Trzej wspaniali po UFC Fight Night 44
Gala UFC Fight Night: Swanson vs Stephens przepełniona była wyrównanymi, acz mało efektownymi pojedynkami.
Podczas głównej karty gali fanom sportu nie było dane obejrzeć ani jednego skończenia przed czasem. Emocjonująca okazała się za to karta wstępna – na pięć walk aż cztery skończyły się w pierwszej rundzie.
Wśród jedenastu zwycięzców tej gali wybrałem trójkę zawodników, których występy mogły zachwycić obserwatorów wszechstylowej walki wręcz – są to fighterzy, na których warto zwrócić uwagę przy okazji ich kolejnych występów…
#3 Carlos Diego Ferreira
fot. fansided.com
Pokonał: Coltona Smitha przez poddanie (duszenie zza pleców), 0:38, runda 1
Amerykański wojskowy Colton Smith podczas emisji szesnastego sezonu The Ultimate Fightera nie zaskarbił sobie umiłowania fanów swoim wymęczającym stylem walki, zachowaniami w klatce, które nie zawsze szły z duchem zasady fair play, a także arogancką osobowością. Szczególnie pamiętna stała sie jego fraza This is easy!, którą w odniesieniu do porównania pojedynków w oktagonie do obowiązków w służbie ojczyźnie wypowiedział po wygranym finale z Mikiem Riccim.
No właśnie, This is easy! – tak swoją wygraną nad zwycięzcą TUFa mógłby tym razem określić Carlos Diego Ferreira. Po kilkunastu sekundach walki urodzony w Brazylii grappler udanie obalił Smitha rzutem przez biodro, po czym momentalnie zapiął duszenie zza pleców – takie, jakim niegdyś Royce Gracie poddawał Kena Shamrocka, czyli bez klamry nogami zapiętej na brzuchu przeciwnika. Mimo tego, że wojskowy Colton nie ma opinii bardzo dobrego zawodnika, zwycięstwa Ferreiry nie należy w żadnym stopniu umniejszać. Smith bowiem nie stanowi łatwego łupu dla nikogo, z kim się mierzy, i mimo że w dwóch wcześniejszych walkach w UFC został skończony przed czasem, to zarówno Robertowi Whittakerowi, jak i Michaelowi Chiesie sprawiał problemy (w pojedynku z tym drugim był bardzo bliski zwycięstwa przez poddanie).
Niepokonany Ferreira wygrał dziesiątą walkę w karierze, z czego szóstą przez poddanie. Jest to bardzo utalentowany zawodnik, którego umiejętności parterowe są niesamowicie wysokiej klasy (trzeci stopień czarnego pasa BJJ), a i stójka wcale nie jest mu obca – warto więc zwracać uwagę na kolejne występy Brazylijczyka w oktagonie UFC.
#2 Alexey Oleinik
fot. USA Today Sports
Pokonał: Anthony’ego Hamiltona przez poddanie (neck crank), 2:18, runda 1
Nieczęsto się zdarza, że 37-letniego weterana możemy nazwać interesującym nabytkiem UFC. W tej sytuacji byłoby to w pełni uzasadnione – Oleinik w swoim debiucie zaprezentował się bowiem fenomenalnie.
Ukrainiec z racji swojego doświadczenia mógł być początkowo uznawany za faworyta, jednak po dokładniejszej analizie jego rywala, Anthony’ego Hamiltona, niełatwo było dawać mu spore szanse. Freight Train to nie żaden ciężki z łapanki, bowiem gościł na niejednym rankingu prospektów, którzy powinni znaleźć się w największej organizacji świata. Wywodzi się on z zapasów, stójka również nie jest mu obca (ma też moc w pięściach i kopnięciach), do tego był młodszy, większy i, zdawałoby się, silniejszy od swojego ukraińskiego rywala.
Oleinik zaczął walkę bez większego respektu wobec umiejętności rywala, już na początku trafiając go kilkoma mocnymi ciosami. Natura grapplera wzięła jednak górę nad stójkowymi zapędami, więc wypracował obalenie, po czym momentalnie przeszedł do pozycji bocznej, skąd zapiął niebezpieczną dźwignię na kark – chwyt identyczny do tego, którym zmusił do odklepania Mirko Cro Copa.
Ukrainiec nosi jakże oryginalny pseudonim Boa Dusiciel, co patrząc na jego parterowe umiejętności, nie powinno nikogo dziwić. Alexey wygrał 40 walk przez poddanie, z czego 29 przez duszenia, a w jego repertuarze znajdują się takie techniki jak: dźwignie na kręgosłup, duszenia Ezekiel (ulubiona technika Oleinika, którą poddał aż 10 rywali!), skrętówki czy odwrócone balachy – takich skończeń w wadze ciężkiej nie jest nam dane często oglądać. Na swoim koncie ma zwycięstwa przed czasem nad weteranami takimi jak: Filipovic, Jeff Monson, Tony Lopez czy Mike Hayes. Warto dodać, że posiada on tytuł International Master of Sports w sambo bojowym, a także czwarty stopień czarnego pasa brazylijskiego jiu – jitsu. Z pewnością jest to zawodnik, na którego nie tylko fani grapplingu powinni zwracać uwagę.
#1 Ray Borg
fot. fansided.com
Pokonał: Shane’a Howella przez poddanie (duszenie zza pleców), 2:17, runda 1
Na pierwszym miejscu na liście umieściłem 20-letniego Ray’a Borga. Tazmexican Devil już w swoim debiucie UFC – świetnym pojedynku z Dustinem Ortizem, pokazał, że jest muszym, na którego warto zwracać uwagę – mimo iż przegrał tamtą walkę, nikt nie miałby problemu, gdyby sędziowie ogłosili decyzję na jego korzyść – Borg zdecydowanie zwyciężył drugą rundę, a pierwsza i trzecia mogła iść w obie strony. Warto dodać, że starcie z Ortizem, bardzo solidnym muszym (który przed tym pojedynkiem stoczył walkę z Johnem Moragą zakończoną kontrowersyjnym werdyktem na korzyść jego rywala), Ray wziął z krótkim wyprzedzeniem, zastępując kontuzjowanego Alpa Ozkilica.
W walce z Shanem Howellem Tazmexican Devil nie zamierzał kalkulować – momentalnie przeszedł do obalenia, zajął plecy Shane’a i dokończył walkę duszeniem. Jest to jego siódme zwycięstwo w karierze, w tym piąte przez poddanie. W skąpo obsadzonej wadze muszej dość szybko powinien zapukać do drzwi czołówki – ma bowiem spory talent. Ogromnym jego atutem jest dynamika w oktagonie, godna tej, którą w swoich walkach prezentuje chociażby Demetrious Johnson – szybkość, z jaką obalał Howella, a także przechodził pozycje w parterze, musiała robić wrażenie nawet na przeciwnikach najlżejszej dywizji w UFC.
A na Was kto podczas gali zrobił największe wrażenie ?
Zgadzam się z wszystkimi typami, ale z całej trójki tylko Borg ma szansę zamieszać w swojej dywizji. Oleinik jest zdecydowanie za stary i myślę, że utrzymać się utrzyma, ale do pierwszej 10 nigdy nie wejdzie. Jego wygrana to przede wszystkim rezultat słabości Hamiltona, który ostatnio nie zachwycał wcale. Wygrana przez zależenie + lucky kick szału nie robią.
Ferreira rok temu na zawodach BJJ nie dał rady poddać Smitha. Nie wątpię, że ma dobry parter, ale według mnie w napakowanej wymiataczami dywizji lekkiej łatwo miał nie będzie. A przy okazji skąd opinia o poprawiającej się stójce?
Nie napisałem o poprawiającej się stójce, tylko o tym, że nie jest mu obca – oglądałem jego walki zanim dokonałem analizy do typowań redakcyjnych, stąd wiem, że naprawdę nie wygląda źle w tej płaszczyźnie – a przynajmniej nie tak źle, jak np. Antonio Braga Neto, Claudio Henrique da Silva czy inni zawodnicy wywodzący się ściśle z BJJ. Nie jest to po prostu zawodnik, o którym możemy mówić, że jeżeli nie sprowadzi do parteru to jest skazany na brutalną porażkę.
Co do Oleinika i Hamiltona – w obecnym stanie dywizji ciężkiej, naprawdę nie będę zdziwiony, jak Oleksiy, Aleksej czy tam Alexei, jak zwał tak zwał, da radę dobić się do bycia odnotowanym w rankingach UFC.
Hamilton – jest to zawodnik niezły, i myślę że w UFC się utrzyma. Jest w stanie obić kilku ciężkich największej organizacji świata. Z pewnością był to też dobry prospekt , a jego zwycięstwa nad Ramą ( również notowanym jako zawodnik będący na oku Joe Silvy) nie nazwałbym ,,lucky kickiem”.
A przez ,,dobry prospekt” nie myślę ,,talent pokroju Raya Borga”. W dywizji ciężkiej trudniej o zawodników, którymi moglibyśmy się zachwycać, i o ktorych mówilibyśmy, że podbiją dywizję. Hamilton był jednak jednym z ciężkich, którzy byli na tzw. listach ,,must-be” wśród 120-kilowych prospektów.
Zgodzę się, że Ukrainiec może być notowany w rankingach, ale dalej twierdzę, że do top 10 nigdy nie dojdzie. Top 15 to inna kwestia :) Ogólnie jednak bardziej czekam właśnie na takich zawodników jak Borg, którzy wszystko mają przed sobą i niezmierzony potencjał. O Olejniku wiemy aż za dużo…
Z wyborem się jednak zgadzam, bo ta trójka zasłużyła na wyróżnienie.
Ciekawie i przystępnie napisane. Fajnie, że wplotłeś kilka ciekawostek i odniesień do przeszłości.
Borg był mega faworytem, więc można było się spodziewać, że szybko wygra, ale Oleinik niespodziewanie był lepszy w każdej płaszczyźnie od rywala. Dla mnie to on był największym zaskoczeniem gali.
W pełni zgadzam się z wyborem tej trójki, a także z kolejnością. Walki Oleinika na pewno będę oglądał z ciekawością, chociaż wydaje mi się, że w płytkiej dywizji ciężkiej zwojuje jednak mniej niż Borg w płytkiej dywizji muszej – ten ostatni robi na mnie duże wrażenie, a tak jak już wyżej napisano, Oleinik nie ma już przed nami żadnych tajemnic na tym etapie swojej kariery.
Nawiasem mówiąc ja po tej gali mocno wyczekuję następnej walki „Moonwalkera”. Przegrał co prawda (niesłusznie), ale właściwie bez obozu zgotował faworytowi i dobremu zawodnikowi piekiełko, a nie był nawet moim zdaniem w 2/3 formy, jaką zaprezentował w poprzedzającym debiut w UFC starciu.
Mam identyczne zdanie. Nie przypominał siebie z poprzednich walk, a jednak prawie ubił Ellenbergera. Potwierdził duży potencjał, a dobre defensywne zapasy powinny mu pozwalać toczyć walkę w ulubionej płaszczyźnie – co będzie oznaczać problemy dla 3/4 dywizji.