Sierpem #76: Conor McGregor vs. Dustin Poirier II
Kto wygra rewanż pomiędzy Conorem McGregorem i Dustinem Poirierem na UFC 257? Kto posiada więcej narzędzi w swoim arsenale? Analiza techniczna i typowanie walki!
Wczesnym niedzielnym rankiem czasu polskiego do akcji po rocznej przerwie powróci Conor McGregor, największa gwiazda UFC. W walce wieczoru gali UFC 257 w Abu Zabi Irlandczyk stanie do rewanżu z Dustinem Poirierem.
Pierwszy pojedynek zakończył się szybkim zwycięstwem Notoriousa. Czy historia się powtórzy? Jak zagrozić może mu Amerykanin? Przeanalizujmy…
155 lbs: Conor McGregor (22-4) vs. Dustin Poirier (26-6)
Kursy bukmacherskie: Conor McGregor vs. Dustin Poirier 1.30 – 3.21
Pierwsza walka
McGregor i Poirier po raz pierwszy skrzyżowali rękawice we wrześniu 2014 roku. Ponad sześć lat temu, więc trzeba na to starcie spojrzeć z delikatną rezerwą, ale… Irlandczyk miał wówczas 26 lat, a Amerykanin – 25, ale była to już jego jedenasta walka pod sztandarem UFC.
Nie byli to zatem początkujący zawodnicy – obaj byli w dużej mierze ukształtowani. Można wobec tego pokusić się o wyciągnięcie pewnych wniosków z tamtej walki, choć – powtarzam – trzeba mieć na uwadze, że minęło od tego czasu ponad sześć lat, starcie to odbyło się w limicie 145 funtów, a szczególnie Diament słynął wówczas z gorącej głowy…
Przechodząc do konkretów… Otóż, McGregor od początku pojedynku szukał swojego firmowego lewego krzyżowego. Rzecz jednak w tym, że jego pierwsze próby spełzły na niczym, bo Poirier dobrze chronił głowę sklejoną doń prawicą – choć jednocześnie warto odnotować, że gdy Irlandczyk rozpuszczał ręce, były one tak szybkie, że Amerykaninowi nawet przez myśl nie przeszła kontra. Przechodził w tryb defensywy.
Pierwsze dwa krzyżowe Conora wylądowały na prawej, sklejonej do głowy ręce Dustina.
Notorious szybko zrozumiał, że lewym prostym raczej rywala nie dosięgnie z uwagi na jego dobrą obronę prawą ręką oraz również odwrotne ustawienie. Co zatem uczynił? Zaczął atakować lewym sierpowym, aby ominąć gardę zawodnika z Luizjany.
Pierwszy ciasny sierpowy jeszcze nie doszedł czysto, ale gdy chwilę potem zaatakował obszernym, trafił w punkt, mocno naruszając rywala. To był początek końca Poiriera. Jego plan trzymania prawicy sklejonej do głowy posypał się jak domek z kart. Próbując uniknąć kolejnego lewego sierpowego, pochylił głowę, inkasując uderzenie w jej czubek. I było po wszystkim.
Na pierwszym zdjęciu pierwszy lewy sierpowy Irlandczyka. Póki co ciasny. Nie trafia czysto, ale jest znacznie bliżej aniżeli wcześniejsze lewe krzyżowe.
Z kolei na drugim zdjęciu widzimy już obszerny lewy sierpowy, którym Irlandczyk trafił idealnie. Poirier nie doszedł już do siebie, kilkanaście sekund później padając pod kolejnym lewym sierpowym.
Różnica szybkościowa na korzyść Irlandczyka również była wyraźna. W jednej z akcji Poirier pokusił się o atak bezpośrednim prawym sierpowym, ale McGregor skontrował jego uderzenie szybkim jak błyskawica lewym prostym. A zatem uderzeniem z tylnej ręki uprzedził atak Amerykanina z przedniej – poniżej screen z tej właśnie akcji.
W innej z kolei akcji obaj zawodnicy poszli na wymianę lewego sierpa na lewego sierpa. Obaj trafili czysto – ale to Poirier oddał pole, cofając się. Wiadomo oczywiście, że cios ciosowi nierówny, ale… przewagi mocy w pięściach i wytrzymałości szczęki należały wówczas do Irlandczyka.
Jednak w starciu tym Diament zanotował kilka sukcesów. Zdzielił rywala dobrym lewym, gdy ten stracił równowagę po kopnięciu, a nawet wybił mu zęba, gdy Irlandczyk wpadł z ciosami, nie odskakując w porę.
To jednak nie wszystko, bo Luizjańczyk w ciągu niespełna dwóch minut pojedynku trafił McGregora aż siedmioma niskimi kopnięciami – na osiem wyprowadzonych. Notorious wydawał się chwilami wręcz lekko zirytowany taką taktyką Amerykanina, zachęcając go do ostrzejszych wymian.
Innymi słowy, zdecydowanie do gustu lowkingi Poiriera mu nie przypadły – i trudno się temu dziwić, bo Irlandczyk lubi opierać mocniej ciężar ciała na wykrocznej nodze, aby pochylić się do przodu, zapraszając rywali do ataków, które następnie kontruje. Opieranie ciężaru ciała na wykrocznej nodze utrudnia natomiast poderwanie jej do bloku czy cofnięcie jej, aby przepuścić niskie kopnięcie ze strony przeciwnika.
Tak było sześć lat temu – a jak jest dzisiaj?
Style walki Conora i Dustina
Style walki obu zawodników miałem okazję szczegółowo omawiać na Lowking.pl wielokrotnie. W telegraficznym zatem skrócie…
Irlandczyk to jeden z najlepszych kontruderzaczy w całym UFC – a może i najlepszy. Żaden zawodnik nie potrafi tak fantastycznie przepuszczać na odchyleniu – w prawo, w lewo lub do tyłu – ciosów rywali, następnie traktując ich piekielnie szybkimi i diablo precyzyjnymi kontrami jak właśnie Notorious. Na tym opiera się jego gra – wywiera presję, prowokując rywali do ataków, które następnie kontruje.
Najpierw oczywiście musi ich sobie ustawić, do czego służą mu kopnięcia – obrotowe na korpus lub głowę lewą nogą, gdy rywal próbuje odchodzić do swojej lewej strony i okrężne na głowę zakroczną nogą, gdy przeciwnik próbuje czmychnąć do swojej prawej. Gdy już ma gagatka zniechęconego do hasania do boków, prowokuje go do ataku – wyciąga ręce, delikatnie się pochyla, straszy uderzeniami, drobnymi acz sugestywnymi przyruchami.
Zagoniony w kąt i poddany gigantycznej presji – także mentalnej! – rywal rusza wówczas z atakiem, na co tylko czeka Conor McGregor, starając się przepuścić uderzenia i odpowiedzieć kontrą – na ogół ze świetnymi rezultatami.
Powyżej jedna z najbardziej satysfakcjonujących wizualnie akcji w dziejach UFC. McGregor prostuje obie ręce, okrutnie utrudniając działania Alvarezowi. Znajdujący się po presją – pomimo tak nieskomplikowanych na pozór działań Irlandczyka – Amerykanin czuje, że musi uwolnić się spod okupacji rywala, „zdjąć” go z siebie, złapać oddech, nabrać odrobinę dystansu. Rusza więc z markowanym obaleniem i niewyprowadzoną ostatecznie kombinacją – a to z uwagi na świetną kontrolą dystansu Irlandczyka. Ten zatrzymuje się w pewnej chwili i doskakuje z szybkim 1-2, dosięgając szczęki zaskoczonego Króla Podziemia.
Ponadto gdy trzeba, Irlandczyk regularnie kopie lowkingi – vide rewanż z Natem Diazem – a także chętnie odwołuje się do smagających kopnięć na korpus. Zresztą ta właśnie technika w czwartej rundzie rewanżu z młodszym ze stocktońskich braci zapewniła mu zwycięstwo.
Na pierwszym zdjęciu najważniejsze kopnięcie w karierze Irlandczyka. Trafia w wątrobę Diaza, który po raz pierwszy w czwartej rundzie rewanżu cofa się. Chwilę potem – widząc efekt – McGregor ponawia ten sam atak, co widzimy na drugim obrazku – tym razem Diaz już klei łokieć, starając się ochronić korpus. Stocktończyk nie odzyskał rezonu do końca czwartej rundy, przegrywając ją na kartach sędziowskich. Pozwoliło to dublińczykowi odnieść kluczowe dla losów swojej kariery zwycięstwo torujące mu drogę na medialne, finansowe i sportowe szczyty.
Innymi słowy, Irlandczyk to kapitalnie zarządzający dystansem magik kontr. Niezwykle szybki, precyzyjny, dysponujący dużą mocą w pięściach.
Jak w skrócie scharakteryzować Dustina Poiriera?
Otóż, Amerykanin również walczy z odwrotnej pozycji, choć nierzadko zmienia ją w trakcie akcji na klasyczną, z niej właśnie wyprowadzając sporo ataków. To również przede wszystkim stójkowicz, choć znacznie częściej aniżeli Conor McGregor poszukuje obaleń.
Diament nie wyróżnia się pod kątem kopnięć – mam podejrzenie, iż przez lata miał w tej płaszczyźnie problemy z uwagi na uszkodzone i zoperowane dwa lata temu biodro – ale tu i ówdzie grzmotnie lowkingiem czy też okrężnym kopnięciem na korpus – szczególnie gdy walczy z klasycznie ustawionymi rywalami. Takowymi regularnie smagał ostatnio chociażby wysokiego Daniela Hookera.
W obszarze pięściarskim odwołuje się często do krótszych lub dłuższych kombinacji oraz chętniej aniżeli Conor inicjuje ataki. Nie jest oczywiście tak sprawny w obszarze kontruderzeń, choć… lowkinga potrafi skontrować, o czym przekonali się Justin Gaethje czy Eddie Alvarez w rewanżu. Posiada sporą moc w pięściach, choć nie jest typem zawodnika, który usypia rywali jednym ciosem.
Dustin to przyzwoity i niezmordowany zapaśnik. Dobrze kontroluje z góry, czasami szukając poddań. W odpowiedzi na próby zapaśnicze szuka często gilotyny, choć ze skutecznością w tym akurat elemencie bywa bardzo, bardzo różnie.
Luizjańczyk wyróżnia się świetną kondycją i twardym charakterem. Gdy walka zmienia się w wyniszczającą wojnę, potrafi sięgnąć do swoich głębokich i bogatych rezerw, przejmując jej stery.
Konfrontacja
Nie ulega wątpliwości, że szermierka na pięści i kopnięcia będzie dla Dustina Poiriera piekielnie ryzykowna – szczególnie w pierwszej rundzie, gdy Irlandczyk będzie miał pełen bak paliwa. Notorious to zdecydowanie szybszy zawodnik, obdarzony fantastycznym wyczuciem czasu i dystansu.
Firmowa akcja Poiriera a dryg do kontr McGregora
Nie będę ukrywał, że ulubiona kombinacja Amerykanina – a zatem lewy krzyżowy (ewentualnie podwójny lewy prosty) z przejściem do klasycznej pozycji, z której kończy combo prawym sierpem, prawym prostym lub niskim kopnięciem z prawej nogi – może w tej konfrontacji okazać się gwoździem do jego trumny. Nie raz, nie dwa Dustin Poirier był już trafiany – chociażby przez Maxa Hollowaya czy Dana Hookera – właśnie w środku tejże kombinacji – czyli wtedy, gdy zmieniał ustawienie na klasyczne. A Notorious jak nikt inny potrafi znaleźć idealny moment na precyzyjną kontrę.
Ba! Nierzadko bywa też i tak, że Poirier nie wyprowadza żadnego ciosu lewą – co najwyżej zastosuje jakieś kiwki albo zrezygnuje nawet i z nich! – by następnie wpaść w półdystans, zmieniając ustawienie na klasyczne pod wykończenie akcji prawym sierpowym. W potyczce z Notoriousem taka akcja to gwarantowany lewy krzyżowy na szczękę. Naprawdę, Dustin czasami tak nieporadnie i tak niedbale – tj. nie zmuszając rywali do skupienia się na innych elementach, nie maskując swoich intencji – przechodzi do pozycji klasycznej, wpadając w dystans rażenia, że… „Ojcze nasz…”
A może jednak?
Jeśli Amerykanin przetrwa jednak rundę pierwszą, do drugiej wychodząc w stanie nadającym się nadal do oktagonowego użytku, istnieje spore prawdopodobieństwo, że w stójce walka nieco się wyrówna. To bowiem Diament zawsze słynął z żelaznej kondycji – dość powiedzieć, że wytrzymał tempo Błogosławionego! – podczas gdy styl walki Notoriousa – nieprawdopodobnie zrywny, oparty na krótkich ale bardzo intensywnych akcjach – nie służy konserwowaniu energii.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać na Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Wyobrażam sobie, że tenże wspomniany lewy krzyżowy, którym Dustin lubi inicjować kombinację z przejściem do klasycznej pozycji, może wtedy przynieść mu pewne sukcesy. Trzeba bowiem Amerykaninowi oddać, że wyprowadza ten cios idealnie w tempo, często dokładnie w momencie, w którym jego przeciwnik dopiero dostawia nogę, co oczywiście ogranicza gagatkowi możliwość szybkiej reakcji czy odskoku. Raz za razem trafiał w ten sposób Dana Hookera, który przecież sam dysponuje doskonałym zasięgiem. Poirier był jednak w stanie doskakiwać z niesygnalizowanym lewym, wielokrotnie kompletnie zaskakując Nowozelandczyka.
Praca na nogach Irlandczyka i jego kontrola dystansu stoją oczywiście o dwa poziomy wyżej aniżeli Hangmana, ale… Powtarzam – gdy z Conora uleci nieco powietrza, jego styl staje się mniej efektywny. Oparty jest bowiem na krótkich, szybkich spięciach. Zauważmy chociażby, że Irlandczyk w zasadzie nie korzysta z gardy, a szczękę trzyma nieomal zadartą do góry, całą niemal defensywę opierając na pracy na nogach oraz unikach, balansie. Na zmęczeniu te akurat metody nie zawsze działają, jak należy.
Lowkingi
Gigantyczne znaczenie mogą mieć w tej walce wspomniane już przeze mnie niskie kopnięcia. Owszem, Dustin Poirier nie jest zawodnikiem, który gustowałby w tej technice – a wręcz sam bywa na nie narażony, vide chociażby boje z Justinem Gaethje, Jimem Millerem czy nawet Danem Hookerem – ale Irlandczyk nie jest na pewno gigantem pod kątem ich obrony. Jak bowiem wspominałem, nie stroni od opierania ciężaru ciała na przedniej nodze, celem pochylenia się i sprowokowania rywala do ataku – a wtedy o uniknięcie czy zblokowanie niskiego kopnięcie nie jest łatwo.
Oczywiście, kopiąc lowkinga, Amerykanin może zainkasować kontrę, ale… Gra wydaje się warta świeczki. Być może w ten sposób szybciej ograniczy mobilność Irlandczyka.
Teoretycznie scenariusz, w którym to Notorious rąbie oponenta lowkingami nie jest wykluczony, bo, jak wspomniałem, Diament również tytanem w ich bronieniu nie jest. Poza tym pamiętamy wszyscy, że gdy sytuacja tego wymagała (rewanż z Diazem), McGregor sięgnął i po tę broń, więc… Irlandczyk nie ukrywał jednak nigdy, że nienawidzi niskich kopnięć i odwołuje się do nich tylko w ostateczności. Ponadto Poirier ma dryg do kontrowania lowkingów, co widzieliśmy we wspomnianych potyczkach z Gaethje i drugiej z Alvarezem – to właśnie lewy sierp Dustina w kontrze na niskie kopnięcie stanowił początek końca obu.
Kolejnym czynnikiem, który sugerować może, że Conor jednak nie zaprzęgnie do działania lowkingów w takim stopniu jak z Diazem, są potencjalne próby zapaśnicze ze strony Dustina.
Innymi słowy, niskie kopnięcia mogą okazać się niezwykle cennym atutem Poiriera. McGregor też może ich poszukać, ale mając na uwadze, że Diament przetrwał lowkingowy terror Gaethje, nie spodziewam się, aby okazała się to rozstrzygająca batalię broń Irlandczyka.
Zapasy
Sprawa nie jest tutaj szczególnie skomplikowana – mając na uwadze wszystko, co dotychczas w obszarze defensywy zapaśniczej pokazał w oktagonie McGregor i wszystko, co w obszarze ofensywy zapaśniczej zaprezentował Poirier, skonstatować należy, że Amerykanin będzie musiał wznieść się na swoje wrestlerskie wyżyny, aby przenosić walkę do parteru.
Obrona Irlandczyka przed sprowadzeniami stoi bowiem na dobrym poziomie. Pomagają mu w tym – co słusznie odnotował swego czasu Gilbert Burns – bardzo mocne biodra będące pochodną wysokich umiejętności technicznych pod kątem kopnięć. Jak zauważył Brazylijczyk, zawsze najwięcej problemów z obaleniami sprawiali mu dobrzy kopacze. Conor – pomimo iż kopie głównie po to, aby przygotować przeciwników pod ciosy – jest jednym z nich.
Jeśli przyjrzymy się też, jak Irlandczyka obalali Khabib Nurmagomedov czy Chad Mendes, to zobaczymy, że obaj odwoływali się do technik, których Dustin Poirier praktycznie nie stosuje. A przynajmniej nie jest w nich wirtuozem. Dagestańczyk najwięcej zapaśniczych sukcesów w starciu z Irlandczykiem notował poprzez zamknięcie rywala na siatce, zejście do jego nogi, a następnie wyniesienie go i haczenie drugiej nogi. Z kolei Money dynamicznie schodził do nóg Notoriousa, w ten sposób kładąc go na plecach. Poirier ani nie dysponuje mocnym double leg, ani nie jest tytanem pod kątem obaleń z klinczu.
Uważam zresztą, że nawet jeśli Diament zdoła jakimś sposobem położyć Irlandczyka na plecach, ustabilizowanie go tamże łatwym zadaniem nie będzie.
Nie znaczy to jednak, że Amerykanin powinien zaniechać prób zapaśniczych. Nic z tych rzeczy! Klincz, próby obaleń czy walka na chwyty będą bowiem kosztować Irlandczyka znacznie więcej energii aniżeli metodyczna szermierka na pięści i kopnięcia. Nawet zatem jeśli podejścia zapaśnicze Dustina będą pełzły na niczym, niewykluczone, że ubytek energii Conora będzie z nawiązką mu te niepowodzenia rekompensował.
Warto też wspomnieć, że Daniel Hooker zdradził, iż w dniu walki Dustin Poirier ważył 83 kilogramy. Jeśli to prawda, przewaga masy nad Conorem McGregorem może pomóc Amerykaninowi właśnie w aspektach klinczerskich, zapaśniczych i oczywiście parterowych.
Długa przerwa Conora
Conor McGregor nie był widziany w akcji od roku. Najlepsze walki w karierze – z Jose Aldo i Eddiem Alvarezem – dawał, wracając po relatywnie krótkiej przerwie. Do Brazylijczyka wyszedł pięć miesięcy po wiktorii z Chadem Mendesem, a do Amerykanina niespełna trzy miesiące po zwycięstwie w rewanżu z Natem Diazem. Mając na uwadze, że Notorious jest zawodnikiem, który zaczyna pojedynki bardzo szybko – a więc od pierwszych sekund musi czuć walkę, dystans, rywala – duża częstotliwość walk powinna mu służyć. Myślę, że nieprzypadkowo opowiada od dawna o podkręceniu swojej sportowej aktywności – dobrze bowiem komponuje się ona z jego stylem walki.
Natomiast roczna przerwa… Niby wracając po 15 miesiącach przerwy, Donalda Cerrone zmasakrował w ledwie 40 sekund, ale… Pierwszym ciosem kompletnie przestrzelił, próbując urwać Amerykaninowi głowę i wpadając na niego jak za początków swojej kariery. To znamienne. Przyznał zresztą sam po walce, że nie okiełznał w pierwszej akcji emocji, za bardzo się podpalił.
Conor McGregor pruje powietrze pierwszym ciosem w walce z Donaldem Cerrone, wpadając dodatkowo w rywala. Na swoje szczęście narusza go udem.
Innymi słowy, długa przerwa Irlandczyka może doprowadzić do tego, że jednak nie wejdzie w pojedynek tak dobrze. A to niezwykle ważne, bo jeśli zmarnuje pierwsze 2-3 minuty walki, nie będąc w stanie złapać rytmu, wyczuć dystansu – a wtedy jest przecież zawsze najgroźniejszy! – Poirier poczuje się swobodniej, zacznie się rozkręcać. Natomiast nie zapominajmy, że Amerykanin to jednak typ slow startera – może nie tak dramatycznego jak Kowboj ale jednak.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać na Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Nowe umiejętności?
Długi rozbrat Notoriousa z oktagonem może natomiast mieć też pewną zaletę. Otóż, mając na uwadze, że w ciągu ostatnich dwóch lat spędził w oktagonie ledwie 40 sekund, absolutnie wykluczyć nie sposób, że w tak długim czasie poszerzył swój zestaw umiejętności o nowe narzędzia, których wcześniej w jego arsenale nie widzieliśmy.
Jego trener John Kavanagh w wywiadzie z ESPN.com stwierdził – rzekomo nieopatrznie – że jego podopieczny przygotowywał się do rewanżu, trenując w klasycznym ustawieniu, ale… To akurat traktuję w charakterze mentalnych gierek przed walką. Mocno zdziwię się, jeśli Notorious spędzi w praworęcznym ustawieniu więcej niż kilka sekund na rundę. Całą karierę zbudował na odwrotnej pozycji.
Natomiast pewnych zmian w aspektach ustawienia w żadnym wypadku nie wykluczam….
Powyżej ustawienie Conora McGregora w pojedynkach z – od lewej – Dustinem Poirierem, Jose Aldo oraz wspomnianym już Eddiem Alvarezem.
Prawa ręka wyciągnięta w charakterze systemu wczesnego ostrzegania i prowokowania, lewa przygotowana do odpalenia, na wysokości klatki piersiowej lub niżej. Ustawienie umożliwiające szybki odskok lub doskok i jednocześnie zapewniające solidną bazę na wypadek konieczności odchylenia celem przepuszczenia ataku rywala.
Tymczasem w pojedynku z Donaldem Cerrone jego ustawienie chwilami było znacznie bardziej bokserskie.
Zresztą w drodze do tamtej walki światło dzienne ujrzało kilka migawek ze sparingów, na których Conor walczył w zupełnie innym stylu niż ten, do którego przyzwyczaił świat. Trzymał gardę (nowość!) czy kontrował prawym sierpowym z odejściem.
Kto wie? Być może jego styl walki uległ zmianie już wtedy, ale po prostu nie starczyło mu czasu, aby pokazać to światu? Wszak Kowboja zmasakrował w ledwie 40 sekund.
Wojny Dustina
Dustin Poirier był w ostatnich latach znacznie aktywniejszy, rywalizując też z mocniejszymi rywalami. Natomiast Bóg jeden raczy wiedzieć, czy wojny jakie toczył z Justinem Gaethje, Maxem Hollowayem czy Danem Hookerem, nie odcisną się piętnem na jego odporności?
Na pewno Amerykaninowi pomaga w tym aspekcie – tj. zdolności do absorpcji ciosów – brak katorżniczego ścinania wagi, z którym musiał borykać się w 145 funtach, ale nie zapominajmy, że limit wagi lekkiej staje się dla niego coraz bardziej problematyczny. Poirier przyznał nawet niedawno, że wielkimi krokami zbliża się moment, w którym przeniesie się do 170 funtów.
Kto wie wobec tego, czy już dzisiaj zbijanie do 155 funtów nie stanowi dla niego drogi przez mękę… A duże odwodnienie dobrze na odporność nie wpływa.
Mental
Nie sądzę co prawda, aby Dustin Poirier jakkolwiek spalił się w rewanżu – wszak dziś jest to zawodnik znacznie bardziej wyrachowany niż onegdaj, a i brak trash talku ze strony Conora McGregora może mu służyć – ale nie ulega wątpliwości, że to Irlandczyk będzie w tym aspekcie rozdawał karty.
Notorious uwielbia wielkie walki i presję, jaka się z nimi wiąże. Sam zresztą bardzo chętnie ją sobie narzuca, przekonując świat, że jest w życiowej formie czy zapowiadając, że znokautuje Poiriera w 60 sekund. Presja to dla niego paliwo – nie ciężar.
Typowanie
Dustin Poirier musi narzucić swoje tempo walki – wtedy bowiem szanse na to, że Conor McGregor po drugiej czy trzeciej rundzie złapie zadyszkę, rosną. Rzecz jednak w tym, że narzucenie dużego tempa oznacza dużą aktywność – a duża aktywność to z kolei wiele okazji do kontr dla Irlandczyka.
Zresztą Notorious nie tylko w obszarze kontruderzeń jest przecież niebezpieczny. Ustawiwszy sobie czasami rywala na ogrodzeniu czy zahipnotyzowawszy go kiwkami i przyruchami na środku oktagonu, lubi wyprowadzić szybkie 1-2 czy też 1-4. A nie zapominajmy, że Amerykanin miewa tendencje do ustawiania się plecami na siatce, gdzie za podwójną gardą próbuje przetrwać ataki oponentów. McGregor jest natomiast znacznie precyzyjniejszy niż Gaethje czy Hooker i uderza znacznie mocniej niż Holloway – a cała trójka była w stanie ustawiać Poiriera na ogrodzeniu.
Nie skreślam jednak Luizjańczyka. Podchodzę bowiem z pewną rezerwą do zapewnień McGregora, iż jego problemy kondycyjne to mit. Przykład rewanżu z Natem Diazem – chętnie przywoływany przez Irlandczyka – nie jest tutaj reprezentatywny. Po pierwsze – Notorious w trzeciej rundzie okrutnie zwolnił. Po drugie – stocktończyk nie był nigdy gigantem, jeśli chodzi o zamykanie rywali na siatce, co bardzo pomogło tutaj żwawo hasającemu po oktagonie Conorowi. Po trzecie – uratowały go wspomniane smagające kopnięcia na korpus, które odebrały mnóstwosił Diazowi.
Nie twierdzę, że w rundach czwartej i piątej Irlandczyk zawieszał będzie ze zmęczenia ręce na biodrach, ale przewaga kondycyjna Amerykanina powinna być już wtedy zauważalna. Jak wspominałem już tutaj kilkukrotnie, styl walki Conora nie jest energooszczędny – nawet w tej bardziej wyrachowanej formie, którą prezentuje po opuszczeniu 145 funtów. Dustin Poirier wytrzymał natomiast tempo króla kondycji Maxa Hollowaya.
Innymi słowy, jeśli Poirier przetrwa pierwszą rundę – długi rozbrat z oktagonem McGregora może utrudnić Irlandczykowi szybkie wejście w walkę! – próbując też męczyć rywala w klinczu czy zapaśniczo, znacznie poprawi swoje szanse na zwycięstwo. Bardzo pomóc mogą mu też omawiane wcześniej lowkingi, z którymi Conor miewa problemy.
Pewną nadzieją fanów Poiriera mogą napełniać jego starcia z Alvarezem – w obu Diament prezentował się bardzo dobrze pod kątem kontrolowania dystansu, nie wpadając w przeciwnika z ciosami. McGregor to oczywiście znacznie lepszy kontruderzacz z gigantycznym zasięgiem, ale trzymając dystans, Poirier może utrudnić mu zadanie.
Warto też wspomnieć o taktycznie rozegranej przez Poiriera potyczce z Gaethje. Owszem, Diament miał w tej walce sporo problemów, ale jego taktyka – tj. duża mobilność, niepozostawanie w miejscu po ciosach, różnicowanie ich mocy – okazała się w końcowym rozrachunku skuteczna. Jest to więc zawodnik, który potrafi dokonać w swojej grze niezbędnych zmian, aby wykorzystać luki swojego rywala czy też zniwelować jego atuty.
Rzecz jednak w tym, że defensywa Amerykanina – pomimo iż mocno poprawiona na przestrzeni lat – woła czasami o pomstę do nieba, vide choćby ostatnia walka z Hookerem. Jeśli tak samo lub podobnie będzie wyglądała w konfrontacji z McGregorem, Diament padnie w pierwszych minutach. Kto wie zresztą, czy przebieg pojedynku z Nowozelandczykiem to nie… rezultat. Rezultat wojen, jakie Diament toczył w ostatnich latach.
Jeśli natomiast w rewanżu z Conorem Dustin nieco uszczelni defensywę, być może przetrwa pierwszą rundę, ale… Matko Święta! Przecież nawet w starciach z Hollowayem Poirier zainkasował mnóstwo czystych ciosów, dając Hawajczykowi zdecydowanie zbyt wiele czasu i miejsca na ich ulokowanie. McGregor wiele natomiast nie potrzebuje.
Kursy bukmacherskie: Conor McGregor vs. Dustin Poirier 1.30 – 3.21
Zwycięzca: Conor McGregor przez (T)KO
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać na Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****
Trudno powiedzieć, Dustin Porier to dobry zawodnik i sprawny bokser. Silny, wytrzymały, bardzo dobry kondycyjnie. Jednak patrząc na style walki obu zawodników, to nie sposób nie zauważyć, że nokaut na Porierze gdzieś unosi się nad tą walką :D
Zestawiając precyzję, wyrachowanie, talent do kontr McGregora z niefrasobliwością Poriera samo przychodzi to na myśl. Dustin Porier wydaje się być nieco wolniejszy, zdarza mu się wpadać nieprzygotowanym z ciosami w półdystans, bije te ciosy bardziej obszernie, w chwilach kryzysu cofa się i stoi na siatce, a i w ofensywie ponosi go agresja. Z większością zawodników te luki nadrabia szczęką, siłą, kondycją i tak wygrywa. Ale czy to przejdzie z McGregorem…nieco wątpliwe.
Według mnie Porier powinien przyjąć taktykę w której przez 2 może 3 rundy, powinien trzymać przyzwoite tempo, ale bez żadnych szaleństw i szarż – spokojnie starać się złapać swój rytm i spróbować podmęczyć przeciwnika. Za to w dalszych rundach powinien podkręcić tempo i ewentualnie wtedy spróbować złamać, czy skończyć Mc Gregora, kiedy tej świeżości i siły zacznie mu brakować.
Jest to ryzykowne podejście szczególnie, że łatwo można w ten sposób przegrać na punkty, ale wydaje mi się to lepsze niż ryzykowanie w 1-2 rundzie, kiedy rywal jest bardzo groźny, a Porier dość leniwie wchodzi w walki.
A jaki sposób zwycięstwa Dustina oceniasz jako najbardziej prawdopodobny? Decyzja czy nokaut?
A może poddanie po szalonym kurie 10 :D
Jeśli Dustin, to moim zdaniem decyzja lub poddanie. Bardziej decyzja, ale jeśli Conor będzie tak zmęczony, że poszuka obalenia, to może w końcu Dustinowi wejdzie ta gilotyna ;D