Nate Diaz zdradził, dlaczego poprosił o walkę z Leonem Edwardsem
Nate Diaz wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na konfrontację z Leonem Edwardsem.
Gdy kilka tygodni temu gruchnęła wiadomość, że cieszący się niesłabnącą popularnością Nate Diaz skrzyżuje rękawice z Leonem Edwardsem, przez światowe MMA przetoczyła się fala niedowierzania pomieszanego ze zdziwieniem.
Brytyjski Jamajczyk od lat uchodzi bowiem za zawodnika, który mocno nie domaga pod kątem rozpoznawalności, podczas gdy młodszy ze stocktońskich braci od lat wojuje wyłącznie z rywalami o ugruntowanej pozycji medialnej, by nie rzec: gwiazdorami.
Skąd zatem decyzja Nate’a Diaza, aby zaakceptować starcie z Rockym? Otóż, rąbka tajemnicy w tym temacie uchyla najnowszy odcinek jego videoblogu, w którym zapytano go, czy walka wyszła z jego inicjatywy, czy też została mu zaproponowana przez UFC.
– Chciałem z nim walczyć, bo to gość, który pokonuje wszystkich, a nikt nie okazuje mu uznania – odparł Nate.
Leon Edwards znajduje się na fali aż ośmiu zwycięstw. W pokonanym polu zostawiał między innymi Rafaela dos Anjosa, Gunnara Nelsona czy Donalda Cerrone. Ostatniego występu z Belalem Muhammadem szczególnie miło wspominał jednak nie będzie, bo zakończył się on wynikiem no-contest – a to z uwagi na przypadkowy faul Jamajczyka, który uniemożliwił Amerykaninowi kontynuację walki.
Nate Diaz od dłuższego czasu powtarza, że interesują go wyłącznie walki ze „zwycięzcami”. Dlatego trzy lata po rewanżu powrócił na starcie z Anthonym Pettisem, który kilka miesięcy wcześniej popisał się fantastycznym nokautem na Stephenie Thompsonie.
Podobnie rzecz się miała, gdy młodszy ze stocktońskich braci ostatnio – tj. w listopadzie 2019 roku – gościł w oktagonie, krzyżując pięści i ostatecznie przegrywając przez techniczny nokaut (przerwanie lekarza) z Jorge Masvidalem. Ulicznki z Miami był wówczas na fali dwóch spektakularnych nokautów – z Darrenem Tillem i Benem Askrenem.
Nate’owi Diazowi nie przeszkadza też z pewnością 3. miejsce Leona Edwardsa w rankingu kategorii półśredniej. Starcie to jest zresztą przez wielu uważana za eliminator do walki o tron 170 funtów z Kamaru Usmanem. Nigeryjczyk zdążył już zresztą zapowiedzieć, że nie miałby nic przeciwko, aby w czwartej obronie złota pójść w tany ze zwycięzcą.
Pierwotnie amerykańsko-jamajskie starcie miało odbyć się podczas majowej gali UFC 262, ale Diaz po raz pierwszy w karierze zmuszony był się wycofać z powodu problemów zdrowotnych. W rezultacie pojedynek przełożono na galę UFC 263, która odbędzie się 12 czerwca w Glendale. Rozegra się na dystansie pięciu rund.
Poniżej wspomniany videoblog Road To War Nate’a Diaza.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****