„Dzieciak był zwinny, ale ja też jestem zwinny” – Ferguson obszernie o klęsce z Oliveirą
Były tymczasowy mistrz wagi lekkiej Tony Ferguson zabrał po raz pierwszy głos na temat porażki jednogłośną decyzją z Charlesem Oliveirą.
Dwa dni po klęsce, jaką w co-main evencie sobotniej gali UFC 257 w Las Vegas zadał mu Charles Oliveira, Tony Ferguson zabrał głos na temat tamtych wydarzeń, publikując obszerny wpis w mediach społecznościowych.
– Moja ekipo, nie mam żadnych wymówek, czułem się jak dętka – napisał na Instagramie. – Wyszedłem tam i przyjmowałem ataki, zamiast się bronić. Rozgrzewka w szatniach UFC nie jest taka sama od czasów przed Covidem. Nadal jednak żadnych wymówek. Czasy się zmieniają i ludzie też. Czas między hotelem a UFC Apex był znacznie intensywniejszy i nie osiągnęliśmy poziomu agresji, jakiego potrzebowaliśmy. Moja wina.
– Po walce zostaliśmy sprawdzeni przez lekarzy i wróciliśmy do hotelu. Poczułem, że trzeba natychmiast pouderzać na tarczach i posparować, bo walka w mojej głowie była nadal bardzo żywa i potrzebowałem dobrego krążenia w mojej ręce. Naprawdę potrzebna była mi diagnoza tego, co, kurwa, poszło nie tak w walce. Rozwiązanie.
Przez zdecydowaną większość pojedynku do Bronx kontrolował Fergusona z góry, zagrażając mu poddaniami i uderzeniami. W końcówce pierwszej rundy był bliski odklepania Amerykanina ciasną balachą.
Okazuje się jednak, że El Cucuy nie był pod wielkim wrażeniem taktyki Brazylijczyka…
– Chuck (Oliveira) próbował zajść mi za plecy po balachę od chwili, gdy tylko trafiliśmy na matę – napisał. – Dlatego nie martwiłem się o dosiad. Dzieciak był zwinny, ale ja też jestem. Szukałem nokautu w stójce i brabo z dołu, gdy doszło do kulanek. Fajnie było zmierzyć się z mokrym ręcznikiem (AKA „Rywalem z Mocną Presją”). Możecie sobie to zanotować – więcej się to nie powtórzy. Kropka.
– Wszystko w porządku z moją ręką. Balacha była naprawdę ciasna. Myśli o moim synku Armandzie Anthonym, który potrafi poruszać stawami do przodu i tyłu, oraz moja mentalność, która pozwala mi znieść ból, pozwoliły mi to przetrwać.
Podczas konferencji prasowej po gali sternik UFC Dana White nie wysyłał co prawda Tony’ego Fergusona na emeryturę, ale nie brakowało w przestrzeni medialnej i fanowskiej głosów sugerujących, że Amerykanin powinien zawiesić rękawice na kołku.
36-latek ma jednak zupełnie inne plany.
– Jestem ze wszech miar wdzięczny za wszystkie talenty, jakie posiadam – napisał. – W tym roku nauczyłem się o sobie bardzo dużo i zrozumiałem, jaki jest cel w moim życiu. Moje poszukiwania epickiego słowa „wielkość” nie są zakończone. Zrozumcie to, ekipo, jesteśmy daleko od emerytury, więc wiadomość do moich hejterów może być jedna.
– Pozdrowienia dla mojej drużyny, z którą złożyliśmy obóz przygotowawczy z 3-tygodniowym wyprzedzeniem.
Na koniec El Cucuy zaznaczył, że walka przy pustych trybunach nie jest tym samym, co w wypełnionej po brzegi arenie.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****