół, mój trener Andrzej Kościelski przygotował wszystko, co wydarzyło się w parterze – powiedział. – Nie musiałem nawet nad niczym myśleć, bo poinstruował mnie dokładnie do skończenia walki. Mam wspaniały narożnik i to jest też część mojego sukcesu.
– Trochę czuję się, jakbym wracał do przeszłości, bo w przeszłości kończyłem walki w pierwszych rundach – powiedział. – I teraz zaczyna się to znowu, więc mam nadzieję, że tak będzie nadal.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
– To była bójka – powiedział Marcin podczas konferencji prasowej po gali. – Myślę, że ludziom się spodobało i dostanę teraz mocną walkę. Chciałbym walkę wieczoru z rywalem z czołowej piątki rankingu.
Zwycięstwo ze sklasyfikowanym na 8. miejscu w rankingu wagi ciężkiej Amerykaninem najprawdopodobniej zagwarantuje Marcinowi Tyburze awans do Top 10 dywizji – tam ma już natomiast upatrzonego przeciwnika…
– Nie sprawdziłem, kto z potencjalnych rywali ma już jakiś zestawiony pojedynek – powiedział. – Z tego, co wiem, Alexander Volkov ma już walkę. Nie wiem, czy ma już walkę Curtis Blaydes, ale jeśli nie ma, to chętnie zmierzyłbym się z nim albo też ze zwycięzcą dzisiejszej walki wieczoru.
Na słowach tych nie poprzestał, bo po walce za pośrednictwem mediów społecznościowych Tybur zaprosił wspomnianego Curtisa Blaydesa w oktagonowe tany.
Who's next? With 5 wins in a row I deserve some big fight like a main event against @RazorBlaydes265 What you think Curtis? @Mickmaynard2 @danawhite @UFCEurope pic.twitter.com/9gfF6lkIZT
— Marcin Tybura (@MarcinTybura) June 6, 2021
Poniżej oba wywiady z Polakiem.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
"Right now I'm on the way to that."
Marcin Tybura (@MarcinTybura) believes his first round finish of Walt Harris proves he belongs fighting the @UFC's heavyweight elite 🔊⬆️
All #UFCVegas28 Results ⬇️:
— UFC News (@UFCNews) June 6, 2021
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****