Jan vs. Izzy #2 – polskie chwyty vs. nigeryjskie antyzapasy
Czy Jan Błachowicz zdoła przewrócić Israela Adesanyi, aby poddać, rozbić lub skontrolować go z góry? Przeanalizujmy…
Ledwie kilka dni pozostało do hitowej walki pomiędzy mistrzem wagi półciężkiej Janem Błachowiczem i rozdającym karty w 185 funtach Israelem Adesanyą, któremu zamarzył się drugi tytuł. Ich starcie zwieńczy zaplanowaną na 6 marca w Las Vegas galę UFC 259.
W pierwszej części analizy tego pojedynku przyjrzeliśmy się elementom, które decydują o kickbokserskiej maestrii Nigeryjczyka – tj. jego kiwkach, zmyłkach i przyruchach oraz bajecznej pracy na nogach wspartej umiejętnością walki z obu ustawień. Zidentyfikowaliśmy na przykładach jego ulubione kiwki, najczęstsze techniki, do których prowadzą, opartą na ciągłych zmianach ustawienia pracę na nogach. Do tejże analizy zapraszam – tutaj.
W niniejszej przyjrzymy się Nigeryjczykowi pod innym kątem – klinczerskim, zapaśniczym i parterowym. Nie jest bowiem żadnym sekretem, że najkrótsza i najmniej wyboista droga do zwycięstwa Jana Błachowicza prowadzi właśnie przez walkę na chwyty. Jak zatem w tym właśnie obszarze prezentuje się The Last Stylebender?
(Anty)grappling Adesanyi – ewolucja
Co ciekawe – i symptomatyczne! – najwięcej czasu na siatce i ogólnie w walce na chwyty Israel Adesanya spędził w swoim debiutanckim boju z Robem Wilkinsonem, który odbył się nieco ponad trzy lata temu.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Jako ciekawostkę dodajmy, że trener Nigeryjczyka Eugene Bareman kilka tygodni temu stwierdził – nieco usprawiedliwiając swojego podopiecznego – że Roba Wilkinsona i Jana Błachowicza łączy bardzo dobra praca na siatce. A to oczywiście w pewien sposób miałoby tłumaczyć, dlaczego przez aż połowę – 4 minuty – tamtego pojedynku Nigeryjczyk był kontrolowany przez Australijczyka na siatce czy też, krótszymi fragmentami, w parterze.
Co zatem przesądziło o tym, że Izzy miał w tym starciu tak wiele problemów? Otóż, technika, którą zastosował dwukrotnie bez należytej uwagi – tj. nie kontrolując dystansu, jak Pan Bóg przykazał. Chodzi o smagające kopnięcie na korpus z odwrotnego ustawienia, po którym w pierwszej rundzie Wilkinson dwukrotnie udanie zainicjował walkę na chwyty na siatce, tam długimi fragmentami kontrolując rywala (obie akcje poniżej).
Co jednak niezwykle ważne, Wilkinson kontrolował co prawda Adesanyę na ogrodzeniu, ale miał duże problemy z przewracaniem go. Trzymał go na siatce przede wszystkim dlatego, że Nigeryjczyk raz za razem oddawał podwójne podchwyty. To raz. A dwa – praktycznie w ogóle nie próbował kontrolować rąk Australijczyka, nie chwytał ich w przegubie, nie rozrywał uchwytów, nie uniemożliwiał zapinania klamry.
Trzeba też oddać Wilkinsonowi, że jego kontrola wyglądała dobrze – mocna klamra, dobre ustawienie, głowa kontrolująca poczynania Nigeryjczyka, próby różnorodnych sprowadzeń.
Dlaczego natomiast Australijczyk miał poważne problemy z przewracaniem Izzy’ego, a gdy już to uczynił, tracił kontrolę? Otóż, długie kończyny Adesanyi stanowiły jego niezwykle cenny atut w utrzymywaniu się na górze. Wilkinson nie był w stanie jednocześnie wykluczyć wszystkich punktów podporu długiego Nigeryjczyka. Gdy próbował sięgać po ramię, którym podpierał się Israel, puszczał nogi. I tak dalej. Poniżej kilka przykładów, na których Wilkinson nie był w stanie pozbawić Adesanyi wszystkich rusztowań.
Gdy natomiast Wilkinsonowi tu i ówdzie udało się przewrócić Adesanyę – przede wszystkim z klamry! – Nigeryjczyk od razu wił się jak zły, odpychał nogami od siatki, doprowadzając do kotła, z którego wracał na nogi. Innymi słowy, nie był w żadnym momencie pogodzony z niekorzystną pozycją.
Przed drugą rundą Nigeryjczyk został poinstruowany przez trenera, aby bardziej uważał przy kopnięciach – i poskutkowało. Ani razu nie wylądował już na dole, ograniczając też mocno klincz.
Innymi słowy, pomimo iż Adesanya nie był łatwy do obalenia czy utrzymania na dole, to jednak gdyby z podobnymi umiejętnościami antyzapaśniczymi wyszedł w sobotę do boju z Błachowiczem… Faworyzowałbym wyraźnie Polaka! Na siatce bowiem Nigeryjczyk miał duże problemy z podchwytami, nie potrafiąc zrywać uchwytów czy uciekać spod ogrodzenia – a Błachowicz jest silniejszy od Wilkinsona.
W potyczce z Marvinem Vettorim Israel Adesanya wypadł znacznie lepiej pod kątem zapaśniczym – tj. antyzapaśniczym – przede wszystkim w obszarze kontroli dystansu. Nie dawał się zamykać na siatce, a gdy w pierwszych dwóch rundach Włoch poszukał kilka razy obaleń zejściem do nóg, Nigeryjczyk stopował je mocnym nachwytem, tym samym podciągając ręce rywala wyżej – a zatem utrudniając mu zejście do bioder czy nóg.
Na pierwszym przykładzie jedno z dwóch obaleń Włocha – Adesanya nie zerwał klamry za lewą nogą, podczas gdy sam próbował prawą ręką podbierać lewą kostkę Vettoriego. W rezultacie wylądował na plecach.
Na drugim przykładzie, tj. zdjęciu, Nigeryjczyk pogubił się w klinczu, tracąc bazę, nie uciekając z biodrami – w konsekwencji został zaciągnięty na dół.
Oddać trzeba też Vettoriemu, że był w stanie przez jakiś czas – po pierwszym obaleniu dłuższy – przytrzymać Adesanyę na plecach. W trzeciej rundzie Nigeryjczyk nie był już bowiem tak zrywny, odczuwając już trudy walki. Natomiast Włoch nie był w stanie zagrozić mu poważnie ani uderzeniami, ani poddaniami.
W kolejnym starciu Nigeryjczyka jego przeciwnik Brad Tavares sfinalizował tylko jedno obalenie na dwanaście podjętych prób. Tym udanym było zejście do lewej nogi Nigeryjczyka przy ogrodzeniu, czyli tzw. posadka (poniżej).
Wszystkie pozostałe próby – głównie zejścia do nóg, ale też zejście do prawej nogi – Adesanya dobrze wybronił. Prawym nachwytem podciągał nurkującego pod jego uderzeniami Hawajczyka ku górze, lewą dłonią na jego twarzy lub barku czyniąc to samo. Powyżej cztery przykłady tego rodzaju obron Nigeryjczyka.
W kontekście walki z Tavaresem warto też natomiast odnotować, że wracając na nogi przy siatce, Adesanya prawie oddał plecy – prawie, bo Hawajczyk wpiął tylko jeden hak. Był jednak o włos od wpięcia drugiego.
Oddać trzeba też Nigeryjczykowi, że w konfrontacji z Hawajczykiem poszukał kilku poddań – był bliski dopięcia trójkąta z pleców, a w klinczu przewrócił Tavaresa kimurą. W piątej rundzie szukającemu obalenia rywalowi zagroził gilotyną, zmuszając go do odkręcenia się na plecy. Innymi słowy, widać wyraźnie, że Israel stara się wykorzystać swoje długie kończyny także w aspektach poddań – nie tylko przy defensywy zapaśniczej.
W potyczce z walczącym z leworęcznego ustawienia Derekiem Brunsonem Israel Adesanya bronił się odwrotnie niż w starciu z klasykiem Bradem Tavaresem – czyli łapał nachwyt z lewej, prawą dłonią na ramieniu czy twarzy spychając Amerykanina do góry i jednocześnie cofając biodra.
The Last Stylebender wybronił też kilka nieprzygotowanych zejść do nóg ze strony Brunsona, neutralizując je w zarodku wyprostowanymi rękami i cofnięciem bioder.
Zwracam też uwagę, że od czasu walki z Robem Wilkinsonem Israel Adesanya mocno poprawił swoją klinczerską grę – rzadziej oddaje oba podchwyty, stara się kontrolować przeguby rywali, uniemożliwiając im zapięcie klamry zapaśniczej. Jest też znacznie trudniejszy do zagonienia na ogrodzenie. Poniżej przykłady kontroli przegubów z walk z Tavaresem i Brunsonem.
Adesanya był też w stanie relatywnie szybko uciekać Brunsonowi z klinczu, ściągając go za głowę na siatkę i odchodząc do boku (poniżej).
Kelvin Gastelum wykończył jedno z dziewięciu podejść zapaśniczych. A mianowicie w trzeciej rundzie zaczarowawszy Nigeryjczyka prawą ręką, sprowokował go do krosa, pod którym zanurkował do jego nóg, chwytając je pod biodrami. Adesanya nie był w stanie ani ich cofnąć, ani złapać nachwytów, o pochwytach nie wspominając. Szybko jednak po wylądowaniu na dole wrócił na górę.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Pozostałe próby obaleń ze strony Amerykanina – głównie kolejne double leg oraz kilka haczeń z klinczu – Nigeryjczyk bardzo dobrze wybronił. Zwracam uwagę, że ze względu na swoje imponujące gabaryty mistrza 185 funtów bardzo trudno przewrócić haczeniami – z dokładnie tego samego powodu, z którego Daniel Cormier nie był w stanie z klinczu obalać Jona Jonesa swoimi firmowymi wewnętrznymi i zewnętrznymi haczeniami. Nogi Bonesa były zbyt daleko.
Warto jednak oczywiście przy tej okazji odnotować, że Gastelum był o wiele mniejszy od Adesanyi, podobnie jak Cormier od Jonesa. Błachowicz będzie tylko odrobinę niższy od Nigeryjczyka, a niemal na pewno znacznie silniejszy – choć oczywiście zwinność Adesanyi może przewagę siłową Polaka w pewnym, być może niemałym, stopniu zneutralizować.
Trzeba też Nigeryjczykowi oddać, że w potyczce z Gastelumem był groźny z pleców – vide atak trójkątem – a także przy jednej z prób sprowadzenia, gdy zaatakował gilotyną.
Co zaś tyczy się ostatniego zawodnika, który sprawdził defensywę zapaśniczą Israela Adesanyi, Yoela Romero – bo pojedynki z Robertem Whittakerem i Paulo Costą wiele w tym obszarze nie wniosły, może poza dobrą pracą na nogach Nigeryjczyka w starciu z tym ostatnim – to Kubańczyk poszukał łącznie trzech obaleń.
Pierwsze – mocne zejście do nóg pod lewym prostym Nigeryjczyka – sfinalizował, ale The Last Stylebender natychmiast wrócił na nogi. Przy drugim Żołnierz Boga nieco się pośliznął, nie będąc w stanie zejść ostro do nóg rywala – Nigeryjczyk z łatwością powstrzymał go, odrzucając nogi i biodra. Wreszcie Romero poszukał też wewnętrznego haczenia z klinczu, ale podobnie jak Vettori czy Gastelum nie był w stanie go sfinalizować, bo nogi Nigeryjczyka były zbyt daleko (poniżej).
Długie kończyny Izzy’ego stanowią jego cenny atut przed próbami obaleń haczeniami.
Nigeryjskie anty-zapasy
Israel Adesanya to solidny anty-zapaśnik o wysokiej skuteczności obrony obaleń (86%), który mocno rozwinął się w tym aspekcie w ciągu trzech ostatnich lat. Dziś jest go znacznie trudniej zamknąć na siatce, a i w klinczu z plecami na ogrodzeniu radzi sobie znacznie lepiej – kontroluje nadgarstki rywali, zrywa uchwyty, dobrze pracuje podchwytem/nachwytem/głową, umiejętnie wykorzystuje swoje długie kończyny. A do tego jest piekielnie zwinny, co oczywiście pomaga maskować pewne luki. Gdzie zabraknie techniki, nadrobi zwinnością.
Najskuteczniejszą antyzapaśniczą bronią Nigeryjczyka nie jest natomiast oczywiście żadna walka na chwyty tylko kontrola dystansu i trzy kluczowe jej elementy – praca na nogach, dystansowanie wyprostowanymi rękami oraz kiwki, zmyłki i przyruchy, które pozwalają mu utrzymywać rywali na dystans. Dzięki tym właśnie elementom Israel Adesanya świetnie radził sobie pod kątem defensywy/neutralizacji zapaśniczej nawet w małym oktagonie – czyli w starciu z Bradem Tavaresem. To ważne, bo walka z Janem Błachowiczem również odbędzie się w małym oktagonie.
Z kronikarskiego obowiązku trzeba też odnotować, że Adesanya tu i ówdzie potrafi efektownie wyciąć rywali w klinczu. Nie spodziewam się natomiast, aby szukał parteru w walce z Polakiem – nawet z góry. Cieszynianin jest bowiem aktywny z pleców, szukając balach czy trójkątów.
Czy natomiast Polak będzie w stanie obalać? Co ma do zaoferowania w klinczu i w parterze?
Walka na chwyty Błachowicza
Jan Błachowicz najchętniej szuka sprowadzeń poprzez ostre zejścia do nóg swoich rywali pod ich ciosami. Czasami też sam straszy ciosami na głowę tylko po to, aby następnie zejść przeciwnikom do nóg, podebrać jedną i przenieść walkę do parteru.
W ten sposób kilkukrotnie obalał chociażby Jareda Cannoniera, a także Jimiego Manuwę w rewanżu, Devina Clarka czy Igora Pokrajacia. Nie zawsze jednak szło mu w tym elemencie tak dobrze – kilka razy świetnie przed tego rodzaju zejściami Polaka wybronił się chociażby wspomniany Poster Boy.
Cieszyński Książę lubi też… przechwytywać kopnięcia lewą nogą na korpus. W ten sposób przewrócił
Oddać trzeba Polakowi, że gdy przechwyci nogę oponenta, potrafi przejść do double leg czy zajść im za plecy.
Czy Janek będzie zatem w stanie obalać Israela? Otóż, sytuacja jest tutaj skomplikowana, bo spodziewam się, że Nigeryjczyk będzie walczył w sporym dystansie – bez porównania większym niż ten, z którego wojował poszukujący jednak półdystansu (pomimo dobrego zasięgu) Jared Cannonier. Nigeryjczyk nie tylko posiada jeszcze większy zasięg ramion, ale też znacznie bogatszy arsenał długodystansowych broni. A do tego niebywałą szybkość oraz zwinność.
Marvin Vettori schodzi do nogi Israela Adesanyi, a ten zamiast rozerwać uchwyt sięga po jego kostkę i kończy na plecach zepchnięty tam głową. Na drugim przykładzie obalenie finalizuje Yoel Romero, ale Nigeryjczyk natychmiast wraca na nogi, nie dając się rozpłaszczyć.
Mistrz 205 funtów znacznie rzadziej obala natomiast z klinczu. Jego praca na siatce uległa oczywiście mocnej poprawie mniej więcej od czasu boju z Devinem Clarkiem, którego był w stanie ustawiać na ogrodzeniu, odwracać. Jednak klinczerska gra naszego zawodnika nie wydaje się szczególnie rozbudowana – tj. niezbyt często wyklucza ręce rywali, jego ofensywa tamże nie jest duża, nie wydaje się, aby miał jakiś konkretny plan na prowadzenie tamże walki – obijanie, kontrolowanie czy też szukanie sprowadzeń.
Natomiast oddać trzeba oczywiście Cieszyńskiemu Księciu, że jest nieprawdopodobnie groźny na rozerwanie klinczu, nie zapominając wtedy nigdy o ciosach, głównie lewym sierpowym. O, tak, w tym elemencie Janek stanowi ogromne zagrożenie. Rzekłbym nawet, że właśnie rozerwanie to najgroźniejszy element w klinczerskiej grze reprezentanta warszawskiego WCA.
Czy natomiast będzie w stanie obalać z klinczu jakimiś haczeniami czy zastawieniami – jak trzy lata temu Wilkinson? Otóż, na pewno naszemu zawodnikowi pomogą gabaryty – długie ręce i nogi – oraz przewaga siłowa, którą powinien mieć po swojej stronie. Jakby to rzekł ojciec Khabiba Nurmagomedova Abdulmanap Nurmagomedov, The Last Stylebender ma talię baletnicy, co takiemu turowi jak Jan Błachowicz powinno ułatwić sprawę. Natomiast o przewracanie Adesanyi łatwo jednak nie będzie, bo ten mocno poprawił defensywny aspekt swojej klinczerskiej gry – a tu i ówdzie potrafi też przecież smagnąć rywala łokciem czy kolanem. Wyzwaniem samym w sobie będzie też oczywiście przyszpilenie ruchliwego Nigeryjczyka do siatki.
Jeśli jednak Janowi Błachowiczowi udałoby się przenieść walkę do parteru i ustabilizować tamże Israela Adesanyę – to ważne, bo Nigeryjczyk zrywa się na nogi, zanim w ogóle jego plecy dotkną desek – wtedy… Tak, pojedynek Polaka z Nikitą Krylovem świetnie rokuje w tej płaszczyźnie. Nasz zawodnik kompletnie zabetonował Ukraińca, obchodząc pozycje, spuszczając uderzenia i w drugiej rundzie go dusząc. Nie spodziewam się, aby Adesanya stanowił większe zagrożenie parterowe pod kątem poddań – niby lubi poszukać gilotyny czy trójkąta, ale… Mocno uniósłbym brew, gdyby Błachowicz dał się złapać w jakiekolwiek poddanie.
Tego rodzaju rzutów – tutaj nie skontrolował prawej ręki Marvina Vettoriego – Israel Adesanya szuka w 86% przypadków (wedle własnej oceny), w których trafia do położenia 50/50, czyli podchwyt/nachwyt.
Na drugiej animacji dwie podobne akcje – wśród nich kolejna nieudana – z niedawnych treningów Nigeryjczyka w klubie Andre Galvao w San Diego.
Ba! Warto też przypomnieć, iż Tavares był w kotle zapaśniczym bliski zajścia za plecy Adesanyi, a kilka razy w klinczu zrobił to Wilkinson – Błachowicz posiada natomiast do tego smykałkę – vide poddanie Clarka czy dwie akcje z rewanżowej walki z Manuwą, któremu prawie zaszedł za plecy, od razu przekładając rękę pod szyją Brytyjczyka.
Plan ojca?
Powtórzę – nie ulega wątpliwości, że parter to najbezpieczniejsza i najpewniejsza droga go zwycięstwa Cieszyńskiego Księcia. Nie jest bowiem żadnym przypadkiem, że Israel Adesanya nie szuka parteru w swoich bojach – i nie spodziewam się, aby poszukał go w starciu z mistrzem 205 funtów, który jest duży, silny i sprawny w walce na chwyty, także z pleców. I treningi z Andre Galvao niczego w tym aspekcie nie zmienią.
Błachowicz nigdy nie był zawodnikiem, który preferowałby walkę w klinczu. Ba! Pamiętamy wszyscy nie tylko jego pierwszą walkę z Jimim Manuwą, ale też niedawną z Ronaldo Souzą – średnim! Obaj długimi fragmentami kontrolowali Polaka na ogrodzeniu.
Natomiast wcale bym się nie zdziwił, gdyby do starcia z Israelem Adesanyą Cieszyński Książę wyszedł uzbrojony w nowe narzędzia klinczerskie – może odrobinę brudnego boksu, kolan, łokci czy szczególnie wybranych technik zapaśniczych – z naciskiem na obalenia z klamry, które wydają się najbardziej pasować pod Nigeryjczyka. Niewykluczone, że szlifował 2-3 tego rodzaju techniki, co uczyni go piekielnie groźnym w aspektach walki pod ogrodzeniem.
Udane obalenie w wykonaniu Błachowicza stanowić będzie nie tylko wielkie ryzyko dla Adesanyi, ale też może mocno wydrenować jego zasoby kondycyjne. Parter nie jest bowiem jego naturalny środowiskiem. Trzeba jednako oczywiście mieć też na uwadze, że podejścia zapaśnicze mogą być także drenujące dla Błachowicza – szczególnie jeśli będzie miał problem z ich finalizacją. Cieszynianin nigdy bowiem nie był typem klinczera-zapaśnika, więc tego rodzaju podejście również może odcisnąć się na jego baku z paliwem.
Typ
Kto zatem wygra? Otóż, za kilka dni na Lowking.pl pojawi się trzecia i ostatnia część analizy przed starciem Jana Błachowicza z Israelem Adesanyą. Przyjrzymy się w niej najważniejszym elementom – stójkowym, zapaśniczym, parterowym i wszelkim innym – które mogą przesądzić o tym, kto skończy pojedynek z tarczą.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****