Typowanie UFC 262: Oliveira vs. Chandler
Analizy najciekawszych walk sobotniej gali UFC 262: Oliveira vs. Chandler oraz typowanie całej rozpiski.
Gala rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 00:30 czasu polskiego w aplikacji UFC Fight Pass oraz na eFortuna.pl. Transmisja z karty głównej od 4:00 na Polsat Sport oraz eFortuna.pl.
Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
145 lbs: Shane Burgos (13-2) vs. Edson Barboza (21-9)
Kursy bukmacherskie: Shane Burgos vs. Edson Barboza 1.75 – 2.08
Bartłomiej Stachura: zasiliwszy szeregi kategorii piórkowej, Edson Barboza walczy agresywniej. Czy to z powodu większego zaufania do swojej szczęki, czy też podrasowania defensywy, czy może nabrania pewności siebie – nie przesądzam. Chętniej jednak niż onegdaj wdaje się w ostre wymiany, wkłada w uderzenia więcej mocy, mniej chętnie oddaje pole.
Rzecz jednak w tym, że Shane Burgos to kawał oktagonowego rzeźnika. Dodatkowo, nieźle poukładanego techniczne. Pójście przez Brazylijczyka na wojnę z Amerykaninem – szczególnie pięściarską – będzie obarczone dużym ryzykiem. Do pewnego stopnia kontrolowany chaos w oktagonie to bowiem królestwo Burgosa.
To jednak nie koniec, bo Shane powinien mieć po swojej stronie sporą przewagę kondycyjną. W trzecich rundach ostatnich pojedynków Barboza zdecydowanie nie zachwycił, podczas gdy Burgos jest znany właśnie między innymi z żelaznej kondycji. Dość powiedzieć, że Amerykanin w trzeciej odsłonie skończył Amirkhaniego, podczas gdy Barboza zdaniem jednego z sędziów trzecią rundę z kurdyjskim Finem przegrał.
Grzechem byłoby też nie wspomnieć o stylu walki Hurricane’a. To zawodnik nieskory do oddawania terenu, agresywny, niezwykle aktywny, chętnie rąbiący na głowę i korpus. Nie jest natomiast od dawna tajemnicą, że taki właśnie styl – tj. agresywny bokser – stanowił zawsze dla Edsona Barbozy największy problem. Brazylijczyk nie ma bowiem wtedy ani miejsca, ani czasu na zaprzęgnięcie do działania swojej najgroźniejszej broni, czyli oczywiście kopnięć.
Nie znaczy to jednak, że skreślam Juniora. Nie wykluczam bowiem, że lowkingami na wysokości łydki zdemoluje wykroczną nogę rywala, mocno utrudniając – a może nawet uniemożliwiając! – mu zadanie. Nie zapominajmy, że w wojnie na niskie kopnięcia Barboza pokonał swego czasu samego Gaethje. Po drugie natomiast, Burgos miewa często frywolny stosunek do stójkowej defensywy – trzyma ręce nisko, całą niemal obronę opierając na balansie. Gdy natomiast stajesz naprzeciwko kopacza klasy Edsona, w każdej niemal sekundzie jesteś o jedno kopnięcie na głowę od nokautu.
Tym niemniej, uważam, że presja ze strony Burgosa, kastrująca mającego już mimo wszystko najlepsze lata za sobą – niech mu Bóg błogosławi! – Barbozę z kopnięć i odbierająca mu tlen, jego aktywność i kondycja, wszystko to zaprowadzi Amerykanina do zwycięstwa. Nie wykluczam skończenia w trzeciej rundzie, ale…
Zwycięzca: Shane Burgos przez decyzję
125 lbs: Katlyn Chookagian (15-4) vs. Viviane Araujo (10-2)
Kursy bukmacherskie: Katlyn Chookagian vs. Viviane Araujo 1.80 – 2.01
Bartłomiej Stachura: Viviane Araujo wygra prawdopodobnie pierwszą rundę – jest szybsza, posiada bogatszy arsenał uderzeń, bije mocniej – i przegra trzecią – a to z uwagi na niezachwycającą kondycję.
Kto zatem wygra rundę drugą? Bóg jeden raczy wiedzieć!
Zwycięzca: Viviane Araujo przez decyzję
135 lbs: Rogerio Bontorin (16-3) vs. Matt Schnell (15-5)
Kursy bukmacherskie: Rogerio Bontorin vs. Matt Schnell 2.34 – 1.60
Bartłomiej Stachura: na papierze pojedynek ten nie zapowiada się na szczególnie skomplikowany. Rogerio Bontorin ma dwie drogi do zwycięstwa – ustrzelić Matta Schnella jakimś mniejszym lub większym cepem albo przenieść walkę na dół i tam go poskręcać lub skontrolować.
Brazylijczyk nie zachwyca jednak pod kątem kondycyjnym – każdym niemal uderzeniem próbuje urwać rywalom głowę – wobec czego daję mu pięć minut na wygranie tego pojedynku. Może trafi, może poskręca.
Za najbardziej prawdopodobny scenariusz uważam jednak ten, w którym żwawy na nogach Schnell unika potężnych bomb rywala, tańcując wokół niego i rozbijając go szybkimi prostymi. Innymi słowy, widzę tutaj pewne podobieństwo do ostatniej walki Amerykanina z Tysonem Namem.
Warto też dodać, że Schnell ułomkiem w parterze nie jest, więc nawet jeśli w pierwszej rundzie odda jakieś obalenie, wcale nie musi to oznaczać dla niego wielkich tarapatów.
Podsumowując, dysponujący znacznie bogatszym arsenałem długodystansowych narzędzi Amerykanin rozbije rywala w stójce i… w rundzie trzeciej go skończy.
Zwycięzca: Matt Schnell przez (T)KO
155 lbs: Tony Ferguson (25-5) vs. Beneil Dariush (20-4-1)
Kursy bukmacherskie: Tony Ferguson vs. Beneil Dariush 2.34 – 1.60
Bartłomiej Stachura: Beneil Dariush nie mierzył się nigdy z rywalem pokroju Tony’ego Fergusona. Jego najcenniejszym skalpem jest oczywiście Rashid Magomedov. Gdyby jednak pominąć Dagestańczyka, będzie nim Diego Ferreira – zawodnik solidny, ale jednak nieprzystający do ścisłej czołówki kategorii lekkiej. Zwycięstwa nad Scottem Holtzmanem, Drakkarem Klose czy Drewem Doberem nie robią już takiego wrażenia w kontekście walk z najlepszymi. To z jednej strony.
Natomiast z drugiej… Tony Ferguson przegrał w fatalnym stylu dwie ostatnie potyczki, a w srogiej formie nie był widziany od… 2016 roku! Wtedy w dobrym stylu rozmontował Rafaela dos Anjosa, choć zaznaczyć tutaj trzeba, że Brazylijczyk znajdował się wówczas w fatalnym momencie swojej kariery. A jednak i tak urwał El Cucuyowi dwie z pięciu rund. Wiktorie Fergusona z Cerrone, Pettisem czy Lee nie wyglądały juz tak imponująco. Z Kowbojem toczył długimi fragmentami wyrównany bój, Pettis posłał go na deski, a Lee okrutnie wystraszył obaleniami, w pierwszej rundzie dominując Fergusona z góry.
Innymi słowy, optyka, wedle której Dariush nie ma na swoim rozkładzie rywali ze ścisłej czołówki, broni się tak samo dobrze jak ta, wedle której Ferguson od lat nie dał dobrej walki.
Jeśli natomiast przyjrzeć się aspektom technicznym… Otóż, Dariush od lat zapowiada taktyczne podejście do walk. Zapowiada, zapowiada, zapowiada, a potem tłumaczy w wywiadach po walce, że po prostu okiełznać swoich morderczych żądzy nie jest w stanie. To zawodnik niekalkulujący, chętnie wdający się w szalone wymiany, wkładający dużą moc w każdy niemal cios, każde kopnięcie.
Jego ultra-ofensywny często styl alki obnaża oczywiście jego luki w defensywie. W stójce zainkasował sporo dobrych uderzeń od Diego Ferreiry, będąc zmuszonym do zaprzęgnięcie do działania zapasów. Naruszyli go Drakkar Klose czy Drew Dober. Innymi słowy, Dariush walczy ze sporą pogardą dla defensywy.
Czy takim podejściem może zaszkodzić sobie w starciu z Tonym Fergusonem? Jak najbardziej! Pomimo iż El Cucuy sam nie słynie z książkowego podejścia do walki w stójce, to jednak nie wykluczam, że długimi prostymi czy lowkingami może sprawić sporo problemów frywolnemu Dariushowi. Paradoksalnie może w tej walce okazać się lepiej ułożony stójkowiczem – tak szalony w szermierce na pięści i kopnięcia bywa bowiem Dariush!
Z drugiej zaś strony, Beneil uderza i kopie bardzo mocno. Jeśli Ferguson da się wciągnąć w grę reprezentanta Kings MMA, może skończyć na deskach. Nawet taki szaleniec jak El Cucuy nie powinien grać z Dariushem w grę pod tytułem „100% ofensywy”.
Nie oszukujmy się jednak. Najkrótsza droga do zwycięstwa Beneila prowadzi przez zapasy i parter. Dariush to bowiem bardzo mocny grappler, który jak najbardziej może skontrolować z góry Fergusona. Jeśli przesunie w parterze akcenty z ofensywy na kontrolę – a potrafi to robić, czego dowodem jego dwa zwycięstwa nad innym mocnym parterowcem w osobie Diego Ferreirą – wówczas powinien okiełznać parterowe szaleństwo Fergusona.
Pytanie oczywiście, czy Beneil zdoła przewrócić Tony’ego? Otóż, zaryzykowałbym tezę, że tak, pomimo iż Ferguson zapowiada tym razem mocnś defensywę zapaśnicza. Dariush to jednak sprawny zapaśnik, silny jak tur, nieustępliwy, odrobinę niedoceniany.
Problemem dla Dariusha może natomiast okazać się jego kondycja. Nigdy do elitarnych nie należała – a to z uwagi na jego mordercze nastawienie w każdej niemal sekundzie pojedynku. Ferguson z kolei zawsze był tytanem w tym właśnie obszarze. Nawet jeśli dzisiaj nie zrobiłby już pięciu rund w mieście Meksyk na takim tempie, jak pięć lat temu z RDA, to i tak w tym elemencie powinien zdecydowanie górować nad mającym w głębokiej pogardzie elementarną przyzwoitość w zarządzaniu zasobami kondycyjnymi Dariushem.
Nie odbieram wiec szans Fergusonowi. Być może zmiany treningowe i szkoleniowe, jakich dokonał – jak zapewnia, teraz już nie jest sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem – przyniosą owoce. Z drugiej natomiast strony, El Cucuy ma już na karku 37 lat. Regres formy jest w jego przypadku widoczny gołym okiem. Trudno zatem dziwić się, że nie jest faworytem w starciu z zawodnikiem, który prawdopodobnie wszedł właśnie w szczytowy okres swojej kariery.
Podsumowując, owszem, w pewnym momencie pomroczność jasna spadnie zapewne na Beneila Dariusha, ale wtedy w sukurs przyjdą mu elementy zapaśniczo-parterowe. Podobnie jak Oliveira, tak i Dariush potrafi obalać z klinczu – może nie aż tak sprawnie, ale jednak. Innymi słowy, Beneil wygra jednogłośną decyzją sędziowską, długimi fragmentami kontrolując Tony’ego z góry i być może także w klinczu, gdzie jest diablo skuteczny.
Zwycięzca: Beneil Dariush przez decyzję
155 lbs: Charles Oliveira (30-8) vs. Michael Chandler (22-5)
Kursy bukmacherskie: Charles Oliveira vs. Michael Chandler 1.75 – 2.08
Bartłomiej Stachura: nie będę ukrywał, że piekielnie trudno wskazać tutaj faworyta. Jak najbardziej jestem w stanie wyobrazić sobie zwycięstwo jednego lub drugiego. Charles Oliveira i Michael Chandler posiadają bowiem luki w swojej grze, które mogą nawzajem wykorzystać. Zersztą szeroko o ulubionych technikach obu zawodników opowiedziałem na konkretnych przykładach w magazynie Koloseum – tj. tutaj. Zainteresowanych zapraszam. Wracając zaś do tematu…
Kiedyś Brazylijczyk opierał swoją oktagonową grę niemal wyłącznie na umiejętnościach parterowych, ale dzisiaj stanowi też gigantyczne zagrożenie w stójce. Dysponuje tam bogatym arsenałem kopnięć – latających, frontalnych, smagających, niskich. Chętnie atakuje latającym kolanem, doskonale korzysta z różnego rodzaju łokci – od tych bitych w charakterze sierpowych przez pionowe po superman elbow czy łokcie bite z dołu. Jego kickbokserski arsenał jest przebogaty, a i ręce nabrały szlifów.
Jednak defensywa Oliveiry do elitarnych z pewnością nie należy. Głowa pozostaje często nieruchoma. Z uwagi na smukły, długi korpus i wysoko uniesioną gardę jest narażony na ataki na korpus – a na takie Chandler chętnie poluje. Amerykanin powinien zresztą posiadać sporą przewagę szybkościową, szczególnie w pierwszych minutach. Jest dynamiczny i uderza naprawdę mocno. Nawet mi brew nie drgnie, jeśli w pierwszej rundzie Chandler znajdzie sposób na ustrzelenie Oliveiry.
Scenariusz, w którym Iron zaprzęga do działania zapasy, będąc w stanie skontrolować Do Bronxa z góry – tj. uniknąć jego prób poddań – również nie jest wykluczony. Chociażby Kevin Lee z powodzeniem realizował taki plan w drugiej rundzie walki z Charlesem Oliveirą. A warto nadmienić, że były mistrz Bellatora jeszcze nigdy w karierze nie przegrał przez poddanie.
Z drugiej zaś strony, Chandler znokautował co prawda Hookera w swoim debiucie w UFC, ale bez specjalnego wysiłku można obronić tezę, iż mierzył się z porozbijanym już Nowozelandczykiem, który walczył na domiar złego bez swojego trenera. Pamiętajmy bowiem, że Hooker wcześniej stoczył wojny totalne z Felderem i Poirierem, które jak najbardziej mogły odcisnąć się piętnem na jego wytrzymałości.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Na tym jednak nie koniec, bo starcie z Hookerem dobitnie pokazało, iż agresywny styl Chandlera – tj. opieranie ciężaru ciała na przedniej nodze – skutkuje narażeniem się na niskie kopnięcia. Amerykanin zainkasował ich naprawdę wiele. Ba! Ostatnie, jakim zdążył zdzielić go Hangman, Chandler wyraźnie odczuł. Właśnie wtedy podkręcił zresztą mocno tempo, zdając sobie – jak sądzę – sprawę, że nie może sobie pozwolić na zainkasowanie kolejnych. Natomiast Oliveira kopie naprawdę mocno, szczególnie właśnie niskimi kopnięciami. Wszyscy zresztą pamiętamy pierwszą walkę Chandlera z Primusem…
To jednak nie wszystko, bo odrobinę wyżej cenię sobie kondycję Oliveiry aniżeli kondycję szukającego często bomb Chandlera. Bywało już nie raz, nie dwa, że wraz z biegiem walki Amerykanin mocno zwalniał.
Ponadto mam poważne wątpliwości, czy Iron będzie w stanie zmusić Brazylijczyka do oddawania pola. Hooker jak ognia bał się bowiem zapasów Chandlera, hasając jak szalony do boku. Natomiast Oliveira? Szczerze wątpię, aby unikał tutaj klinczu, szczególnie, że sam potrafi doskonale obalać z klamry. Nie musi zatem oddawać pola Amerykaninowi, pozwalając mu po prostu wpadać w klincz.
Wreszcie kontruderzenia – Chandler to zawodnik, który inicjuje ataki i w tym się specjalizuje. Potrafi dobrze przygotować sobie rywala pod ostateczny atak – przeplatając uderzenia na górę i na dół czy też zmieniając ustawienie. Nie ma jednak smykałki do kontr – w przeciwieństwie do Do Bronxa, który będzie miał w tym starciu po swojej stronie sporą przewagę wzrostu i zasięgu.
Oczywiście stawianie na Brazylijczyka jest obarczone niemałym ryzykiem. Pamiętamy bowiem wszyscy, że przez wiele lat Oliveira uchodził za zawodnika, który nie radzi sobie z trudnościami, poddając walki na różne sposoby. Chętnie zresztą w drodze do gali przypomina to Chandler, będąc przekonanym, że pod kątem mentalnym jest znacznie mocniejszy od Oliveiry. I niewykluczone, że tak rzeczywiście jest! Przyznam szczerze, że gdy w drugiej rundzie Lee kontrolował Oliveirę z góry, miałem wrażenie, że z Brazylijczyka ulatuje powoli wola walki. Nie był aktywny, patrzył błagalnie na sędziego, aby ten podniósł pojedynek. Kto wie, czy Chandler nie wskrzesi demonów przeszłości Oliveiry.
Z drugiej jednak strony, Do Bronx doświadczył w ostatnich walkach kilku trudnych sytuacji – vide chociażby knockdown z Teymurem – z których wyszedł jednak obronną ręką, przepędzając demony przeszłości. Być może pozbył się ich na zawsze?
Podsumowując, nie zdziwi mnie tutaj żaden rezultat, ale za najbardziej prawdopodobny scenariusz uznaję ten, w którym Oliveira nie daje się w pierwszej rundzie ustrzelić mającemu już być może najlepsze lata kariery za sobą Chandlerowi. Nie oddaje pola, w odpowiedzi na agresję Chandlera szuka klinczu, straszy go obaleniami. Nęka Amerykanina lowkingami, smaga kopnięciami frontalnymi na korpus i głowę, nie obawia się wylądowania na plecach. Jest aktywniejszy, korzystając z długodystansowych broni. Z czasem natomiast jego przewaga rośnie z uwagi na zasobniejszy bak z paliwem. W rundzie trzeciej lub czwartej funduje Amerykaninowi pierwszą w karierze porażkę przez poddanie.
Zwycięzca: Charles Oliveira przez poddanie
PODSUMOWANIE
Walka | Bartek S. |
---|---|
Oliveira - Chandler 1.70 - 2.15 | Oliveira |
Ferguson - Dariush 2.34 - 1.60 | Dariush |
Chookagian - Araujo 1.80 - 2.01 | Araujo |
Schnell - Bontorin 1.60 - 2.34 | Schnell |
Burgos - Barboza 1.75 - 2.08 | Burgos |
Souza - Muniz 1.68 - 2.19 | Muniz |
Pickett - Wright 1.95 - 1.85 | Wright |
Lee - Shevchenko 2.12 - 1.72 | Lee |
Grundy - Vannata 1.80 - 2.01 | Vannata |
Mazany - Cachoeira 1.45 - 2.76 | Mazany |
Aguilar - Lutz 1.96 - 1.84 | Lutz |
Giagos - Soriano 1.47 - 2.70 | Giagos |
Ostatnia gala | 4-5 |
Łącznie | 2085-1154 |
Poprawne | 64,37 % |
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****
Co do pojedynku Oliveira vs Chandler. Spodziewam się tutaj huraganowych ataków od pierwszej rundy Micheala, kto wie czy nie zakończonych powodzeniem. Oliveira mocno podciągnął stójkę, i w takim bardziej metodycznym kickboxingu stawiam właśnie na niego – kopnięcia i różnica w zasięgu po jego stronie. Natomiast, za to, że pod mega presją na początku walki, nie złamie się/ nie pogubi się nie dam sobie ręki uciąć. Chociaż jak słusznie zauważył B.Stachura po jego stronie, jest to, że nie obawia się parteru, a nawet sam może podejmować próby zapaśnicze, łapać klincz. To daje mu znacznie więcej opcji, niż takiemu Hookerowi.
Jeśli idzie o parter, nie wydaje mi się, że Chandler da radę go tam skończyć, no chyba, że trafi tam mocno porozbijany, czy po nokdaunie. Generalnie o ile fragmentami, może się znaleźć pod Chandlerem, tak wykluczam scenariusz w którym amerykanin będzie wstanie metodycznie runda po rundzie kłaść go na ziemię, trzymać i kontrolować.