„Na jego miejscu przeniósłbym się do wagi średniej” – White wykpił Jonesa nt. walki z Ngannou, Jones odpowiedział lawiną wpisów
Po nokaucie Francisa Ngannou na Stipe Miociciu sternik UFC Dana White i Jon Jones wdali się w korespondencyjną jatkę nt. walki tego ostatniego z Kameruńczykiem.
Walce na szczycie kategorii ciężkiej pomiędzy Stipe Miociciem i Francisem Ngannou, która uświetniła sobotnią galę UFC 260 w Las Vegas, przyglądał się z wielkim zainteresowaniem były mistrz kategorii półciężkiej Jon Jones.
Sposobiący się do debiutu w 265 funtach Bones został bowiem namaszczony medialnie na pretendenta do walki ze zwycięzcą amerykańsko-kameruńskiej konfrontacji.
W Las Vegas nowym mistrzem królewskiej dywizji został kapitalnie dysponowany – znacznie bardziej wyrachowany niż w pierwszej potyczce przed trzema laty – Francis Ngannou, który koncertowo rozprawił się ze Stipe Miociciem, brutalnie nokautując go na początku drugiej odsłony.
Zanim Stiopika zdążyli dobudzić lekarze, na Twitterze Jona Jonesa zawrzało – delikatnie rzecz ujmując! Bones jął bowiem pisać tweet za tweetem, natychmiast – czasami po ledwie kilkunastu sekundach – je kasując. I tak przez ponad godzinę! Jakby go diabeł opętał!
Tak się jednak składa, że pomimo iż usuwał wpisy, w sieci nic nie ginie…
– Zabawmy się! – napisał Jones zaraz po nokaucie Ngannou.
– Pokażcie mi pieniądze – dodał chwilę później, powyższy wpis usuwając.
Jednak to był dopiero początek… Jon Jones usłyszał bowiem wypowiedzi Dany White’a, który setnie się bawiąc podczas konferencji prasowej po gali, w nieszczególnie zawoalowany sposób sugerował, że tak naprawdę Bones rywalizacją z Predatorem zainteresowany w najmniejszym stopniu nie jest.
– Jeśli jestem Jonem Jonesem i oglądam tę walkę w domu, to zaczynam schodzić do 185 funtów – powiedział z szelmowskim uśmiechem sternik UFC.
Na reakcję byłego mistrza nie trzeba było długo czekać…
– Miałbym zejść do 185 funtów? – napisał. – Nie przybrałem tej całej masy bez powodu!
– Francis wyglądał świetnie – dodał chwilę później, zmieniając temat. – Jeśli jednak mam być szczery, nie byłem pod wrażeniem Stipego. I tak jednak jest to spore wyzwanie, więc ustawmy się jakoś.
Tymczasem w UFC Apex Dana White kontynuował forsowanie narracji podważającej gotowość Jona Jonesa do walki z Francisem Ngannou.
– Mógłbym siedzieć tu cały dzień i tłumaczyć wam, co tak naprawdę znaczy „pokażcie mi pieniądze” – powiedział, nawiązując do wpisu Jonesa. – Powtarzam wam to cały czas. Możesz mówić, że chcesz się z kimś bić, ale… Czy naprawdę chcesz?
Gdy natomiast White’owi przytoczono wpis Jonesa, który obwieścił, że nie przybierał masy bez powodu, amerykański promotor rozpromieniał.
– Teraz brzmi to poważnie, Jonie – powiedział, szczerząc zęby. – Dzwoń w tej chwili do Huntera (Campbella)! Możemy zestawić tę walkę jeszcze dzisiaj, Jonie. Dzwoń do Huntera!
– Odpowiednią walką dla Ngannou jest Derrick Lewis, ale jeśli Jon Jones naprawdę chce tej walki? Słuchajcie, napisanie na Twitterze, że tego chcesz, że po to przybrałeś na wadze i tak dalej to jedno. Ale czy naprawdę chcesz tej walki? Możemy teraz zadzwonić do Derricka Lewisa i innych ciężkich i oni wezmą tę walkę. Jon Jones wie, że jeśli naprawdę chce tej walki, to ją dostanie. Wystarczy, aby zadzwonił.
– Jak mówię, łatwo powiedzieć, że chcesz walki, ale czy jej naprawdę chcesz? Francis Ngannou jest mistrzem świata. Wystarczy, żeby Jon zadzwonił teraz do Huntera i dopinamy umowę.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Najprawdopodobniej do tych właśnie wypowiedzi szefa amerykańskiego giganta odniósł się w kanonadzie kolejnych wpisów – naprędce usuwanych – coraz bardziej zirytowany Jon Jones.
– Jeśli ktokolwiek zastanawia się, czy naprawdę chcę tej walki, odpowiedź brzmi: tak – zagrzmiał. – Chcę też jednocześnie odpowiedniej wypłaty.
– Opuściłem kategorię półciężką i nabrałem mnóstwo wagi. A teraz ludzie mówią, że się boję? Wszyscy poza mną twierdzą, że się boję. A prosiłem tylko o dobre pieniądze.
– Zmieńmy tę dziwaczną narrację.
– Wezmę tę walkę. Zawsze brałem walki. Mam tylko po prostu nadzieję, że możemy tym razem zrobić z tego dobry biznes. Też chciałbym mieć jacht! Kiedy w końcu brat dostanie swój kawałek tortu?
– Dlaczego gdy tylko zawodnik wspomni, że chce pieniędzy, na jakie zasługuje, to od razu niby się boi? Co za zniewaga.
– Gdy Conor McGregor chce wielkich pieniędzy, nikogo to nie dziwi. Gdy Jon Jones chce pieniędzy, to się boi.
– I ludzie zastanawiają się, dlaczego oddałem pas w wieku 33 lat.
– Harowałem jak zły, przybrałem na wadze. Nigdy wcześniej nie przegrałem walki. I nagle teraz się boję? Co za bzdury!
– Opowiadaj dalej, że się boję, nakręcisz mnie, kurwa, lol.
– Hejterzy będą wściekli, gdy dostanę tyle, ile chcę i wygram następną walkę.
– Gdyby Stipe wygrał, też napisałbym „pokażcie mi pieniądze”.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
– W porządku, Derrick może wziąć tę walkę – odniósł się na koniec do słów White’a. – Wielkich rzeczy nie trzeba przyspieszać. Moja kariera już jest na miarę Hall of Fame, więc przyda się przerwa.
Czy zatem chce walczyć, czy nie chce walczyć – zapytał go w odpowiedzi na powyższy wpis jeden z fanów.
– Walczę przez całe dorosłe życie – odpowiedział Jon. – To gówno po prostu nie wygląda dobrze, gdy jesteś niedoceniany. To nie jest kwestia chęci walki. To kwestia lepszej zapłaty – żeby była jasność.
Bones opublikował też wpis na Instagramie, nawiązując do kpin White’a.
– Co za sposób na promocję walki – napisał. – Po prostu osrajmy Jona Jonesa i zróbmy tak, żeby wyglądał na przestraszonego. Jak może prosić o poważne pieniądze w poważnej walce!
Francis Ngannou zdążył już zapowiedzieć podczas wywiadu po walce, że jest otwarty na starcie z Jonem Jonesem – choćby i w lipcu lub sierpniu. Zaznaczył jednak, że także „chce zobaczyć pieniądze”.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****
Na papierze to Jones, nic nie ma na Ngannou. Z zapasów od dawna już niewiele korzysta (może jakiś uraz pleców – taka teoria), więc nie wydaje mi się, że powali takiego konia – jak z półciężkimi mu nie bardzo to szło. Ewentualnie w rundach 4 czy 5 mógłby skorzystać z tego elementu, ale to trzeba jeszcze dotrwać do tego..
W stójce nie ma powera, szybkość i dynamika nie porywająca, a przede wszystkim to jego przewaga zasięgu na której bazuje robi się minimalna, w zasadzie żadna. Kopnięcia dobre, ale czy odegrałyby większą rolę przy takim ryzyku zainkasowania, kontry która urywa łeb – wątpię.
Klincz Jones ma świetny, ale z takim bykem, tak mocno bijącym to wszystko robi się cholernie niebezpieczne. Ustawianie go na siatce będzie trudne, na rozerwanie też można zarobić. Generalnie z Ngannou jest to ryzyko, że na moment znajdzie w jakiejś dziwnej pozycji za plecami i odpala te bomby, które dużo ważą.
Jak to sobie wizualizuję to jedyny sposób na zwycięstwo Jonesa to chyba takie kunktatorskie punktowanie, doprawione w ostatnich rundach obaleniami i parterem.
Patrząc przez pryzmat ostanich walk Jonesa, to ja również go zupełnie nie widzę z w starciu z taką bestią. Wszystkie argumenty z półciężkiej praktycznie się rozpływają, według mnie Jones w HW jest wykastrowany z narzędzi, dzięki którym wygrywał te walki.
@Bartłomiej Stachura, a Ty jak to widzisz? Wiem, że jeszcze przyjdzie czas na głębsze analizy, ale tak na szybko to jak obstawiasz?
Tylko czy obecnie ktokolwiek ma papiery na pokonacie Franciszka? To musiałaby być osoba łącząca tężyznę fizyczną z niemałymi umiejętnościami. Ciryl Gane? Derick Lewis?
Lewis w jakiejś wymianie cios za cios, kto wie…nie jest to jakieś oderwane od rzeczywistości. Ngannou jest lepszy, ale jeśli ktoś miałby mu zgasić światło 1-2 ciosami to tylko Lewisa widzę w takiej roli.
Ciryl Gane jest ciekawym, technicznym, wszechstronnym (jak na ciężką) zawodnikiem i umie nawet w parter. Aczkolwiek tu znowu w starciu tytanów – ta fizyczność, szczęka, moc w łapach, naturalna smykałka do wymian wzięłaby górę mam wrażenie. Jeśli Gane się jeszcze rozwinie to może, może w przyszłości mógłby zagrozić Ngannou.
Na końcu tej listy jest jeszcze Volkov. Nie wydaje mi się, aby wygrał, ale ze swoimi gabarytami, takim wyrachowano – chłodnym stylem mógłby wytrwać stosunkowo długo na polu walki. Mógłby być dość niewygodny.
Widzę to w tej kolejności. Ale jak dla mnie z każdym z tej listy Ngannou jest 70-80% faworytem.