UFC

Nie przegap – sierpień

Na jakie pojedynki w UFC warto zwrócić uwagę w nadchodzącym miesiącu?

Nie ukrywam, że sierpień zapowiada się w UFC nadzwyczaj blado. Zaledwie trzy gale z powodu odwołania UFC 176 oraz fakt, że gale, na których dojdzie do starcia Badera z OSP oraz dwóch walk mistrzowskich prezentują się słabo sprawia, że będzie to wyjątkowo nudny miesiąc, jeśli chodzi o UFC. Tym bardziej warto wyłowić kilka perełek, prezentując przy okazji nieco zmienioną i miejmy nadzieję ostateczną formułę cyklu – zamierzam odtąd pisać obszerniej jedynie o walkach z danego miesiąca, nie zaś tylko zakontraktowanych w ciągu ubiegłego. Dla przypomnienia w poprzednim odcinku cyklu polecałem zwrócić uwagę na następujące pojedynki :

Beneil Dariush vs Tony Martin na UFC Fight Night – Henderson vs. dos Anjos
Tom Niinimaki vs Chad Skelly na tej samej gali

Co moim zdaniem warto wyróżnić się w sierpniu?

185 lbs: Derek Brunson vs Lorenz Larkin

UFC 177, 30 sierpnia

Obaj zawodnicy odnieśli w ostatnich bojach porażki. Derek Brunson po postawieniu nadspodziewanego oporu będącemu teraz ścisłym topem swojej wagi Yoelowi Romero został w drugiej połowie ostatniej rundy zastopowany uderzeniami. Brunson dobrze czuje się w parterze, gdzie potrafi sprowadzać przeciwników dzięki przyzwoitym zapasom. Nie znaczy to jednak, że w stójce nie jest zagrożeniem – dysponuje mocnymi kopnięciami, o czym przekonał się chociażby mierny Brian Huston, który został pokonany w budzący podziw sposób – szybki high kick na początku walki i błyskawiczne zajęcie pleców oraz założenie duszenia. Do tego Derek trenuje u Grega Jacksona.

Lorenz Larkin, chociaż posiada skalp w postaci Robbiego Lawlera, w UFC notuje mizerny rekord 1–3. Jednakże warto przyjrzeć się tym porażkom – Francis Carmont otrzymał od sędziów wspaniały prezent, wygrywając tamtą walkę. Gdyby nie pasywność Lorenz mógłby spokojnie wygrać z Bradem Tavaresem (nawiasem mówiąc, straszliwie drażniącym mnie zawodnikiem). Nokautu z ręki dobrego Costasa Philippou usprawiedliwić niczym się nie da, ale Larkin nie był przynajmniej pasywny. Jak wiadomo, jego ulubiona płaszczyzna to stójka, gdzie The Monsoon pokazuje gamę efektownych akcji w stójce – od obrotowych łokci po kopnięcia obrotowe na uda, co zademonstrował w pojedynku z Chrisem Camozzim. Nie ukrywam, że Larkin nieco mnie zawodzi – widziałem w nim bowiem zawodnika na pierwszą dziesiątkę, jednak ostatnie dwa starcia wykazały, że czegoś Lorenzowi brakuje i nie wiem, czy jest w stanie to naprawić. Nie zmienia to faktu, że daje bardzo efektowne walki, a i Derek do nudziarzy nie należy – jeśli żaden zbyt szybko nie padnie, to można się spodziewać ładnych wymian i prób wyłączenia rywala dźwignią bądź duszeniem. To jedno z najmocniej wyczekiwanych przeze mnie starć na tej miernej niestety gali – stwierdzam bowiem z przykrością, że od dłuższego już czasu Fight Nighty mają znacznie bardzieje elektryzujące zestawienia niż spora część gal numerowanych…

155 lbs: James Vick vs Valmir Lazaro

UFC Fight Night, 23 sierpnia

James Vick dał się poznać w The Ultimate Fighterze jako bardzo sprawny uderzacz. Co prawda zastopował go Michael Chiesa, jednakże w tymże programie skończył na przestrzeni jednej rundy cenionego właśnie jako stójkowicza Darona Cruickshanka. Walka z Ramsey’em Nijemem, będącym obecnie na fali dwóch zwycięstw dała dowód temu, że z Amerykanina coś jeszcze może być, bowiem jeszcze przed upływem pierwszej minuty zmusił swojego przeciwnika do odklepania. Niestety, z powodu kontuzji musiał długo pauzować. W końcu powraca jednak do oktagonu. Mam nadzieję, że po najbliższym starciu nie będzie trzeba znowu czekać roku na jego następny pojedynek.

A pojedynek tu omawiany powinien być efektowny, bowiem stanie naprzeciw niemu wychowanek Nova Uniao, który również preferuje wymianę uprzejmości na pięści, łokcie, kolana czy piszczele nad walkę na chwyty i sprowadzenia. Valmir Lazaro ma 28 lat i jest od trzech lat niepokonany. 9 pojedynków zakończył przed czasem, zostawiając przeciwników nieprzytomnych bądź zmuszając sędziego do interwencji. Jego boks bogaty jest w kombinacje, w których chętnie uderza na korpus, lubi także kontrować. Co prawda, czasem daje się niepotrzebnie trafiać, ale generalnie jego defensywa bazująca na odchyleniach, zbijaniu ciosów i pozostawaniu w ciągłym ruchu zdaje egzamin. Ciosy Brazylijczyka niosą ze sobą dużą siłę, a warto pamiętać, że temu walczącemu z odwrotnej pozycji zawodnikowi sztuka kopania również nie jest obca. Nie zasypuje co prawda swoich rywali potężnymi low kickami jak Jose Aldo czy nie rzuca obrotówek oraz kolan jak Renan Barao, ale nie jeden już przekonał się o tym, co jest w stanie zrobić Lazaro – jego przedostatni oponent został powalony potężnym kopnięciem na korpus. Dodam, że nie było ono wymierzone w wątrobę oraz zostało wyprowadzone z nogi wykrocznej. Naprawdę nie wiem, czy chcę widzieć kopnięcie na korpus trafiające w wątrobę z nogi zakrocznej w wykonaniu Valmira. Natomiast jeśli zobaczę, to będę wiedział, że jest już po walce.

145 lbs: Max Holloway vs Mirsad Bektic

UFC Fight Night, 23 sierpnia

Mirsad Bektic bardzo dobrze zaprezentował się przeciwko Chadowi Skelly’emu. Co prawda nie był to występ fenomenalny, ale młody reprezentant ATT pokazał dobre defensywne zapasy oraz bardzo sprawny boks, którym mógłby napsuć krwi sporej części dywizji. Swoją pracą na nogach skutecznie niwelował sporą część akcji ofensywnych członka Team Takedown oraz utrudniał mu bronienie się przed celnymi uderzeniami. Tym pojedynkiem udowodnił, że słusznie został obdarzony nieco większą uwagę przy wejściu do UFC niż wielu innych debiutantów. Jego pierwotny rywal został zmieniony na kogoś moim zdaniem znacznie ciekawszego.

Tak, chodzi o znanego i lubianego Maxa Holloway’a. Ten mający zaledwie 22 lata zawodnik zdążył już dorobić się rekordu 5–3 w UFC. Nie brzmi on może aż tak imponująco, ale przegrywał jedynie z:

Dustinem Poirierem przez braki w parterze jako zastępstwo – w wieku 20 lat, mając zaledwie 4 starcia na koncie, sprawił bowiem rywalowi problemy w stójce, przez co ten był zmuszony przenieść starcie do parteru,

Conorem McGregorem, gdzie obaj byli kontuzjowani oraz Max, mimo zdecydowanej porażki, pokazał się najlepiej ze wszystkich przeciwników Irlandczyka w UFC

Dennisem Bermudezem przez ślepych sędziów.

Hawajczyk, który póki co trenuje w lokalnym klubie, wykazał już skłonność do bardzo szybkich kombinacji, szczególnie na zamkniętym pod klatką rywalu, gdzie bryluje kapitalnymi ciosami na korpus. Justin Lawrence – który miał być stójkowym objawieniem – padł jak rażony piorunem po idealnym uderzeniu na wątrobę od będącego underdogiem Maxa. Co więcej, baza z taekwondo została wprowadzona do MMA przez Maxa bardzo dobrze, tym bardziej, że już niekoniecznie próbuje przy każdej możliwej okazji trafić kogoś latającym kolanem czy obrotówką w stylu Edsona Barbozy. Zamiast tego kopie high kicki, punktujące low kicki, odwołuje się do kopnięć na kolano oraz bryluje fenomenalnymi obrotówkami na korpus, czego prawdziwy pokaz dał w starciach z Willem Chopem, w którym katował go tym atakiem przy siatce, czy mocnym Andre Filim, pozbawiając go sporych zapasów kondycji dzięki kilku uderzeniem w okolice wątroby. O stworzonym wręcz do highlightów kopnięciu na szczękę obniżającego pozycję Bermudeza nawet nie wspominam. Poza tym Holloway świetnie bronił się przed obaleniami tego ostatniego, polując już wtedy na gilotynę, którą jakiś czas później skończył trenującego w Alpha Male Filiego. Innymi słowy będzie się działo!

Co ciekawego zakontraktowano?

145 lbs: Maximo Blanco vs Daniel Hooker na UFC Fight Night w Japonii, 21 września

Ktoś chce zobaczyć dzikiego – czasem dosłownie – Blanco z Hookerem mającym na koncie ubicie z zimną krwią doskonałego grapplera w osobie Ian Entwistle’a? Ja na pewno. Maximo bardzo lubi stójkę, gdzie najlepiej czuje się też Daniel, także powinniśmy zobaczyć ładne grzmoty.

145 lbs: Niklas Backstrom vs Mike Wilkinson na UFC Fight Night w Szwecji, 4 października

Wilkinson to może nikt wybitny, ale coś potrafi, a stanie naprzeciw Backstroma, który odniósł ostatnio niezwykle cenną wygraną nad Tomem Niinimakim. Obaj lubią parter, przy czym Backstrom – choć jego boks wymaga jeszcze poprawy – dysponuje świetnymi kopnięciami i kolanami. Absolutnie mnie nie zdziwi, jeśli spróbuje, w dodatku z powodzeniem, rozstrzygnąć rywalizację w stójce. Ma ku temu predyspozycje.

135 lbs: Rob Font vs Chris Beal na UFC Fight Night w Connecticut, 5 września

Obaj bardzo efektownie wygrali swoje debiuty w UFC – Beal latającym kolanem, a Font potężnym ciosem pięścią nad niezłym Georgem Roopem. Nie będzie tu kulanki – będą ciosy, kombosy i połamane nosy. Walka z cyklu „JUST BLEED!”.

fot. www.jameslawphotography.com/

Powiązane artykuły

Komentarze: 5

  1. nie wiem jak inni ale ja nie ukrywam, że większość tych walk jakoś średnio mnie interesuje.
    w sierpniu nie można przegapić czegoś innego – 15 sierpnia m-1 global grabowski vs tybura. mam nadzieje, że zapowiedź i analizę tej walki na lowkingu zrobicie.

  2. Na mojej liście Blanco vs Hooker byłoby jednak wyżej, ale najbardziej czekam na Holloway vs Bektic – choć trochę szkoda, że któryś z nich na tak wczesnym jednak etapie swojej kariery przegra.

Dodaj komentarz

Back to top button