UFC

„Ja będę mistrzem, on będzie je*anym wyrobnikiem” – O’Malley ostro o „fartownym” zwycięstwie Very

Może i przegrał pierwszy w karierze pojedynek, ale Sean O’Malley nie zamierza udawać, że nabrał jakiejkolwiek pokory.

Namaszczony medialnie na kolejną wielką gwiazdę UFC Sean O’Malley doznał przed tygodniem pierwszej zawodowej porażki, będąc zmuszonym uznać wyższość Marlona Very w co-main evencie gali UFC 252.

W pierwszym wywiadzie, jakiego od tego czasu udzielił, Sugar nie oszczędził… Ekwadorczyka!

– Popatrzymy na jego karierę za pięć lat, a potem na moją – powiedział O’Malley w The Timbo Sugar Show (za MMAFighting.com). – Ja, kurwa, będę mistrzem świata, a on będzie jebanym wyrobnikiem. Taki po prostu ma styl. Coś tam wygra, coś tam przegra.

– Jest powolny, ale uparty, więc będzie w stanie pokonać niektórych gości po tym, jak go na początku trochą obiją. W tempie, w jakim walczył ze mną – bardzo powolnym – strzelałem dynamicznie uderzeniami i w ogóle bym się nie zmęczył. Skopałbym mu dupę.

– Nie wiem, czy skończyłbym go w pierwszej rundzie. Był twardy i cierpliwy. Ale w porządku, bo to jeszcze ułatwia mi sprawę. Nie robił nic. Tylko tam stał. Wyszło jednak marnie.

Sean O’Malley w pierwszej rundzie doznał kontuzji prawej nogi, nie będąc w stanie kontrolować stopy. Wiele wskazuje na to, że był to wynik kopnięcia na kolano, jakim potraktował go Marlon Vera – chwilę później prawa stopa Amerykanina odmówiła mu posłuszeństwa po raz pierwszy – ale Sugar przedstawił zupełnie inną wersję. Zasugerował mianowicie, że to… poluzowany ściągacz na kostkę!

– Gdy rozgrzewałem się w szatni, wszystko było perfekcyjnie – powiedział. – Dobra forma. Zajebista forma. Rozjebię skurwiela. Na sto procent. Tak to widziałem. Rozgrzewka. Wszystko idealnie.

– Na pięć minut przed wyjściem mówię jednak: „Hej, Brandon, myślisz, że mógłbyś poluzować trochę ten ściągacz, bo jest kurewsko ciasny?”. Poluzował więc ściągacz na kostkę, bo był bardzo ciasny.

– Wyszliśmy tam, wszystko było dobrze. Wszedłem do klatki, stoję naprzeciwko niego i myślę: „Łatwizna. Jest powolny. Nie trafi mnie”. Nie może mnie trafić i nie może mnie obalić. Za wolny.

– Pamiętałem ból na górze stopy, operację stawu Lisfranca – to był ten sam ból, ale cały wokół kostki. Pamiętam, jak szurałem stopą po siatce. Kurwa! Nawet jednak wtedy nie czułem zagrożenia.

25-latek przyznał, że kilka raz w trakcie walki skręcił wspomnianą kostkę z powodu – jak przekonywał – poluzowanego ściągacza, ale zapewnił, że po urazie nie ma już śladu.

O’Malley stwierdził też, że w wymianach stójkowych nie zainkasował żadnego uderzenia od rywala. W końcówce rundy sam miał go mocno naruszyć, ale nie był w stanie go skończyć, bo Vera „jest twardy”.

Zdecydowanie do gustu nie przypadło mu natomiast celebrowanie zwycięstwa przez Chito.

– Stary, gdy ja znokautowałem Eddiego Winelanda, byłem spokojny – powiedział. – Łatwizna. On natomiast przyfarcił i mnie pokonał, a potem skacze, jakby wygrał jebaną loterię. Pokazało mi to, jaka z niego pizda.

– Rzecz jednak w tym, że była data na walkę. Wybraliśmy datę. Obaj tam wyszliśmy, a wtedy nie ma już, kurwa, znaczenia, co się dzieje. Ktokolwiek wygra, jakkolwiek wygra. Zwycięstwo to zwycięstwo. Dla mnie wyszło słabo, bo przegrałem z kimś, kogo nie uważam nawet za dobrego.

– Patrzę na niego i po prostu widzę, że nie jest zbyt dobry. A ja z nim, kurwa, przegrałem. To najbardziej frustrujące. A ten wpis „nauczony pokory”, który opublikowałem potem, to był jebany żart. Do wszystkich publikujących durne kometarze – nie spokorniałem.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

„Śmieci jednego są skarbem dla drugiego” – Jones reaguje na mistrzowski status walki Błachowicz vs. Reyes

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

  1. Ciut irytujący wydawał się ten Sugar, ale w sumie to nic do niego nie miałem. No i efektownie walczy w octagonie.

    Tutaj jednak nie pokazuje się z dobrej strony…Głupie wymówki. Jak było, to wie tylko on, ale z boku wyglądało na to, że kopnięcia Very miały duży udział w tej jego ”kontuzji”. A nawet nie zająknął się o tym.

Dodaj komentarz

Back to top button