UFC

UFC Fight Night 49 – wyniki i relacja

Zapraszamy relacji oraz wyników gali UFC Fight Night 49, na której Benson Henderson stanie w szranki z Rafaelem dos Anjosem.

155 lbs: Rafael dos Anjos > Benson Henderson (TKO)

W walce wieczoru krótkie, ale naładowane emocjami widowisko zafundowali fanom Rafael dos Anjos i Benson Henderson. Obaj nie kalkulowali, od początku rzucając uderzenia z naprawdę złymi intencjami. Brazylijczyk trafił Amerykanina kilka raz middlekickiem, obaj też zainkasowali potężne lowkingi. Warto odnotować, że dos Anjos był od początku agresywny, co w ostatecznym rozrachunku okazało się doskonałą taktyką. Początek końca Bensona nastąpił po mocnym lewym Brazylijczyka, który poszedł za ciosem i już swojego rywala nie wypuścił z tarapatów, trafiając go jeszcze kilka razy pięściami, latającym kolanem i następnie ubijając, gdy oszołomiony Amerykanin próbował wstawać (nie widział ciosu). Przerwanie Johna McCarthy’ego wywołało pewne kontrowersje, ale chyba nieuzasadnione – wydaje się, że Henderson stracił kontakt z rzeczywistością na krótką chwilę, która uzasadnia przerwanie. Prawdopodobnie zresztą już by się i tak nie wywinął, chociaż tego już się nie dowiemy.

Dos Anjos tym samym notuje najcenniejsze zwycięstwo w karierze i staje się bardzo mocnym kandydatem do walki o pas mistrzowski.

170 lbs: Jordan Mein > Mike Pyle (TKO)

Jordan Mein potrzebował zaledwie 72 sekund, by rozprawić się z Mikem Pylem. Po kilku rozpoznawczych akcjach i powstrzymaniu zapaśniczych zapędów Amerykanina Mein wystrzelił z piekielnie dynamiczną kombinacją uderzeń lewy-prawy-lewy, z których ten ostatni idealnie trafił w szczękę Pyle’a, posyłając go zamroczonego na deski. Kanadyjczyk błyskawicznie dopadł do swojej rannej ofiary i kilkoma mocnymi ciosami z góry zmusił sędziego do przerwania pojedynku. Kapitalny występ Kanadyjczyka, który prawdopodobnie toruje mu drogę do czołowej piętnastki i walki z czołówką dywizji.

185 lbs: Thales Leites > Francis Carmont (KO)

Pierwsza runda pojedynku stała pod znakiem rozpoznania. Carmont próbował razić Leitesa pojedynczymi lowkingami, Brazylijczyk natomiast polował na obszerny prawy sierpowy, ale bez rezultatu. Brazylijczyk bardzo agresywnie rozpoczął drugą odsłonę i skarcił w końcu Francuza za nagminne cofanie się na siatkę – trafił i zamroczył go potężnym prawym, a potem w szarży pod siatką dobił kombinacją podbródkowego i sierpa. Ciężkie ręce, które po tym pojedynku można oficjalnie dodać do arsenału Brazylijczyka, urozmaicają jego bardzo dobre parterowe umiejętności i mogą bardzo mu pomóc w przedzieraniu się do czołówki dywizji – co po czwartym kolejnym zwycięstwie wydaje się kwestią czasu. Carmont natomiast po trzeciej z rzędu porażce może chyba pakować walizki…

145 lbs: Max Holloway > Clay Collard (TKO)

Max Holloway po raz kolejny zaprezentował doskonałe umiejętności kickbokserskie, ale też udowodnił, że z walki na walkę notuje ogromny progres w umiejętnościach zapaśniczo-parterowych, kilka razy zdobywając plecy Clay’a Collarda i kończąc go brutalnym gnp w trzeciej rundzie. W stójce jego przeciwnik potwierdził to, z czego był znany – jest piekielnie twardym i agresywnym zawodnikiem, który przypomina trochę – jak wspomniał komentator Brian Stann – Chrisa Lebena. Gdyby nie jego tytanowa szczęka i prawdopodobnie jednak nie najcięższe ręce Błogosławionego ten pojedynek zakończyłby się znacznie wcześniej. Po tej walce możemy wysnuć dwa wnioski – po pierwsze, 22-letni Holloway rozwija się kapitalnie, po drugie – Clay Collard będzie dawał efektowne walki.

155 lbs: James Vick > Walmir Lazaro (decyzja jednogłośna)

James Vick po chwilami mniej, chwilami bardziej chaotycznej stójkowej awanturze pokonał na punkty Walmira Lazaro, choć żaden z tych zawodników nie zachwycił. To, co zapowiadało się przed walką na taktyczną stójkę, okazało się widowiskiem na średnim (w porywach!) poziomie. Obaj zawodnicy po pierwszej rundzie wyraźnie zwolnili, ale Vick był nieco aktywniejszy i trafiał zdecydowanie mocniej – zwłaszcza swoją prawicą. Brazylijczyk w trzeciej rundzie zaprzestał całkowicie skutecznych lowkingów, a zakładanie rąk biodra jasno określało poziom paliwa w jego baku. Ostatecznie sędziowie przyznali zwycięstwo Vickowi, choć obaj zaprezentowali się słabo.

145 lbs: Chas Skelly > Tom Niinimaki (poddanie – duszenie zza pleców)

Chas Skelly od początku pojedynku zaprzęgnął do działania swoje zapasy, obalając Niinimakiego. Po kilku chwilach nieudanej walki o wpięcie się za plecy Fina, ten ostatni spróbował ostatecznie nieudanej gilotyna, która stanowiła, jak się później okazało, wstęp do jego końca. Skelly zdobył dosiad, potem wpiął się za plecy, zapinając duszenie – wydawało się, że ręka nie była przełożona pod szczęką Niinimakiego, ale Amerykanin zacisnął morderczy uścisk tak mocno, że Finowi nie pozostało nic innego jak odklepać – co też uczynił. Niinimaki tym samym ponosi drugą porażkę z rzędu i znajduje się na skraju zwolnienia. Kto by pomyślał, że tak potoczą się jego losy po świetnym debiucie przeciwko Rani Yahyi.

170 lbs: Neil Magny > Alex Garcia (decyzja jednogłośna)

W przeraźliwie nudnej walce Neil Magny pokonał Alexa Garcię po nieco kontrowersyjnym werdykcie sędziowskim. Amerykanin bezwzględnie zwyciężył w pierwszej rundzie, w parterze obijając… udo i korpus Garcii. W drugiej zawodnik z Dominikany nabawił się kontuzji kolana i całą swoją grę ograniczył do prawego cepa i prób zapaśniczych. Magny z kolei w stójce był niezwykle bojaźliwy i nawet kontuzja reprezentanta Tristar nie zachęciła go do bardziej otwartej ofensywy. Przez długie fragmenty trzeciej rundy Garcia prezentował się lepiej w płaszczyźnie zapaśniczej, zachodząc nawet plecy Amerykanina. Poza tym jednak działo się bardzo dużo niczego. Rozczarowujący występ obu zawodników.

155 lbs: Beneil Dariush > Tony Martin (poddanie – trójkąt rękami)

Tony Martin rozpoczął starcie z Beneilem Dariushem bardzo agresywnie, trafiając rywala kilkoma mocnymi lowkingami i ciosami, łamiąc mu przy okazji nos. Dariush jednak przetrwał początkową nawałnicę, zachowując więcej sił niż częstowany przez niego raz po raz kopnięciami na korpus Martin. Rozstrzygnięcie nadeszło w drugiej rundzie, gdy wylądowaniu na plecach Martin spróbował zakładać gilotynę z bardzo niedogodnej pozycji, co błyskawicznie wykorzystał Dariush, zmuszając go do poddania trójkątem rękami.

135 lbs: Matt Hobar > Aaron Phillips (decyzja jednogłośna)

Aaron Phillips to całkiem utalentowany zawodnik od strony kickbokserskiej, ale od zapaśniczej może śmiało stawać w szranki z Tomem Watsonem w rywalizacji o to, który broni obaleń gorzej. Matt Hobar raz po raz kładł na plecach Phillipsa i choć pomimo tego, że zbyt wiele nie robił z góry – w przeciwieństwie do Aarona, który z pleców był niebywale aktywny, ale i nieco chaotyczny. Ostatecznie sędziowie przyznali zwycięstwo Hobarowi, choć wielkiej kariery mu w UFC nie wróżę. Phillips prawdopodobnie pożegna się z organizacją. Jeśli potrenuje obrony przed obaleniami, chętnie zobaczę go znowu.

170 lbs: Ben Saunders > Chris Heatherly (poddanie – omoplata)

Ben Saunders powrócił do UFC w spektakularny sposób, poddając Chrisa Heatherly’ego rewelacyjną omoplatą. Po kilku krótkich wymianach w stójce Heatherly obalił Saundersa, ale chwilę potem musiał ratować się przed gumową gardą rywala, oddając rękę, co ostatecznie przypłacił poddaniem. Treningi z Eddiem Bravo nie poszły na marne – Saunders dysponuje jedną z ciekawszych gard w UFC.

125 lbs: Wilson Reis > Joby Sanchez (decyzja jednogłośna)

Wilson Reis w swoim debiucie w kategorii muszej zdominował zapaśniczo debiutującego w UFC Joby Sancheza, chociaż po wygraniu pierwszej rundy w drugiej znalazł się w ogromnych opałach, dwa razy lądując na deskach – najpierw po potężnym lewym sierpowym, potem po kopnięciu na głowę. Brazylijczyk zademonstrował jednak niebywałą odporność i powrócił z dalekiej podróży, bardzo wyraźnie zwyciężając w ostatniej odsłonie, raz po raz zdobywając plecy Amerykanina. Wydaje się, że Reis zdecydowanie bardziej pasuje do kategorii do 125 lbs – nie ustępuje już tak wyraźnie rywalom pod względem warunków fizycznych, a i od strony kondycyjnej wygląda bardzo dobrze.

Karta główna

155 lbs: Rafael dos Anjos pok. Bensona Hendersona przez TKO (lewy sierpowy i ciosy w parterze)
170 lbs: Jordan Mein pok. Mike’a Pyle’a przez TKO (lewy sierpowy i ciosy w parterze)
185 lbs: Thales Leites pok. Francisa Carmonta przez KO (podbródkowy i sierpowy)
145 lbs: Max Holloway pok. Clay’a Collarda przez TKO (ciosy w parterze)
155 lbs: James Vick pok. Walmira Lazaro przed jednogłośną decyzję (30-27, 29-28, 29-28)
145 lbs: Chas Skelly pok. Toma Niinimakiego przez poddanie (duszenie zza pleców)

Karta wstępna

170 lbs: Neil Magny pok. Alexa Garcię przez jednogłośną decyzję (30-27, 30-27, 29-28)
155 lbs: Beneil Dariush pok. Tony’ego Martina przez poddanie (trójkąt rękami)
135 lbs: Matt Hobar pok. Aarona Phillipsa przed jednogłośną decyzję (29-28, 29-28, 29-28)
170 lbs: Ben Saunders pok. Chrisa Heatherly przez poddanie (omoplata)
135 lbs: Wilson Reis pok. Joby Sancheza przez jednogłośną decyzję (29-28, 29-28, 29-28)

fot. UFC.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 34

    1. Sam klincz jest okej, jeśli nie jest zakładany „na chama” jak w walce z Nijemem. Wiadomo, że jako grappler nie ma cudownej stójki, ale pamięta o poruszaniu się w czasie ataków i różnicowaniu kombinacji – ma sensowniejsze combosy niż spora część dywizji.

      1. Ja również punktowałem dwie pierwsze rundy dla Brazylijczyka. Po reakcji publiczności wiedziałem jednak że sędziowie mogą inaczej widzieć walkę. Wedlug mnie i fightmetrica nieznaczną przewagę w stójce miał Lazaro. Zakładając nawet że stójka była na remis, to obalenia powinny przechylić szalę na korzyść Brazylijczyka. Ale tak to jest jak każde czyste uderzenie faworyta publiczności jest akcentowane przez ich reakcję.
        http://www.fightmetric.com/fight-details/20f0129fc4861674

  1. Piękny nokaut dos Anjosa. Absolutnie nie spodziewałem się tego po nim. Zawsze jak Benson przegrywa mam cholerną radochę. „Karma” :) Pyle na emeryturę, szklanka coraz bardziej krucha. Leites świetnie trafił Carmonta, pomyśleć, że jeszcze niedawno gość miał 6 wygranych z rzędu i wygrał drugą rundę z Jacare.

  2. Z tym progresem Hollowaya biorę na poprawkę fakt, że dziś zaprezentował je na zawodniku, który wziął walkę w zastępstwie. Jestem ciekaw, jakby to wyglądało, gdyby zawalczył z kimś innym. Mimo to, Maxowi nie należą się brawa za bardzo dobry występ.

    Pyle wyłapuje nokdauny lub knockouty raz za razem w ostatnich walkach. Z fighterami ze słabym uderzeniem pokroju Waldburgera Mike może jeszcze podołać, ale obawiam się, że z każdym innym rywalem walki mogą kończyć się w podobny sposób.

    Dos Anjos jak chce, to potrafi! Był to zupełnie inny gość, którego zapamiętałem z walki z Nurmagomedovem. Oby ta jego passa nie została znowu zatrzymana, a czy dojdzie do walki o pas? Mam wątpliwości, czy to nastąpi.

    1. Zapomniałem dodać jeszcze o Niinimakim – któryś raz czytam, że to świetny grappler, a w ostatnich dwóch walkach daje się łapać w poddania dosyć szybko. Może to jest jakiś problem i gdyby przetrwał te pierwsze minuty, to potem walczyłby lepiej? Jeśli nic się nie zmieni, to podzieli los swojego fińskiego kolegi Kuivanena.

    2. Cóż, Fili miał go obić i poddać, a wiemy jak się skończyło ;)
      Myślę, że Siver będzie na ten moment bardzo dobrym testem, bo swojego przeciwnika powinien przejść.
      MAX JAK TO CZYTASZ TO ZNAJDŹ SOBIE W KOŃCU LEPSZY GYM.

Dodaj komentarz

Back to top button