Mein vs Thatch – młody weteran czy niemłody talent?
Ledwie Thiago Alves zdążył powrócić do oktagonu po długiej przerwie, a już kolejny raz zmuszony jest udać się na przymusowe wakacje spowodowane kontuzją.
Brazylijczyk na zaplanowanej na 23 sierpnia gali UFC Fight Night 49 miał walczyć z Jordanem Meinem (28-9, 2-1 UFC), ale ta walka jest już przeszłością – zanim w ogóle do niej doszło. Pitbulla w walce z Kanadyjczykiem zastąpi bożyszcze fanów złaknionych nowego giganta MMA, Brandon Thatch (11-1, 2-0 UFC), który tym samym powraca po kilkumiesięcznej przerwie potrzebnej na podratowanie zdrowia (prawdopodobnie kontuzja prawej ręki).
Tło pojedynku
Jordan Mein pomimo ledwie 24 lat na karku jest już niemal weteranem MMA z 37 walkami na koncie. Dość powiedzieć, że karierę rozpoczynał w wieku 16 lat… Kanadyjczyk zaliczył niezwykle udany debiut w UFC, serwując pierwszą w karierze porażkę przez nokaut solidnemu Danowi Millerowi. Rozochocony tym zwycięstwem, błyskawicznie wziął kolejny pojedynek, zastępując Dana Hardy’ego i powracając do oktagonu ledwie miesiąc później, by zmierzyć się z Mattem Brownem. Pomimo tego, że po potężnym ciosie na korpus, znalazł się blisko zwycięstwa, powalając na deski Nieśmiertelnego, to jednak w ogólnym rozrachunku nie był w stanie przeciwstawić się agresji Amerykanina, przypłacając porażkę kontuzjami, które wyeliminowały go na rok z walki.
Pierwsza runda pojedynku Jordana Meina z Mattem Brownem była jedną z najlepszych w 2013 roku w UFC.
Po powrocie do oktagonu zmierzył się z debiutującym w UFCHernanim Perpetuo, który wziął tamtą walkę w zastępstwie. Kanadyjczyk nie był tak agresywny, jak to zwykle bywało, choć wyraźnie wygrał dwie pierwsze rundy, przeplatając precyzyjne akcje kickbokserskie obaleniami. W trzeciej odsłonie był jednak bliski odklepania balachy na kolano, po której stracił cały animusz w stójce, przyjmując kilka mocnych razów i ostatecznie przegrywając ostatnią rundę. Ostatecznie wygrał jednak przez niejednogłośną decyzję, choć zdecydowanie powinna być jednogłośną.
28-letni Brandon Thatch od początku swojej bytności w UFC traktowany był jako ogromny talent. W dotychczasowych dwóch pojedynkach Amerykanin w stu procentach potwierdzał związane ze swoją osobą nadzieje, demolując obu rywali, których postawił naprzeciwko niego matchmaker UFC Joe Silva. Najpierw brutalnie rozprawił się z Justinem Edwardsem, kończąc go bardzo szybko morderczymi kolanami i ciosami w parterze, potem w podobnych okolicznościach rozprawił się na wrogiej brazylijskiej ziemi z Paulo Thiago, kończąc go potężnym kolanem na korpus – także w pierwszej rundzie.
Brandon Thatch brutalnie rozprawia się z Justinem Edwardsem w swoim debiucie w UFC.
Kto lepszy na papierze?
Rukus to doskonały kickbokser z kapitalnymi warunkami fizycznymi, choć akurat w konfrontacji z Młodą Strzelbą będzie dysponował tylko 4-centymetrową przewagą wzrostu i ledwie 2-centymetrową przewagą zasięgu. Thatch walczy niezwykle agresywnie, od samego początku rzucając się na swoich rywali – wszystkie 11 zwycięstw zanotował przed czasem (8 nokautów i 3 poddania). Nie jest jednak typem brawlera – co to, to nie! Wywierając presję na rywalach, korzysta z doskonałej pracy nóg i kontroli dystansu (aż dziwne, że taki drągal może tak się poruszać!) oraz niezwykle bogatego arsenału kickbokserskiego uzupełnianego płynnym przechodzeniem od ustawienia klasycznego do odwrotnego – i w drugą stronę. Sieje to zamęt w głowie rywala, nie mającego pojęcia, czego spodziewać się w kolejnej akcji. Legendą powoli obrastają jego mordercze kolana, które często zaprzęga do działania, wykorzystując zalety płynące z wysokiego wzrostu.
Jordan Mein jest nieco wszechstronniejszy, co udowodnił choćby w ostatnim starciu, przenosząc walkę kilka rady do parteru, a także broniąc udanie dwóch ciasnych poddań w walkach z Millerem i Perpetuo. Pomimo tego, że w stójce prezentuje się bardzo przyzwoicie, łącząc dobrą pracę nóg z kreatywnym podejściem do szermierki na pięści (łokcie) oraz mocnymi lowkingami, dobrze markowanymi kombinacjami bokserskimi, to jednak spodziewam się kickbokserskiej przewagi Rukusa. Może będzie mu odrobinę trudniej razić kolanami wysokiego Meina, ale jego inteligentna agresja uzupełniana bogatym arsenałem kopnięć może stanowić poważny problem dla Kanadyjczyka. Pamiętamy przecież, jak Mein znosił falowe ataki Matta Browna, które w końcu go złamały – Thatch natomiast bije znacznie mocniej od Nieśmiertelnego.
Mein może próbować przenosić walkę do parteru, ale nie wróżę jego ofensywnym zapasom większych sukcesów w konfrontacji z defensywnymi Thatcha, który prawdopodobnie będzie też dysponował przewagą siły.
Czy wszystko to oznacza, że Mein stoi na straconej pozycji? Nie. Kanadyjczyk będzie stanowił największe wyzwanie w karierze Amerykanina. Poza tym Thatch, próbując dobijać rywali, ma tendencje do rezygnowania z inteligentnej agresji na rzecz trybu berserkera – było to widać w obu jego walkach w UFC, choć ani Edwards, ani Thiago nie mieli oczywiście narzędzi, by pokarać go za tę zuchwałość. Piekielnie doświadczony Mein na pewno takowymi dysponuje. Zwłaszcza, że Brandon nie tylko ma nieco mniej czasu na przygotowania (jak wspomniałem, zastępuje Alvesa), ale też wraca po 8-miesięcznej nieobecności spowodowanej kontuzją.
Kurs bukmacherski
Spodziewam się, że bukmacherzy faworyzować cieszącego coraz większą popularnością Brandona Thatcha, zwłaszcza, że Jordan Mein nie zachwycił w swojej ostatniej batalii, mierząc się z rywalem, który wziął tą walkę w zastępstwie.
Predykcja kursu:
Brandon Thatch – 1.50
Jordan Mein – 2.50
fot. Esther Lin / MMAFighting.com
Dla mnie jako fana talentu Thatcha to zestawienie jest drugim najciekawszym po main evencie na tej świetnej na papierze gali. Gdyby nie jego przerwa i krótki czas na przygotowanie widziałbym w nim zdecydowanego faworyta. Warto pamiętać, że po obaleniu ze strony Thiago Brandon walczył nieco spokojniej, więc nie tylko dzikie kombinacje mu w głowie ;)
Tak, chociaż tam błyskawicznie wrócił do stójki. Bardziej chodzi o moment, gdy „poczuje krew”, wtedy rzuca się na rywala – czego oczywiście nie mam mu za złe, bo też dzięki temu świetnie się go ogląda, tylko oczami wyobraźni widzę kogoś, kto go w takim momencie może ustrzelić.
Rozumiem, ale chodziło mi o wykazanie, że wbrew opinii o „dziku Thatchu” też ma momenty, gdy mu się włącza nieco bardziej taktyczne podejście. „Berserka” nie neguję.
Świetnie, że w końcu gify w zwolnionym tempie – strzał w dziesiatke, teraz oglada sie je zdecydowanie lepiej. „Sierpem” Dilashaw-Barao cos sie strasaznie spoznia – ukaze sie?:)
A co do zestawnienia to dzieki za info – wlasnie sie dowiedzialem ze Thiago Alves kontuzjowany:) a tak sobie ostrzylem zeby na to zestawienie..
Gify przez przypadek wyszły w zwolnionym tempie… :) Co do Dillashawa, mam to cały czas na „to do list”. Za tydzień wybieram się na dłuższe wakacje, więc postaram się do tego czasu to złożyć. Odkładam, bo łatwiej trzaskać krótkie teksty, do Sierpa się trzeba przyłożyć i dużo czasu wygospodarować. Ale na pewno będzie!
W skrócie: Thatch nie dość, że ogólnie jest lepszy, wszechstronniejszy i bardziej utalentowany, to jeszcze nie pasować będzie Meinowi jego dzika agresja.
Spodziewam się niższego kursu na Thatcha. 1,40 albo nawet 1,35.
Ogłaszam żałobę, albowiem Thatch przez złamanie palca wypada z walki :(