„Ten ludzki śmieć za to zapłaci” – Paulo Costa reaguje na obsceniczne zachowanie Isreala Adsanyi po walce
Paulo Costa nie był kontent, gdy obejrzał – dopiero w poniedziałek – zachowanie Israela Adsanyi po przerwaniu walki.
Po klęsce z Israelem Adesanyą w walce wieczoru gali UFC 253 w Abu Zabi, w której został okrutnie rozbity i w drugiej rundzie ubity, Paulo Costa opublikował krótki wpis, obiecując, że wróci silniejszy.
W poniedziałek Brazylijczyk raz jeszcze zabrał głos w temacie, tym razem obszerniej wypowiadając się o nieudanym występie.
– Jestem spokojny, bo wiem, na co mnie stać w tej dywizji – powiedział po angielsku na Instagramie. – Pozostanę w 185 funtach, żeby zmierzyć się z nim raz jeszcze. Zmierzę się z nim niebawem i on to wie. Wrócę ze swoimi wszystkimi narzędziami.
– Wiem już, co się wydarzyło, wiem, co poszło nie tak i nie powtórzy się to – powiedział po portugalsku (za MMAFighting.com). – Popełniliśmy błąd jako drużyna, ale naprawimy go razem w przyszłości. Wiemy, co zrobiliśmy źle. To nie była dobra strategia. Taka jest prawda. Zmienimy to. Wiem, co poszło nie tak. Nie powtórzy się. Następnym razem nie będę na niego czekał.
– Wydarzyły się pewne rzeczy, miałem pewne problemy, ale nie zamierzam robić wymówek. Walka skończona, wygrał, ale gwarantuję, że następnym razem będzie inaczej. Gdy spotkam go następnym razem, jeśli nadal będzie mistrzem, wynik będzie inny.
O jakich problemach mówi Costa, nie wiadomo. Natomiast o strategii na walkę szerzej w rozmowie z Combate.com opowiedział trener Brazylijczyka Wallid Ismail.
– Plan Costy polegał na tym, żeby wstrzymać się przez pierwsze rundy i pójść ostro w trzech ostatnich, ale ostatecznie to nie była dobra decyzja – powiedział. – Pełne uznanie dla Adesanyi za trafianie kopnięciami, ale Borrachinha był zbyt pasywny, a strategia była błędna.
– Powinniśmy byli zmienić strategię po pierwszych celnych kopnięciach i pójść na wojnę. Teraz to wiemy. Costa nie jest taktycznym zawodnikiem – jest wojownikiem.
Na tym jednak nie koniec, bo kilka chwil później Costa opublikował jeszcze jedno nagranie, utrzymane tym razem w zdecydowanie mniej przyjaznym tonie. Obejrzał bowiem po raz pierwszy zakończenie pojedynku – tj. moment, w którym po przerwaniu walki rozochocony Adesanya nie jest w stanie okiełznać swoich zdegenerowanych żądz – fantazji? – w homo-bezwstydny sposób symulując, że – delikatnie rzecz ujmując – uprawia z pokonanym Brazylijczykiem seks.
TOO EASY.
👑 @Stylebender is the undefeated king of the middleweights.
[ #UFC253 | #InAbuDhabi | @VisitAbuDhabi ] pic.twitter.com/lz5C9DsDN7— UFC (@ufc) September 27, 2020
Borrachinha kontent nie był…
– Jestem tutaj, żeby powiedzieć o zachowaniu tego ludzkiego śmiecia po naszej walce – powiedział łamaną angielszczyzną Costa na drugim nagraniu. – Nie widziałem tego, gdy byłem tam w klatce, ale widziałem to teraz. W stu procentach tego nie pochwalam. Teraz to dla mnie sprawa osobista. Nikt mnie nie zatrzyma. Nikt.
– Chcę rewanżu. Wiesz, że na ciebie czekam. Coś wydarzyło się przed walką, ale nie robię wymówek przed swoimi ludźmi, przed fanami. Jednak następnym razem będę w stu procentach gotowy do walki, aby mi zapłacił. Daję słowo. Zapamiętajcie je.
– Znacie mnie, więc wiecie, że nie będę robił wymówek, ale w następnej walce będę na sto procent i chcę być na sto procent – dodał po portugalsku (za MMAFighting.com). – Paulo Borrachinha, którego zawsze znacie, jego sposób walki, ciągła presja, próby skończenia w każdej sekundzie. Zobaczyłem właśnie jego nieakceptowalne i znieważające zachowanie, za które będzie musiał zapłacić następnym razem w oktagonie. Zapłaci za to co do joty.
– Dana White, doprowadź do tej walki. Nie widziałem, co zrobił w oktagonie aż do teraz. Teraz to sprawa honoru. Paulo Borrachinha agresywny jak zawsze. Dana White, zrób tę walkę. Tym razem będę na sto procent, żadnych wymówek, aby urwać łeb temu bezczelnemu klaunowi.
https://www.instagram.com/p/CFsJY0og8-6/
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Arabska masakra – czyli jak Jan Błachowicz rozbił Dominicka Reyesa
Pogratulować 'gameplanu’ dwie rundy dawać się obijać jak worek treningowy, żeby wyczarować coś w kolejnych trzech…Namącili Coście w głowie, powinien iść jak czołg naprzód, a nie kombinować.
To by nic nie dało, nie dałoby nic. Costa jest sportowo za krótki.
Natomiast ciepłemu Rickiemu Martinowi ta końcówka pewnie się spodobała i nie dziwie się, że chce powtórki ; -))
zasluzony dupcing