„Można było wyczuć tę uprzejmość” – Mateusz Gamrot wyjaśnił genezę dobrych relacji z Petrem Yanem w ATT
Mateusz Gamrot opowiedział, jak z biegiem czasu jego relacje z Petrem Yanem na Florydzie były coraz bliższe.
Szlifując przez trzy miesiące formę w American Top Team na Florydzie, Mateusz Gamrot miał okazję wziąć się za bary nie tylko z Jorge Masvidalem, Edsonem Barbozą czy Dustinem Poirierem, ale także z ówczesnym mistrzem wagi koguciej Petrem Yanem.
Sybirak po raz pierwszy w karierze zawitał w progi ATT, tam przygotowując się do pierwszej obrony tytułu mistrzowskiego z Aljamainem Sterlingiem.
O tym, jak wyglądały ich – tj. Gamrota i Yana – relacje, zapytano polskiego zawodnika w Hejt Parku Magazynu Sportowego…
– Petra Yana poznałem już kiedyś, jak byłem w Tajlandii w Tigerze – powiedział Mateusz. – Ale to było tylko „cześć, cześć”, żadnego większego spoufalania się.
– Teraz spotkaliśmy się w ATT i spędziliśmy ze sobą ponad dwa miesiące. Dwa i pół miesiąca. I to też wyszło fajnie, bo ja jestem z Polski, on jest z Rosji. On nie za dużo mówi po angielsku, ja też tyle, co się uczę, też jestem na wstępnym etapie, więc nasz kontakt był dużo bliższy, niż gdyby on miał gadać z Amerykańcami po angielsku. To raz.
– Dwa: złapaliśmy się też parę razy na macie i zobaczył, że też jestem mocny. Też nie odpuszczam. On mnie uderzył lewym prostym z całej siły, ja mu oddałem z całej siły. Próbował mnie przewrócić, ja go przewróciłem, skontrolowałem. Oczywiście mnie było dużo łatwiej, bo jestem z wyższej kategorii wagowej, ale on nie odstępował na krok.
– I właśnie poprzez takie małe rzeczy, jeden trening, drugi trening, trzeci trening… I bardzo ważne też było, że on był z takim swoim przyjacielem Denisem (Lavrentyevem), z którym cały czas trenował. I ja dużo treningów robiłem z tym Denisem. A to wyglądał tak, że Denisa przewyższałem w prawie każdym momencie walki, więc skoro oni byli bardzo dobrymi ziomkami, to wiecie, jak to jest. W hotelu sobie pewnie rozmawiali. „Ty, robiłem z tym Gamrotem, ale mocny, ale to…”
– I tak z upływem czasu, z kolejnym treningami byliśmy coraz bliżej, coraz bliżej. Pod sam koniec chętnie zza klatki oglądałem jego sparingi, podpowiadałem, co źle, co dobrze. On też chętnie patrzył na moje sparingi. Można było wyczuć tę uprzejmość. Byliśmy względem siebie uprzejmi i koleżeńscy.
– A co od niego ściągnąłem? Petr Yan był zawsze pewny siebie. Zawsze wchodził na salę z głową do góry. Lewa noga, prawy bark, głowa uniesiona do góry, szedł do przodu. Nigdy nie okazywał po sobie słabości czy momentów zawahania. Bardzo mi się to podobało i też starałem się to od niego ściągnąć, bo uważam, że to jest cecha mistrzów i cecha prawdziwego zawodnika.
O ile jednak kudowianina 3-miesięczne treningi zaprowadziły do niezwykle cennego i okazałego zwycięstwa ze Scottem Holtzmanem, to szczęście nie uśmiechnęło się kilka tygodni wcześniej do Petra Yana. Pomimo iż wyraźnie się rozkręcał, przejmując stery walki z Aljamainem Sterlingiem w swoje ręce, Rosjanin został w czwartej rundzie zdyskwalifikowany za nieprzepisowe kolano na głowę, tracąc pas mistrzowski.
– Pojechał na walkę i po walce wrócił po siebie, więc nie miałem możliwości, aby zamienić z nim słowo – podsumował Gamer.
Cały program poniżej:
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****