KSWPolskie MMA

Typowanie KSW 54: Gamrot vs. Ziółkowski

Analizy i typowanie wszystkich pojedynków sobotniej gali KSW 54: Gamrot vs. Ziółkowski.

Gala rozpocznie się w sobotę o godzinie 20:00 i będzie dostępna w systemie PPV w cenie 29 PLN.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

70,3 kg: Sebastian Rajewski (8-5) vs. Armen Stepanyan (6-3)

Starcie dwóch debiutantów, które zapowiada się na klasyczną konfrontację uderzacz vs. grappler. W rolę tego pierwszego wcieli się oczywiście Sebastian Rajewski, a o przeniesienie walki na dół powalczy Armen Stepanyan.

Nie jest oczywiście tak, że trenujący w UFD Gym Ormianin nie ma nic do zaoferowania w stójce – szczególnie zwróciłbym uwagę na jego lowkingi – ale w szermierce na pięści i kopnięcia to Rajewski jest znacznie sprawniejszy, posiadając też zdecydowanie bogatszy arsenał uderzeń, także w kontrze. Sebastian potrafi ponadto walczyć z obu pozycji i jest dużo aktywniejszy.

Pytanie zatem oczywiście brzmi – czy Rajewski zdoła utrzymać walkę na nogach? Otóż – zdoła. Co prawda próby zapaśnicze Stepanyana mogą odrobinę osłabić jego aktywność, a i oczywiście będzie musiał starannie przygotowywać sobie swoje firmowe kopnięcia, ale świetna kontrola dystansu wespół z dobrą pracą na nogach oraz arsenałem kontrującym, na który będzie musiał uważać Ormianin, pozwolą Polakowi toczyć walkę w stójce. A tam…

Zwycięzca: Sebastian Rajewski przez (T)KO

77,1 kg: Adam Niedźwiedź (7-3) vs. Kacper Koziorzębski (6-2)

Pojedynek dwóch kolejnych debiutantów również zapowiada się na starcie grappler vs. uderzacz. Ani Niedźwiedź nie jest co prawda ułomkiem w stójce, ani szczególnie Koziorzębski w parterze, ale nie ulega wątpliwości, że w aspekcie preferowanej płaszczyzny walki zgody tutaj nie będzie.

Jeśli Adam zdoła przenieść walkę do parteru – a nie spodziewam się, aby był szczególnie zainteresowany potyczką kickbokserską, w której odwołuje się najczęściej do dystansujących kopnięć – jak najbardziej może poskręcać Kacpra, ale uważam, że to przewaga Kacpra na nogach będzie większa niż Adama w parterze. Koziorzębski dysponuje wieloma narzędziami, którymi może w stójce nie tylko rozbić, ale nawet znokautować rywala – nie chodzi tylko o bogaty arsenał technik nożnych, ale przede wszystkim o jego ciągotki do ataków na korpus rywali – a Niedźwiedź jest typem wysokiego zawodnika…

Innymi słowy, w obszarze kickbokserskim przewaga Koziorzębskiego powinna być bardzo wyraźna. Morderczymi lowkingami, krótkimi kombinacjami ciosów i uderzeniami na korpus Kacper porozbija Niedźwiedzia, zmuszając go do coraz bardziej desperackich prób zapaśniczych. Wygra przez techniczny nokaut.

Zwycięzca: Kacper Koziorzębski przez (T)KO

70,3 kg: Łukasz Rajewski (9-6) vs. Bartłomiej Kopera (9-5)

Zgadliście – kolejna konfrontacja grapplera z uderzaczem. Bartłomiej Kopera potrafi oczywiście zaskoczyć w stójce, a Łukasz Rajewski mocno pracował w ostatnich latach nad parterem – dość powiedzieć, że dwa ostatnie zwycięstwa odniósł przez poddania – ale nie oszukujmy się. Kopera powalczy o parter, Rajewski zrobi, co w jego mocy, aby utrzymać pojedynek na nogach.

Nie ukrywam, że przyglądając się temu pojedynkowi, przypomina mi się starcie Bartłomieja Kopery z Filipem Wolańskim. Rajewski to podobnej klasy uderzacz co Wolański, a można śmiało czynić argumenty na rzecz tego, że jest jeszcze lepszy. Walczy z obu pozycji, kopie na wszystkich wysokościach, inicjuje ataki, kontruje.

Pytanie, czy będzie w stanie tak mocno rozbić nogę Koperze, jak uczynił to Wolański? Pytanie też, czy zdoła uchronić się przed parterowymi zapędami zawodnika z Łodzi, którzy potrafi kapitalnymi rzutami z klinczu przenosić tam walkę? Czy zdoła unikać przyszpilenia do siatki? Mając na uwadze, że Bartek chętnie naciera i nie jest typem zawodnika, który w obliczu niepowodzeń – tj. inkasowania uderzeń – składałby broń, nie będzie o to łatwo.

Absolutnie nie skreślam tutaj Kopery. Jego presja i grappling mogą kompletnie pokrzyżować szyki Rajewskiemu. Nie wykluczam też, że łodzianin będzie miał po swojej stronie przewagę kondycyjną, co może mieć kapitalne znaczenie, jeśli walka wejdzie w trzecią rundę. Nie wiadomo też, dlaczego Raju przestrzelił wagę? Czy może być to sygnał świadczący o problemach zdrowotnych?

Za najbardziej prawdopodobny scenariusz uznaję jednak ten, w którym Łukasz utrzymuje walkę na nogach wystarczająco długo, aby zbudować sobie tam przewagę zapewniającą mu zwycięstwo na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Łukasz Rajewski przez decyzję

61,2 kg: Paweł Polityło (4-2) vs. Bogdan Barbu (16-11)

Bogdan Barbu to przede wszystkim stójkowicz, podczas gdy Paweł Polityło to zapaśnik, a więc… Stójka vs. parter po raz kolejny.

Polak powinien wyraźnie przeważać od strony zapaśniczej i wydaje się, że walkę tę może przegrać wyłącznie na własne życzenie. W jego przypadku jednak oznacza to, że ryzyko porażki wcale małe nie jest, bo Polityło niestety lubi walczyć nonszalancko. Szczególnie gdy poczuje się zbyt pewnie, zapomina kompletnie o defensywie w stójce, podejmując czasami zupełnie nieuzasadnione ryzyko.

Tym niemniej, jeśli tylko powracający do akcji po 15-miesięcznej przerwie Paweł wprowadzi do swojej gry odrobinę więcej taktycznego podejścia kosztem robienia show, nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem Rumuna poprzez dominację zapaśniczą. Ba, nie zdziwię się, jeśli skończy rywala uderzeniami z góry lub poddaniem – wszak Barbu ma już spore doświadczenie w klepaniu.

Zwycięzca: Paweł Polityło przez (T)KO

70,3 kg: Maciej Kazieczko (6-1) vs. Karlo Caput (8-1)

Karlo Caput wziął walkę z Maciejem Kazieczko ledwie tydzień przed galą – trudno zatem mówić w jego przypadku o jakimkolwiek przygotowaniu. Dodatkowo, jest to zawodnik odrobinę przypominający Mariana Ziółkowskiego, z którym miał skrzyżować rękawice zielonogórzanin, a więc nie jest tak, że przygotowania Maćka poszły na marne.

Chorwat robi wszystkiego po trochu – walczy w stójce, obala, poddaje, ubija z góry. Jego firmową akcją jest zamarkowanie zejścia do po nogę do obalenia, by następnie wystrzelić z potężnym prawym – próbuje tego w każdej niemal potyczce. Prawy sierp to zresztą jego ulubiony cios. Caput jest też groźny z góry – lubi ubijać – i z pleców – czai się na balachy.

Maciej Kazieczko to jednak znacznie wszechstronniejszy uderzacz, który także w parterze nie powinien szczególnie – jeśli w ogóle! – ustępować Chorwatowi. Polak ma też smykałkę do kontr, a jego ręce ważą naprawdę dużo – Caput natomiast czasami zapomina się z tym swoim firmowym prawym sierpem.

Polak nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem debiutanta. Jeśli z jakiegokolwiek powodu walka w stójce nie układałaby się po jego myśli – scenariusz mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę szeroki arsenał kickbokserskich narzędzi reprezentanta Ankosu MMA – może jak najbardziej poszukać przeniesienia jej do parteru. Z góry nie powinien dać sobie zrobić krzywdy.

Zwycięzca: Maciej Kazieczko przez (T)KO

120,2 kg: Michał Andryszak (20-8) vs. Michał Kita (19-11-1)

Nie będę ukrywał, że delikatnie uniosłem brew na wieść o tym zestawieniu. Pamiętamy wszyscy pierwsze starcie, w którym Andryszak poskręcał Kitę, wcześniej trafiając go kilkoma dobrymi uderzeniami. Rzecz w tym, że od czasu tamtej walki – odbyła się trzy lata temu – forma 40-letniego już Masakry nie poszła w górę. Ba, jest w swoich poczynaniach wolniejszy, wygląda gorzej kondycyjnie, nie trzyma już ciosu tak dobrze jak wcześniej. Wieku nie oszukasz.

Longer będzie tutaj zdecydowanie większy, silniejszy. Uderza mocniej, kopie jak koń – z obu nóg. Nie wiadomo oczywiście, czy poprawił kondycję, bo ostatnia walka nie udzieliła nam odpowiedzi na to pytanie, ale nie spodziewam się też, aby pojedynek ten wszedł w drugą rundę, o trzeciej nie wspominając.

Być może lżejszy Kita będzie miał po swojej stronie przewagę szybkościową, ale gabaryty Andryszaka całkowicie ją zniwelują – podobnie jak w pierwszej potyczce.

Wiadomo, kategoria ciężka, jeden błąd, chwila nieuwagi i tak dalej… Pojedynek ten pomiędzy zaprawionym w bojach weteranem, który wydaje się znajdować na ostatniej prostej kariery, z młodszym, większym i silniejszym rywalem, który zdominował go trzy lata temu, nie zapowiada się jednak na szczególnie wyrównany. Dysproporcja może być jeszcze większa.

Zwycięzca: Michał Andryszak przez (T)KO

120,2 kg: Izu Ugonoh (0-0) vs. Quentin Domingos (5-1)

Jest tutaj oczywiście kilka sporych znaków zapytania. Jak Izu Ugonoh odnajdzie się w warunkach bojowych w nowej dyscyplinie? Jak debiuty w KSW wpłyną na obu? Jak wygląda defensywa zapaśnicza Izu i czy poradzi sobie, jeśli znajdzie się na plecach? Czy głowa zagra?

Patrząc jednak na to zestawienie pod kątem stylów walki obu zawodników, to z jednej strony mamy dysponującego rewelacyjnymi warunkami fizycznymi i świetnie poukładanego technicznie kickboksera, a z drugiej gustującego w cepach bitnika, który na domiar złego – dla siebie – nie przejawia większych ciągotek zapaśniczo-parterowych. Oczywiście nie sposób wykluczyć, że w tej walce spróbuje położyć Ugonoha na plecach – to prawdopodobnie jego najkrótsza droga do zwycięstwa – ale mam poważne wątpliwości, czy będzie w stanie zdzierżyć kondycyjnie, jeśli Polak wybroni jego obalenie. Już bowiem po kilku minutach walk Portugalczyk oddycha bardzo ciężko.

Podsumowując, mam wrażenie, że dla Izu Ugonoha Quentin Domingos jest rywalem skrojonym na miarę – ciężki, silny, ale jednocześnie powolny, lichy technicznie i kondycyjnie, a dodatkowo preferujący walkę w sójce. Izu będzie rozbijał Portugalczyka długimi prostymi i kopnięciami, korzystając ze swojego świetnego zasięgu. W pierwszej lub w drugiej rundzie wygra przez nokaut.

Zwycięzca: Izu Ugonoh przez (T)KO

70,3 kg: Mateusz Gamrot (16-0) vs. Marian Ziółkowski (21-7)

Do szczegółowej analizy walki z obszernym uzasadnieniem typu zapraszam tutaj.

Zwycięzca: Mateusz Gamrot przez decyzję

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

S. Rajewski > Stepanyan
Koziorzębski > Niedźwiedź
Ł. Rajeski > Kopera
Polityło > Barbu
Kazieczko > Caput
Andryszak > Kita
Ugonoh > Domingos
Gamrot > Ziółkowski

*****

„Śmieci jednego są skarbem dla drugiego” – Jones reaguje na mistrzowski status walki Błachowicz vs. Reyes

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button