Jose Aldo vs. Petr Yan – analiza bukmacherska PZBUK przed UFC 251
Analiza techniczna i typowanie walki o tytuł mistrzowski kategorii koguciej pomiędzy Jose Aldo i Petrem Yanem, do której dojdzie podczas gali UFC 251.
W kapitalnie zapowiadającym się starciu w ramach gali UFC 251 w Abu Zabi były dominator wagi piórkowej Jose Aldo i idący jak burza Petr Yan rozstrzygną między sobą losy zwakowanego przez Henry’ego Cejudo tytułu mistrzowskiego kategorii koguciej.
Wyraźnym bukmacherskim faworytem pojedynku jest Rosjanin. Czy rzeczywiście legendarny Brazylijczyk nie ma w tym starciu większych szans na zwycięstwo?
135 lbs: Jose Aldo (28-6) vs. Petr Yan (14-1)
Petr Yan – były mistrz kategorii koguciej ACA – zasilił szeregi UFC w czerwcu 2018 roku. Dwa lata i sześć zwycięstwa później, w tym trzy przed czasem, będzie walczył o złoto.
27-letni Rosjanin to przede wszystkim wyborny pięściarz, który ma za sobą bogate doświadczenie bokserskie. Nie jest może wirtuozem technik nożnych, ale umiejętnie wplata je do swojej oktagonowej gry, urozmaicając w ten sposób swój arsenał.
Sybirak wyróżnia się niebywałą cierpliwością i konsekwencją w swoich poczynaniach. To typ zawodnika, który wywiera metodyczną presję od pierwszej do ostatniej sekundy. Nieustannie siedzi na rywalach, zmusza ich do mniej lub bardziej chaotycznych prób szukania dystansu czy atakowania. Petr jest absolutnym mistrzem, jeśli chodzi o kastrowanie oponentów z miejsca i czasu na wyprowadzenie akcji czy choćby złapanie oddechu. Czyni oktagon mikroskopijnym, doskonale zamykając przeciwnikom drogi ucieczki spod siatki.
Walczy z obu pozycji – klasycznej i odwrotnej – płynnie je zmieniając w zależności od sytuacji. Przychodzi mu to niezwykle naturalnie. W obu ustawieniach zachwyca techniką pięściarską.
Posiada przebogaty wachlarz akcji bokserskich. Pojedyncze jaby z przedniej ręki, łączone czasami z sierpowymi. Sierpy z krosami, z podbródkami. Ataki na głowę i na korpus. Ataki w drugie tempo, ponowienia, nogi niemal zawsze pod sobą, ataki z bocznych kątów, szczelna defensywa po wyprowadzeniu uderzeń, ręce wracające do głowy, często z obniżeniem pozycji celem uniknięcia kontry. A wszystko to jakby bez wysiłku.
Yan doskonale czuje się, zarówno inicjując ataki, jak i kontrując. Metodyczna presja służy mu często właśnie temu, aby zmusić osaczonego rywala do poszukania ucieczki poprzez próbę ataku – wtedy przepuszcza lub blokuje uderzenia, odpowiadając kontrciosami, nierzadko w krótkich, dynamicznych kombinacjach.
Prawdopodobnie nikt w UFC nie dysponuje tak soczystym, szybkim i niesygnalizowanym krzyżowym z odwrotnej pozycji, jakim pochwalić może się właśnie Petr Yan. Niemal każdego ze swoich rywali był w stanie zaskoczyć tego rodzaju lewicą.
Walcząc z odwrotnej pozycji, lubi też ustawić sobie oponenta pod uderzenia podwójnym markowanym prawym sierpem, by wszystko zakończyć lewym prostym.
Będąc natomiast ustawionym klasycznie, Yan z sukcesami smaga rywali niebywale szybką kombinacją 1-2. Czasami tym pierwszym ciosem uderza na korpus, obniżając gardę przeciwników. W ten sposób kilka razy grzmotnął niebywale przecież szybkiego Johna Dodsona.
https://twitter.com/streetfitebncho/status/1277382456744857607?s=20
Poza pojedynczymi atakami lowkingami, okolicznościowymi kopnięciami na kolano czy middlekickami Rosjanin chętnie zaprzęga do działania krótkie kombinacje kickbokserskie, w których kopnięcia przygotowuje sobie kiwkami. Lubi, dla przykładu, z odwrotnej pozycji postraszyć rywala lewym prostym, po którym wyprowadza niesygnalizowane kopnięcie na głowę.
Yan jest niezwykle niebezpieczny w klinczu, gdzie umiejętnie zachodzi rywalom za plecy, często wykorzystując do tego ich zbyt agresywne ataki. Lubi w klinczu rozpuścić łokcie oraz kolana, a na rozerwanie bardzo chętnie smaga oponentów obrotowym backfistem.
Rosjanin prezentuje się doskonale w aspektach zapaśniczych. O ile od czasu do czasu bywa przewrócony, to potrafi natychmiast wracać na nogi. Piekielnie trudno go ustabilizować, kapitalnie prezentuje się we wszelkiego rodzaju kotłach zapaśniczych. Jest bardzo aktywny z pleców, ochoczo i kreatywnie rozpuszczając tam łokcie, szukając poddań. Potrafi świetnie z kiwkami skrócić dystans, przewracając rywali zastawieniem, wycinkami czy rzutami. Także zastawieniem usadza rywali, gdy zajdzie im w stójce za plecy.
https://twitter.com/streetfitebncho/status/1277383067729113088?s=20
O sukcesach Petra Yana w ogromnej mierze decyduje jednak coś jeszcze – nie tylko doskonała technika czy wszechstronność. Chodzi mianowicie o psychikę i podejście do bojów w klatce. Rosjanin jest stworzony do walki. W oktagonie jest nieprawdopodobnie wyrachowany, oszczędny w ruchy, a zarazem diablo skuteczny. Chętnie prowokuje rywali drobnymi gestami czy uśmiechami. Zainkasowane ciosy jedynie podrażniają jego ambicję, w najmniejszym stopniu nie wpływając na jego wolę walki. Zimny zabójca.
Jak na jego tle prezentuje się Jose Aldo?
Brazylijczyk ma za sobą kilka etapów kariery, w których prezentował różne podejście do rozwiązywania oktagonowych konfliktów. Za czasów rywalizacji w WEC był bardzo agresywny, chętnie nacierając i atakując różnorodnymi technikami. Natomiast po przejściu do UFC zmodyfikował swój styl, znacznie ograniczając ryzyko. W dużej mierze oparł go na ciosach prostych – głównie jabie – wspomaganych rewelacyjną defensywą stójkową oraz taką samą zapaśniczą.
Natomiast w swoim debiutanckim występie w kategorii koguciej, do której przeniósł się po porażce z Alexandrem Volkanovskim, Brazylijczyk odzyskał nieco agresji. Nieustannie nacierał na Marlona Moraesa, wywierając przez niemal pełne piętnaście minut sporą presję – choć odnotować trzeba, że jego aktywność pod względem wyprowadzania uderzeń oraz zróżnicowanie ataków pozostawiały już sporo do życzenia.
Dzisiejszy Scarface swoją grę opiera niemal wyłącznie na boksie, do kopnięć odnosząc się od wielkiego dzwona. Kiedyś słynął z atomowych lowkingów, ale obecnie do tej techniki – i ogólnie kopnięć, bo mowa też o tych na korpus i na głowę – odwołuje się znacznie rzadziej. Raz czy dwa razy na rundę smagnie jakimś lowkingiem – a i to w porywach.
Jednak od strony pięściarskiej nadal jest to zawodnik, który potrafi zachwycić. Spektakularny chwilami, elektryczny niemalże balans, najlepsza być może w całym UFC kontra overhandem na jaba, szybkie proste, krótkie, ostre kombinacje, srogie haki. Kiwki, przyruchy, zwody, pivoty, zbicia, balans, praca głową. Niektórych akcji Brazylijczyka – szczególnie w defensywie – nie powstydziliby się najlepsi bokserzy.
34-latek nadal może też pochwalić się rewelacyjną defensywą zapaśniczą. Przewrócenie go jest zadaniem karkołomnym – podobnie jak utrzymanie go na dole. Sam natomiast już w zasadzie nie obala.
Brazylijczykowi nigdy nie można było odmówić też serca do walki – i to prawdopodobnie nie zmieni się do końca jego sportowych dni. Prędzej w akcie desperacji rozpuści szalone cepy, licząc na łut szczęścia i skończy znokautowany, niż ułoży się w żółwiu, czekając na przerwanie. Jest zbyt dumny.
W ostatnich dwóch walkach nie wyglądał źle od strony kondycyjnej, ale – jak wspominałem – jego aktywność pozostawiała wiele do życzenia. Być może ograniczenie wyprowadzanych uderzeń wynika właśnie z troski Brazylijczyka o swoje zasoby kondycyjne.
A zatem – Jose Aldo czy Petr Yan?
Analiza
Spodziewam się kickbokserskiej batalii z krótkimi fragmentami toczonymi w klinczu. Rosjanin ma swoje firmowe obalenie z zastawieniem, ale szczerze wątpię, aby był w stanie położyć w ten sposób na plecach Brazylijczyka. A jeśli nawet sztuka ta by mu się powiodła, Aldo prawdopodobnie szybko wróci na nogi.
Prawdopodobieństwo sprowadzeń ze strony Aldo oceniam na minimalne. Po raz ostatni zaliczył obalenie w… 2014 roku! W starciu z Ricardo Lamasem. Nawet jeśli pokusiłby się o zapaśniczą próbę w starciu z Yanem i sfinalizował ją, również nie sądzę, aby był w stanie utrzymać Rosjanina na dole.
A zatem – walka rozstrzygnie się na nogach, choć oczywiście jej skończenie uderzeniami z góry jest ze wszech miar możliwe – ale nie w wyniku obalenia a raczej po jakimś knockdownie.
Aldo jest zawodnikiem zrywniejszym, dynamiczniejszym, bardziej elektrycznym. Być może szczególnie na początku walki będzie nawet miał po swojej stronie delikatną przewagę szybkościową – niewielką ale jednak. Yan z kolei jest niebywale precyzyjny, posiadając wyborne wyczucie czasu i dystansu. Niemal wszystko rzuca z pełnego luzu, bez sygnalizacji, bez ładowania ciosu. Pływa w oktagonie, jakby żadnego wysiłku nie wkładając w swoje akcje. Przychodzą mu one niezwykle naturalnie, co oczywiście ułatwia mu zarządzanie zasobami kondycyjnymi.
Przechodząc do ostatnich występów obu zawodników… Starcie Aldo z Moraesem było niezwykle wyrównane – o żadnej kradzieży nie było w nim mowy. Jak wspominałem, aktywność Jose była naprawdę niewielka, pomimo iż wywierał nieustannie presję. Natomiast niepokoić na pewno fanów Aldo może fakt, że Marlon tak wiele razy smagnął ciosami swojego krajana. Nawet w trzeciej rundzie gdy sam był już mocno zmęczony, trafiał podwójnymi jabami czy bezpośrednimi sierpami – głównie lewym. Od strony bokserskiej nie ustępował Aldo. Proste, krótkie kombinacje, celne ciosy na zakończenie wymian – było tego sporo.
Oczywiście, Moraes został kilka razy skontrowany idealnym overhandem na jaba, przyjął sporo jabów i kilka kombinacji, także z hakami na korpus, ale – powtarzam – pod kątem bokserskim walka ta była naprawdę wyrównana.
Dało się zauważyć, że chwilami Jose aż za bardzo opierał swoją defensywę na balansie, pozostając w miejscu i próbując przepuścić ciosy. Jego reakcje nie były już tak dobre, tak szybkie. Nawet gdy kapitalnie przepuszczał jeden cios, to drugi dosięgał jego szczęki. Nie będę ukrywał, że w niektórych akcjach miałem wrażenie, że twardo osadziwszy stopy, 34-letni prawie Aldo za cel postawił sobie, by przepuścić wszystkie ciosy balansem. Czasami – bez powodzenia.
Wspominam o tym z prostej przyczyny – Petr Yan nie posiada co prawda tak niebezpiecznych wysokich i niskich kopnięć jak Marlon Moraes – a Jose Aldo zagrożenie to musiał wkalkulować w swoje poczynania – ale jest znacznie sprawniejszym bokserem od byłego brazylijskiego mistrza WSoF. I to pod każdym niemal względem! Od aspektów czysto technicznych przez umiejętność walki z obu pozycji, defensywę (!) aż po tzw. bokserski spryt objawiający się w kiwkach, przyruchach czy handfightingu, na którym Rosjanin zjadł zęby.
Kombinacja 1-2 ustawionego klasycznie Sybiraka stanowić może gigantyczne zagrożenie dla Jose Aldo. Jego niesygnalizowany kros z odwrotnej – również. Oczywiście, Scarface potrafi pięknie skontrować, ale… artystą jednouderzeniowego nokautu nigdy nie był. Yan znacznie lepiej pracuje na nogach niż Moraes, szybciej skraca dystans, potrafi przygotować sobie akcję bokserską na wiele sposobów. I wreszcie posiada odrobinę lepszy zasięg ramion od Magica. Dlatego właśnie od strony bokserskiej stanowić będzie prawdopodobnie większe zagrożenie od Moraesa, który – przypomnę – zawiesił pięściarską poprzeczkę Aldo bardzo wysoko.
Natomiast nie wykluczam jednak, że swego rodzaju game-changerem mogą okazać się… lowkingi Jose Aldo! Szanse na to nie są jakieś szczególnie duże, bo – jak wspominałem – od wielu lat Brazylijczyk rzadko odwołuje się do tej broni, ale… Chociażby w starciu z Jeremym Stephensem wyprowadził pięć niskich kopnięć w cztery minuty walki – a to już statystyka jak na ostatnie standardy Juniora zacna.
Petr Yan miewał natomiast problemy z niskimi kopnięciami wszystkich niemal rywali. Największe – z Jimmiem Riverą, który zmusił go nawet do pozostawania długimi fragmentami w odwrotnym ustawieniu. Z drugiej natomiast strony, grzechem byłoby nie odnotować, że nawet z porozbijaną lewą nogą Rosjanin ani na chwilę nie stracił animuszu, jego twarz nawet przez moment nie zdradziła najmniejszych emocji – po prostu podkręcił tempo, utrudniając Amerykaninowi kolejne kopnięcia.
Nie spodziewam się natomiast, aby ich wspólne treningi w Rio de Janeiro sprzed kilku lat miały jakiekolwiek znaczenie dla przebiegu pojedynku. Prawdopodobnie to Jose Aldo rozdawał w nich karty, ale Petr Yan to nie jest zawodnik, który – jak chociażby Renato Moicano – wejdzie do klatki onieśmielony legendą i dokonaniami słynnego rywala. To wyrachowany do szpiku kości syberyjski rzeźnik.
Kapitalne znaczenie może mieć natomiast kondycja obu zawodników – pomimo iż spodziewam się, że walka toczona będzie jednak w metodycznym, spokojnym tempie. Prawdopodobnie to Yan będzie stroną nacierającą, ale dobre szlify bokserskie Aldo oraz jego zacna praca na nogach – trudno ustawić go plecami na ogrodzeniu – uniemożliwią Rosjaninowi wywarcie takiej presji, jaką osaczał swoich rywali we wszystkich poprzednich pojedynkach w UFC. Przynajmniej w pierwszych rundach…
Nie ukrywam jednak, że styl walki Petra Yana uważam za znacznie bardziej ekonomiczny. Nie ma tam wielu ostrych mięśniowych spięć – drenujących energię! – jakimi nafaszerowany jak wielkanocna baba rodzynkami jest styl walki Jose Aldo – zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Rosjanin walczy na pełnym luzie, chwilami jakby nawet niespiesznie, zwodząc w ten sposób przeciwników, dając im złudne poczucie bezpieczeństwa. Natomiast Brazylijczyk może spróbować wyrównać szanse na tym polu – tj. kondycyjnym – poprzez haki na korpus oraz wspomniane lowkingi.
Tak czy inaczej, Scarface nie zachwyca w obszarze kondycji od dawna. Jest zawsze diablo groźny w pierwszej czy drugiej rundzie, ale nie dysponując kowadłami w pięściach, często nie jest w stanie skończyć rywali – a później aby pozostać w grze musi mocno ograniczyć aktywność (walki z Volkanovskim i Moraesem) lub wdać się w szalone wymiany, próbując skończyć pojedynek (oba starcia z Hollowayem). Teraz będzie natomiast po raz drugi w karierze ścinał do 135 funtów…
Petr Yan z powodzeniem wojował na dystansie pięciu rund w ACB, a i w trzecich rundach swoich pojedynków w UFC prezentował się bardzo dobrze, nie zwalniając tempa. Innymi słowy, o ile Aldo nie wykluczy jego nóg lowkingami albo sterroryzuje korpusu hakami, każda kolejna runda walki powinna działać na korzyść Sybiraka.
Typowanie
Nie skreślam Jose Aldo. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że kurs bukmacherski na jego zwycięstwo jest odrobinę zbyt wysoki. To świetny bokser z gigantycznym bagażem doświadczenia. W pierwszej odsłonie będzie bardzo groźny, a jeśli przypomni sobie o lowkingach, to kto wie, jak potoczy się walka.
Natomiast przypomnę, że Petr Yan mierzył się już z rywalami, którzy górowali nad nim pod względem szybkości – vide chociażby John Dodson. Nawet jeśli elektryczny Brazylijczyk będzie w pierwszych minutach zrywniejszy, nie sądzę, aby był w stanie przekuć to na nokaut czy zadanie Rosjaninowi obrażeń, które mocno wpłynęłyby na przebieg i wynik starcia. Yan to niebywale cierpliwy zawodnik, który często pierwsze minuty poświęca na rozczytanie rywali – wywiera presję, pozostaje piekielnie czujny w defensywie, rozpracowując schematy zachowań, reakcje oponentów.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
Spodziewam się, że w ogólnym zarysie możemy zobaczyć tutaj pojedynek nieco podobny do tego, jaki na koniec przygody z ACA – wówczas ACB – Petr Yan stoczył z Matheusem Mattosem. Szybki i zrywny Brazylijczyk miał swoje momenty na początku, ale nie był w stanie wytrzymać metodycznej presji ze strony Rosjanina, gasnąc z każdą minutą walki.
Innymi słowy, Syberyjski Gangster da się wyszumieć Jose Aldo w pierwszej rundzie – presją wymuszając na nim sporo pracy na nogach, mocne reakcje. Kwitując delikatnym uśmiechem celne uderzenia Aldo albo sugestywnym rozkładaniem rąk jego przestrzelone ciosy, z czasem zacznie przejmować stery pojedynku w swoje ręce. Gdy natomiast wyczerpanego ścinaniem do 135 funtów Brazylijczyka dopadnie zmęczenie, swoim zwyczajem odstawi technikę na boczny tor, w akcie nieomal desperacji szukając urwania głowy rywalowi – i to będzie jego koniec. W starciu z zimnym zabójcą nie ma bowiem nic gorszego niż dać się ponieść emocjom.
Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:
Zwycięzca: Petr Yan przez (T)KO
*****
Niespecjalnie mnie przekonał Aldo w starciu z Moraesem. Chodź wiadomo przy takich okolicznościach, ścinaniu wagi i przebiegu zawodnika to nikt, by nie był zaskoczony, gdyby skończyło się jakimiś nokautem. Więc dalej prezentuje niezły poziom.
Ta jego presja w starciu z Moreasem, szczególnie na końcowym etapie, to było głównie naciskanie i zbieranie na głowę. Może i Moraes nie był szczególnie, aktywny, ale bił celnie.
Yan póki co wygląda jak złoto, i stawiam na niego.
Bartku , kiedy będzie kompendium wiedzy dla UFC 251? Bez tego to jestem jak dziecko we mgle ;-)