„Nie wyszedłem tam, aby urwać mu głowę” – Francis Ngannou o kluczowych podpowiedziach narożnika
Nowy mistrz kategorii ciężkiej UFC Francis Ngannou wskazał kluczowe elementy, które zapewniły mu zwycięstwo ze Stipe Miociciem.
Trzy lata po dotkliwej porażce, jaką zadał mu Stipe Miocić, w starciu wieńczącym sobotnią galę UFC 260 w Las Vegas Francis Ngannou brutalnie się Amerykaninowi zrewanżował.
Walcząc cierpliwie i spokojnie – czyli zupełnie inaczej niż w pierwszej potyczce – Kameruńczyk rozdawał karty w stójce, świetnie broniąc się też przed próbą obalenia ze strony Amerykanina w pierwszej rundzie. W jej następstwie mocno zresztą rozbił rywala.
Dzieła zniszczenia dopełnił na początku drugiej odsłony, krótkim ale potężnym lewym sierpowym nokautując Miocicia i odbierając mu tron wagi ciężkiej.
– Czuję się wspaniale – powiedział Kameruńczyk podczas konferencji prasowej po gali. – Minęły trzy lata życia bez pasa, a zawsze uważałem, że mogłem już wtedy sięgnąć po ten pas.
– Dzisiaj nie było miejsca na błędy. Ciężko pracowaliśmy z moim zespołem. Narożnik cały czas przypominał mi, aby się uspokoić i perfekcyjnie realizować plan. I jesteśmy tutaj.
– Cel i gameplan polegały na tym, aby być rozluźnionym i w ogóle się nie spieszyć. Być spokojnym. Mój team wiedział, że gdy jestem rozluźniony, jestem najlepszą wersją siebie samego. Gdy nie śpieszę się, żeby urwać komuś głowę.
Ngannou przyznał, że w drodze do rewanżu mnóstwo pracy poświęcił zapasom, które były najważniejszym elementem jego przygotowań w Xtreme Couture. Zdawał sobie bowiem doskonale sprawę, że Miocić spróbuje zaprząc do działania podobną taktykę, jaka przyniosła mu zwycięstwo w pierwszym pojedynku.
– Podchodziłem do tej walki, wiedząc, że gdyby nie ułożyło się po mojej myśli, i tak byłbym usatysfakcjonowany – powiedział. – Spojrzałbym na siebie i przyznał, że zrobiłem, co powinno być zrobione. Wykonałem odpowiednią pracę. Nie znaczyło to oczywiście, że się poddam, bo wiedziałem, że trzeba walczyć. Mógłbym jednak spojrzeć sobie w oczy i przyznać, że zrobiłem, co trzeba.
Jak stwierdził, powstrzymana przezeń próba sprowadzenia ze strony Amerykanina w pierwszej rundzie wynikała z naturalnych już instynktów, wyuczonych podczas obozu przygotowawczego.
– Przeszło mi natomiast przez głowę, jak twardy jest – powiedział Francis. – Przyjmował ciosy i nadal nacierał. Ale przypomniałem sobie, że już tutaj przecież kiedyś byłem. Wiedziałem, że jest twardy. Nie ma w tym nic zaskakującego. Nie daj się przytłoczyć, uspokój się i zacznij od początku.
Na przestrzeni niespełna sześciu minut walki Ngannou zainkasował kilka uderzeń od Miocicia – w tym soczystą kontrę prawym tuż przed nokautem – ale nie czuł żadnej różnicy między mocą w pięściach Amerykanina teraz i przed trzema laty.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
– Jedyna różnica była taka, że nie wyszedłem tam po to, aby urwać mu głowę – powiedział. – Wiedziałem, że to walka i wiedziałem, że Stipe potrafi przyjąć, więc… Trafiałem, ale wiedziałem, że nie mogę się spieszyć. Jest czas. Nie dawaj mu szans na kontry albo coś innego. Wiedziałem oczywiście, że Stipe będzie czekał na moje szarże, aby skontrować albo obalić. Być może więc moja cierpliwość złamała go mentalnie.
– Jestem zadowolony z postępów i tego, jak sobie radzę pod względem oktagonowego IQ. Mogę tam wejść i być bardzo cierpliwym. Cieszę się też z mojego występu. Nie potrwał może długo, ale byłem w stanie opanować emocje i się uspokoić na zasadzie: dobra, słuchaj, co mówi ci narożnik, uspokój się, dasz radę, masz 25 minut, więc nie musisz się spieszyć. A możesz skończyć w dowolnym momencie 25-minutowej walki.
Do pierwszej obrony tytułu mistrzowskiego Francis Ngannou chciałby powrócić latem. Wyjdzie do każdego rywala, jakiego zaproponuje mu UFC, ale gdyby miało to zależeć od niego, wskazałby Jona Jonesa.
Cały wywiad poniżej:
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****