UFC

Powrót zawadiaki marnotrawnego

24 lipca okazał się szczęśliwym dniem dla wszystkich fanów oraz nienawistników jedynego w swoim rodzaju Nicka Diaza.

Ci pierwsi radośnie wyszczerzyli zęby na skrzydlatą dlań wieść o przedłużeniu przez krnąbrnego stocktończyka kontraktu z UFC, wedle którego jeszcze trzy razy zamieni on oktagon w rozpaloną do czerwoności emocjami arenę taktycznej i psychologicznej wojny pod znakiem fucków i monologów wszelakich. Ci drudzy z kolei, modląc się, by czasem nie dostał z miejsca titleshota od Joe Silvy, liczą na to, że znajdzie się na Nicka Diaza kozak, który powtórzy to, co przed dwunastoma laty uczynił Jeremy Jackson, który po dziś dzień pozostaje jedynym, który skończył przed czasem – bez pomocy doktora – 18-letniego wówczas podopiecznego Cesara Gracie. Tak to już bowiem jest, że bez względu na to, czy ktoś kocha Diaza, czy też nienawidzi, z rozpaloną głową zasiada przed ekranem telewizora, gdy zawodnik ze Stockton przy szalejących trybunach z charakterystyczną dla siebie miną zawadiaki wchodzi on do oktagonu.

Diaz bowiem jest – jak to swego czasu powiedział wyklęty dzisiaj Chael Sonnen – naturalny. Chciałoby się rzec: naturalny w swoim dziwactwie. Wydaje się, że tylko zimnokrwiste skurczybyki lub wyemancypowani do granic absurdu fani MMA są w stanie bez żadnych emocji oglądać wypowiedzi i walki stocktończyka. Cała reszta w mniejszym lub większym stopniu ulega urokowi Nicka Diaza, życząc mu pomyślności lub wszystkiego, co najgorsze.

Co natomiast spotka go w pierwszym od marca 2013 roku – gdy zmuszony był uznać wyższość emerytowanego obecnie Georgesa Saint-Pierre’a – boju pod banderą UFC? A w zasadzie… kto dostąpi zaszczytu tego niewątpliwego i będzie miał okazję spojrzeć oko w oko i krzywy uśmiech w krzywy uśmiech z Nickiem Diazem? Tajemnica ta jest jeszcze skrzętnie skrywana przed prostym ludem, ale… popuśćmy wodze fantazji!

Poniżej prezentuję listę zawodników, których osobiście najchętniej zobaczyłbym w starciu z powracającym do boju Nickiem Diazem. Jest ona ułożona wedle klucza preferencji, czyli od zawodnika, którego z miłą chęcią obejrzałbym w walce z bratem Nate’a, do zawodnika, którego walka z bohaterem tekstu zelektryzowałaby włosy na mojej głowie i doprowadziła do przedreptywania z nogi na nogę z wykrzywioną z radości facjatą aż do momentu syreny jej rozpoczęcia.

5. Rory MacDonald – psychopata

Kanadyjczyk to kawał wyrachowanego perfekcjonisty, który relatywnie rzadko zachwyca efektownością, ale jeśli chodzi o efektywność – niewielu jest w stanie mu dorównać. Z potencjalną walką Diaza przeciwko MacDonaldowi związane są zresztą dwie historie. Po pierwsze – Kanadyjczyk swego czasu przeokrutnie pozamiatał oktagon bratem Nicka, Natem, więc starcie to mogłaby być swego rodzaju braterską zemstą. Drugim spoiwem łączącym obu jest postać GSP – arcywroga Diaza i sparingpartnera Rory’ego w Tristar Gym.

Szanse na zestawienie Zawadiaka vs Psychopata:

Nikłe. MacDonald nie ma jeszcze zaplanowanej walki, ale biorąc pod uwagę zarówno fakt, że Diaz celuje w powrót dopiero na początku 2015 roku, jak i to, że Kanadyjczyk wydaje się być skupiony na swojej drodze do walki o pas mistrzowski, wydaje się, że szanse na taki pojedynek są niewielkie. Z drugiej jednak strony, czy ktoś ma wątpliwości, że ewentualne pokonanie Diaza mogłoby dla MacDonalda okazać się trampoliną do walki o najwyższe trofeum przeciwko zwycięzcy starcia Hendricks vs Lawler? Ja nie mam!

4. Carlos Condit – zabijaka

Carlos Condit to niezwykle agresywnie i efektownie walczący zawodnik, do którego jak ulał, pasuje przydomek The Natural Born Killer. Dość powiedzieć, że z 29 zwycięskich walk aż 27 (!!!) rozstrzygnął przed czasem. Nadal jednak w oczach niektórych kładzie się na jego karierze cieniem pamiętny bój z Diazem na UFC 143, gdy po do bólu taktycznie rozegranym starciu będący na permanentnym wstecznym Condit wypunktował stocktończyka. Nie wierzę, że w ewentualnej drugiej potyczce z Diazem przyjąłby podobną taktykę – nawet pomimo tego, że prawdopodobnie byłaby najprostszą drogą do zwycięstwa. Myślę, że Condit byłby znacznie agresywniejszy i obejrzelibyśmy prawdziwe fajerwerki!

Szanse zestawienie Zawadiaka vs Zabijaka:

Nikłe. Nick Diaz swego czasu – wedle słów Dany White’a – odrzucił możliwość rewanżu z Carlosem Conditem, więc nie wydaje mi się szczególnie prawdopodobne, by powrócił właśnie dla tej walki. Zwłaszcza, że termin powrotu podopiecznego Grega Jacksona po tym, jak zerwał więzadło w kolanie w starciu z Tyronem Woodley’em, nadal nie jest znany. Być może na początku 2015 roku Condit będzie już gotowy, ale…

3. Matt Brown – dzikus

Czy ktokolwiek może mieć wątpliwości na temat atrakcyjności takiego zestawienia? Który z tych dwóch zawsze agresywnych zawodników zmuszony zostałby wykonania kroku do tyłu? Która tytanowa szczęka zostałaby skruszona? Czyja wola złamana? Oktagon kipiałby od nieskrępowanej niczym brutalności, gdyby tym dwóm dane było skonfrontować swoje umiejętności. Każdy fan stylu Just Bleed, na którego czele maszerują właśnie Nick Diaz i Matt Brown, byłby wniebowzięty, a i ci z zacięciem technicznym nie mieliby na co narzekać, bo czego jak czego, ale specyficznych i rzadkich umiejętności obu tym zawodnikom odmówić nie sposób.

Szanse na zestawienie Zawadiaka vs Dzikus:

Średnie. Nieśmiertelny kilka dni temu stoczył przegrany ostatecznie bój z Robbiem Lawlerem, który zastopował jego marsz w kierunki walki o pas mistrzowski. Teraz znajduje się na rozdrożu. To całkiem niezła okazja do tego, by zestawić jego pojedynek z Diazem, tym bardziej że po wyniszczającej batalii z Lawlerem Nieśmiertelnemu przyda się trochę przerwy – akurat do początku 2015 roku. Jeśli dodamy do tego, że swego czasu Nate Diaz chciał bić się z Mattem Brownem, czym jednak UFC nie było zainteresowane, co jednak stanowi jakiś pomost między Mattem a Nickiem, oraz – co znacznie donioślejsze – że sam Nieśmiertelny po destrukcji, którą zafundował Erickowi Silvie, wyzywał do walki właśnie Nicka Diaza, to wizja takiej batalii staje się całkiem realna. Dana White również swego czasy pozytywnie wypowiedział się o takim zestawieniu. Z drugiej jednak strony… Czy Nick Diaz wie, kto to w ogóle jest Matt Brown?

2. Robbie Lawler – nowonarodzony

Oj, robi się coraz cieplej! Zaczyna wręcz wrzeć! Obaj zawodnicy stoczyli swego czasu bój, który przeszedł do historii – Nick Diaz pozostaje bowiem do dnia dzisiejszego jedynym, który znokautował (i to jak!) tytanoszczękiego Robbiego Lawlera. Później nie byli tego w stanie dokonać tacy kowadłoręcy jak Johny Hendricks, Melvin Manhoef czy Jake Ellenberger. Dzisiejszy Bezlitosny to jednak zupełnie inny, lepszy fighter niż 10 lat temu, gdy padał nieprzytomny na deski przed Diazem. Rewanż zapowiadałby się spektakularnie!

Szanse na zestawienie Zawadiaka vs Nowonarodzony:

Nikłe. Robbie Lawler w najbliższej walce, której stawką będzie pas mistrzowski kategorii półśredniej, zmierzy się z Johnym Hendricksem. Jeśli wygra, rewanż z Diazem może być problematyczny, bo w dywizji półśredniej kandydatów do walki o złoto nie brakuje. Jeśli natomiast przegra, droga do walki ze stocktończykiem stanie otworem – i myślę, że Lawler taką walkę chętnie by przyjął, żeby zmazać tamtą plamę na honorze. Problemem może być jednak data – bo jeśli walka Robbiego z Brodaczem rzeczywiście odbędzie się na początku stycznia 2015, to… kiedy powróci Diaz? W kwietniu 2015? Maju?

1. Anderson Silva – upadły

Otóż to! Niech rzuci pierwszy kamieniem ten, kto – bez względu na ocenę szans obu zawodników, która zresztą dla mnie osobiście wcale nie jest taka oczywista – nie chciałby zobaczyć batalii między Silvą a Diazem? Sam fakt powrotu Brazylijczyka do oktagonu wywołuje w każdym chyba fanie MMA szybsze bicie serca, nawet pomimo tego, że niemal wszyscy pewnie zdają sobie sprawę, że Pająk drugi raz świata już nie podbije. Jednak powrót tak zjawiskowego i niepowtarzalnego zawodnika jak Silva sam w sobie byłby (będzie?) ogromnym wydarzeniem. Jak inaczej jeszcze bardziej rozemocjonować fanów, jeśli nie postawieniem przed Pająkiem Diaza? Jak nie stocktończyk, to kto? Michael Bisping?

Oczami wyobraźni już widzę oktagon zamieniony w majestatyczny i niepowtarzalny teatr, na scenie którego dwóch najlepszych aktorów spod znaku MMA odprawia swoje tańce – jeden wolno człapiący do przodu, przy tym gestykulujący i wyrzucający z siebie nieskomplikowane acz kultowe tyrady, drugi natomiast zamieniający się w komika i raz po raz wprawiający swoje gibkie ciało w ruch falisty przy nie schodzącym z twarzy uśmiechu pogardy. Cóż to byłby za bój!

Szanse na zestawienie Zawadiaka vs Upadły:

Średnie. Dana White twierdzi, jakoby jeszcze nikt nie kontaktował się w ogóle z Andersonem Silvą, który może podobno rozpocząć poważne treningi dopiero w lutym 2015 roku. Jeśli byłaby to prawda, to szansa na bój Pająka z Diazem byłaby naprawdę znikoma, bo nie sądzę, by ten ostatni powrócił do oktagonu dopiero w połowie 2015 roku. Przyjmując jednak, że stary lis Dana trochę się myli, a w materiałach promocyjnych, a konkretnie wywiadzie, którego Diaz udzielił zaraz po podpisaniu kontraktu, jest ziarno prawdy, myślę, że istnieją realne szanse na takie zestawienie.

Reszta

Istnieje również możliwość, że Nick Diaz nie zawalczy z żadnym z wyżej wymienionych zawodników i zamiast nich dostanie kogoś innego: Hectora Lombarda, powracającego GSP czy Tareca Saffiedina. Może się też okazać, że pierwsza walka Diaza po powrocie wcale nie będzie wielkim marketingowym wydarzeniem i służyć będzie raczej napompowaniu go przed czymś większym. Mógłby w takim scenariuszu dostać najpierw do obicia, na przykład, Ericka Silvę, po zwycięstwie nad którym czekałyby go wielkie walki, do których w końcu cały czas dąży. Czy jednak tak się stanie, czas pokaże.

A Wy jak oceniacie powrót Nicka Diaza i w konfrontacji z kim najchętniej byście go zobaczyli?

Powiązane artykuły

Komentarze: 34

  1. W obecnej półśredniej, a przynajmniej top 10, znalazłoby się kilku mogących mocno napsuć krwi nielubianemu przeze mnie Diazowi, więc sądzę, że na dobry rozruch, także marketingowy dostanie właśnie kogoś w stylu Ericka Silvy. Saffiedine, jakkolwiek średnio lubię jego asekuranctwo, wygrałby w 3 rundzie przez TKO via lowkingi ;)

  2. Już widzę Nicka, który przegrywa w tak upokarzający – mimo wszystko – sposób jak poprzez lowkingi :P Prędzej by o jednej nodze kuśtykał, niż dał sędziemu powód do przerwania walki na skutek lowkingów ;)

    1. Nick to będzie dużo gadał, ale jego chude nóżki będą nie do użytku po takim bombardowaniu jakiego się Tarec dopuścił na Limie. Poza tym mimo, że się czasem głupio odsłania to Nick by go nie naruszył swoimi kombosami, a wiadomo, że z kopnięciami się Diaz ogólnie nie lubi, do tego zapasy też bym postawił po stronie Belga. Zawsze plułem na „semi – contactowy” styl Saffiedine’a, ale jak tak długo nie walczył to już tęsknię :D

  3. Diaza najchętniej zobaczyłbym z Brownem, ewentualnie Kampmannem – o ile w ogóle ma zamiar wracać. Z całą pewnością nie chcę walki Diaza z McDonaldem, czy innym zapaśnikiem. Nick nie wraca po to, by walczyć. On wraca się napierdalać. Chcę zobaczyć bitkę, brawle. Ciekawym rozwiązaniem mogłaby być walka z Pylem. Erick Silva powinien zacząć walczyć tam, gdzie pasuje – ze średniakami. Rzadko kiedy lubię oglądać bitych jednostronnie zawodników – a tak jest, gdy Indio dostaję kitajców, lub czołówkę. Diaz by go zniszczył.
    No i przede wszystkim – głośne hurra!, że wraca bożyszcze tłumów, you know? Don’t be scared homie!
    https://www.youtube.com/watch?v=I8RjeykTmzE

  4. Puczi, dobrze napisane :) Chociaż akurat Kampmann przeciwko Diazowi robiłby przecież to samo, co przeciwko Conditowi, czyli zapewne próbował obalać – w drugiej/trzeciej rundzie padłby kondycyjnie i został ubity. Chociaż w sumie starcie z Erickiem Silvą też jest łatwe do przewidzenia, ale tam chociaż w pierwszej rundzie (no, może w jej 2-3 pierwszych minutach) Brazylijczyk mógłby być groźny.

    Bolt, mam kilka takich dziwnych, mniej lub bardziej racjonalnych wyobrażeń o różnych zawodnikach. Np. wydaje mi się, że duma nigdy nie pozwoliłaby Bensonowi Hendersonowi paść po ciosach na korpus, że Jon Jones prędzej zejdzie lub da sobie połamać którąś kończynę, niż odklepie poddanie, że Faber i bracia Diaz prędzej będą czołgać się za rywalem, niż odpuszczą z powodu lowkingów :)

    Też lubię Saffiedine’a, ale jednak wydaje mi się, że lowkingowym Barbozą to nie jest, co oczywiście nie zmienia tego, że:

    a) jego pojedynek z Diazem nie byłby chyba szczególnie emocjonujący,
    b) w pierwszych trzech rundach mógłby mocno wyobijać Diaza na wstecznym,
    c) w dwóch kolejnych szala mogłaby zacząć przechylać się na stronę Nicka,
    d) awersja do stójkowego ryzyka w wykonaniu Saffiedine’a czasami mnie zniesmacza, tym bardziej że ma narzędzia, dzięki którym wcale nie musi być tak asekurancki.

    1. Ależ ja zdaję sobie sprawę z tego, że Diaz by sam nie odpuścił, spodziewałbym się raczej przerwania jak w którejś z walk Barbozy. Co by o tych dwóch od Cezara G. nie mówić to wolę walki mają olbrzymią.
      a)fakt
      b)nie tylko na wstecznym, ale po wyczuciu także jakimiś agresywniejszymi kombosami, ale faktycznie mogłoby to być coś w stylu Diaz – Condit
      c)Nick ma kondycję, ale nie wiem jak mu idzie ofensywa z zerwanymi naczepami mięśni od lowkingów ;)
      d)+11111111

  5. Rzucam kamieniem… oczywiście Silva też przegrał dwie walki z rzędu, ale mimo wszystko, jako fan Silvy chciałbym, żeby ten jeszcze spróbował się odbudować w MW i być może doszedł jeszcze ten ostatni raz do TS… Co daje mu pojedynek z lżejszym Diazem, który na tle GSP był totalnie bezradny?
    Mówiło się, że Spider vs GSP to już missmatch, bo ten pierwszy jest większy i bił się nawet 2 kategorie wyżej… a co dopiero Diaz? Nie rozumiem hajpu na tego zawodnika. W WW jest cała masa zawodników, która by go zbiła, więc jeśli już go z kimś zestawiać, to tak jak pisał Puczi – to musi być bitka. Ja bym zestawił go z E.Silvą.

  6. I ręka uschnie.

    ;)

    Przy całym moim szacunku dla Silvy uważam, że aby walczyć ponownie o pas, powinien wygrać 2-3 walki z wymagającymi rywalami – a wydaje mi się, że to dla powracającego po ciężkiej kontuzji 40-latka byłoby trudne. Przyznam, że ewentualny powrót Pająka zdecydowanie odbieram w kategorii show, a nie jakiejś sportowej rywalizacji prowadzącej do walki o pas. A jeśli ma to być show (a nie obijanie słabeuszy albo starcie z kimś z czołówki), to nikt inny nie pasuje lepiej niż Nick Diaz. No bo z kim w powrocie obejrzeć Pająka? Bispinigiem? Le? Romero?

    Walka z Diazem zapowiadałaby się na nierówną, ale nie ma co przesadzać – po długiej przerwie obu i zwłaszcza kontuzji Brazylijczyka byłoby tak wiele znaków zapytania wobec obu, że trudno byłoby któregokolwiek z nich skreślać przed walką.

  7. Ja bym liczył bardziej na wysokie słupki sprzedaży niż poziom sportowy.
    Pomijam realistyczność i „logiczność” tych pojedynków, jednak do mojej listy poza wspomnianymi Lawlerem i Brownem dopisałbym:
    Tyron Woodley, walka by się niewątpliwie dobrze sprzedała.
    Jake Ellenberger, tutaj mniej entuzjazmu, ale liczę, że najcięższe i jedne z moich ulubionych rąk w UFC, po przebudzeniu dałyby dobrą walkę z The Fuckiem. Cóż piękniejszego od przebudzenia siły ciosu na tak twardej szczęce.
    Kelvin Gastelum i Gunnar Nelson młodzi, gniewni, dobre rekordy, rosnąca popularność, idealnie, jeśli UFC zdecyduje się na budowanie pozycji Nicka o tytuł pretendenta.

    1. Ja się w pełni zgadzam, po dwóch porażkach z rzędu z obecnym mistrzem Silva musi zrobić coś naprawdę spektakularnego i wygrać z czołówką tej dywizji, żeby myśleć o kolejnej szansie. Mało realne? By może, ale ja jako fan mam obowiązek wierzyć w to.

      Chciałbym przynajmniej zobaczyć próbę „powrotu do gry”. Walka z Diazem nie przesuwa go ani milimetr do przodu w kontekście TS.

      Jeśli Mousasi przegra z Jacare (oczami wyobraźni już widzę naivera kręcącego głową z niedowierzaniem), to widziałbym właśnie Gegarda w walce ze Spiderem.

      1. No, muszę przyznać, że akurat walka Mousasiego z Silvą byłaby ciekawa i dobrze wybrnąłeś z tego :) Faworyzuję lekko Ormianina z Jacare, ale na podobnej zasadzie jak z Machidą – wygrana Brazylijczyka nie spowoduje, że spadnę z krzesła.

        Odnośnie tego, czy ewentualna wygrana nad Diazem cokolwiek daje. Jestem absolutnie przekonany, że w dywizji półśredniej daje – i to cholernie dużo. W średniej korzyści z pokonania Diaza mogą być mniejsze, ale też jestem sobie w stanie wyobrazić scenariusz, w którym Pająk po pokonaniu Diaza dostaje eliminator z kimś z czołówki.

        Choć dodać muszę, że Diaza – jak wspomniałem – bym nie skreślał mimo wszystko.

          1. Oczywiście. Jeśli Diaz vs Spider, to tylko w średniej lub – mało prawdopodobne – w jakimś catchweightcie 180 lbs. Dlatego podkreślałem, że także w średniej pokonanie Diaza może sporo dawać, nie zgadzając się z tezą, że ewentualne zwycięstwo Silvy nic by mu nie dało.

          2. Przyznam, że mnie ni cholery nie grzeje zestawienie Diaza z Andersonem. Odnośnie stwierdzenia, że nie chcę jego walk z zapaśnikami, ale z Kampmannem tak – nie uważam Duńczyka za czołowego grapplera – wierzę, że w późniejszych rundach Nick mógłby go skończyć w zarówno stójce, jak i poddaniem.

  8. Diaz vs powracający do 170 lbs Sanchez? Rewanż za 2005?

    Walka z Andersonem podoba mi się szczególnie z uwagi na kontrast w stylach obu zawodników – z jednej strony książę elegancji i wirtuozerii, z drugiej Diaz… Po prostu Diaz :) Nie wywoływały u mnie podwyższonego ciśnienia wcześniejsze walki Spidera (może poza rewanżem z Weidmanem), ale tutaj byłoby inaczej.

  9. W ostatnim wywiadzie Anderson wykluczył możliwość walki o pas:

    „Rematch with Chris Weidman is something that is not in my plans. He already defeated me twice, everybody saw this,” Silva said. „Lyoto has an opportunity to fight him, we also have 'Jacare’, who’s coming and looking for his way. Let’s root for them to get their space in the UFC and get their shot at the title, win it, become great champions and bring big wins for Brazil.”

    Wydaje mi się, że kariera Silvy powoli dobiega końca. Na tym etapie Brazylijczyk raczej będzie rozglądał się już tylko za dochodowymi oraz interesującymi stylistycznie pojedynkami. Diaz wpisuje się w te założenia perfekcyjnie – krzykacz, trash-talker i prący do przodu bokser z wagi niżej to dla Andersona wręcz wymarzony przeciwnik.

    Nie wiem jak Wam, ale mnie pasuje taki deal. :)

  10. Do słów Andersona to nie ma co przywiązywać wagi… jest na yt filmik w którym oglądając powtórkę drugiej walki mówi, że Weidman blokował te lowkingi intuicyjnie i nie było to zaplanowane/celowe. Tłumaczy też, że jest wiele szczegółów świadczących o przewadze technicznej w stójce, którą prezentuje nad Weidmanem, ale nie wyjaśnia oczywiście w czym rzecz ;). Brzmi to tak jakby chciał jednak jeszcze światu udowodnić, że jest lepszy.

  11. Hyh. Nie spodziewałbym się jednak. Ciekawe, czy Diaz po kolejnej jednostronnej porażce zakończy karierę na dobre – z jednej strony ma mieć 3 walki, z drugiej Lesnar też podpisał nowy kontrakt przed walką z Overeemem. Ale Diaz to nie Lesnar.

    1. Myślę, że po tym jak się Nick obudzi po walce z Pająkiem to będzie płakał o TSa w WW, a potem jednak jak zacznie brakować kasy to odnajdzie swoje miejsce w szeregu i z kimś powalczy.

  12. Błądzicie! Diaz ma twardy czerep i niezłomną wolę, a czasy gdy Silva nokautował jakimiś łokciami czy kopnięciami bezpowrotnie minęły. Skończenie Nicka wcale nie będzie takie proste. Mając przewagę kondycyjną, a tu chyba wszyscy się zgodzimy, że takowa jest po jego stronie i nie dając się ubić przez 2-3 rundy, będzie odzyskiwał rezon – mimo jako takiego poobijania.

    Amerykanina to bardzo niewygodny zawodnik dla każdego, kto nie walczy jak Condit albo GSP. Ma długi zasięg (tylko 3-4 cm krótszy niż Pająk), a Silva przecież znany jest z tego, że UWIELBIA opierać się plecami o siatkę (Condit tego nie robił) – a co UWIELBIA Nick? Otóż, UWIELBIA, gdy jego rywal opiera się plecami o siatką, bo właśnie wtedy może błyszczeć.

    Podsumowując – hola, hola!

    1. Toć przecież Nicka w stójce bił malutki Penn dopóki miał dosyć kondycji. Poza tym Nick ogólnie źle sobie radzi z kopnięciami, a przecież Anderson ma ich bardzo duży arsenał, więc nawet z niechęcią do lowkingów będzie skutecznie nimi raził. Poza tym nie jestem przekonany do tego, że Diaz będzie miał odczuwalną przewagę kondycyjną – rzadko co prawda widzieliśmy Andersona w rundach mistrzowskich, ale po 4 rundach łomotu od Chaela dalej wyglądał świeżej niż on.

      1. Wątpię, by Anderson był równie skory do kopania, co przedtem. Do tego po takiej poważnej kontuzji nie wiadomo, czy wróci w pełni sił. Jestem w stanie sobie wyobrazić rudny mistrzowskie dla Diaza, ale żeby wygrał 3? Jakoś wątpię. Ale i tak sercem za 209, you know?

  13. Moim zdaniem zagadkę stanowi forma Silvy i tylko to… na podstawie walk obu zawodników 100% faworytem jest dla mnie Silva. Pamiętam jednak doskonale, że kiedy Fedor przegrał z BigFootem, to też mówiono, że no BF to za duży dla Fedora, ale jak stanie w szranki z mniejszym Hendersonem, to będzie łatwa przeprawa dla cara… nie ignorowałbym symptomów wypalenia u Silvy. Oczywiście Weidman w obu walkach pokazał klasę, ale przebieg tych bojów pozwala przypuszczać, że Silva to już nie ten Silva. Dlatego nie skreślam Diaza.

  14. Silva po 1.25 ??! Żart jakiś, czy co? Po tak paskudnej kontuzji i takim rozbracie z MMA taki kursik? Czuję, że Diaz będzie gwoździem do trumny dla Silvy. Jakoś nie bardzo mi się chce wierzyć w takie powroty i tym bardziej w takim wieku..

Dodaj komentarz

Back to top button