Przed Burzą – UFC 174, Johnson vs Bagautinov
Zapowiedzi, analizy i propozycje bukmacherskie wszystkich walk gali UFC 174, na której Demetrious Johnson bronił będzie pasa mistrzowskiego kategorii muszej w starciu z Alim Bagautinovem.
WALKA WIECZORU
125 lbs: Demetrious Johnson vs Ali Bagautinov
W swojej czwartej obronie pasa mistrzowskiego Demetrious Johnson (19-2-1, 7-1-1 UFC) skrzyżuje rękawice z Alim Bagautinovem (13-2, 3-0 UFC).
Rosjanin z Dagestanu to bardzo dobry zawodnik, który w drodze do walki o pas mistrzowski odprawił trzech rywali, z czego dwóch z czołówki dywizji – Tima Elliotta i Johna Linekera. W stójce Bagautinov dysponuje niezłym boksem, choć czasem daje się ponieść emocjom i rzuca mocne sierpy bez przygotowania. Jego ręce jednak sporo ważą, decydując o tym, że każdy, kto próbuje wdać się w szermierkę na pięści z Bagautinovem, sporo ryzykuje. Dagestańczyk uzupełnia boks niezłymi kopnięciami oraz mocnymi zapasami z solidną grą parterową (jest doskonałym sambistą). Stanowi to o jego sporej wszechstronności, którą zademonstrował w potyczce z Linekerem, przeplatając uderzenia z obaleniami.
Czy Bagautinov choćby w małej części powtórzy sukcesy, jakie w walce z Johnsonem stały się udziałem Dominicka Cruza?
Problem jednak w tym, że Demetrious Johnson jest lepszy w każdej w zasadzie płaszczyźnie. Amerykanin z walki na walkę prezentuje się coraz lepiej. Odnieść można wręcz wrażenie, że nie ma dla niego już wyzwań w kategorii muszej. Po zdobyciu pasa mistrzowskiego w starciu z Josephem Benavidezem i późniejszym wypunktowaniu Johna Dodsona (kapitalny klincz) pozamiatał oktagon Johnem Moragą (świetne BJJ), kończąc go w piątej rundzie, by następnie spektakularnie ustrzelić w kolejnym boju Benavideza (rewelacyjna stójka). Potężna Mysz jest piekielnie szybki, dysponuje budzącymi szacunek zapasami i grą parterową, a do tego pod względem kondycji jest muszym Velasquezem. W jaki zatem sposób Bagautinov może go ustrzelić?
Demetrious Johnson doskonałym prawym prostym kontruje ofensywne zapędy Iana McCalla.
Biorąc pod uwagę, że pretendent nie ma za sobą pełnego obozu przygotowawczego u Grega Jacksona (przyjechał z opóźnieniem z powodu problemów z wizą), a do tego w trakcie przygotowań – wedle doniesień amerykańskich dziennikarzy – starł się na treningu z Rustamem Khabilovem, zbierając solidne bęcki, co pewnie nie pozostało bez wpływu na jego psychikę, a zatem biorąc wszystko to pod uwagę, wydaje się, że Bagautinov stoi na straconej pozycji. Nie wypunktuje Amerykanina w stójce, nie pozamiata nim oktagonu, nie podda go. Od trzeciej rundy natomiast prawdopodobnie zacznie coraz wyraźniej odstawać kondycyjnie. Gdzie więc może szukać swojej szansy? Prawdopodobnie tylko w ciężkich rękach i liczeniu na jakiś nokaut – Johnson bywał już bowiem w swoje karierze trafiany mocnymi ciosami, czy to przez Dodsona czy też Moragę.
Szanse na to, że Bagautinov trafi Johnsona, nie są małe, ale szanse, że trafi go na tyle mocno, że sędzia przerwie pojedynek – iluzoryczne. Myślę, że Demetrious skończy ciosami zmęczonego pretendenta w czwartej bądź piątej rundzie.
Zwycięzca: Demetrious Johnson przez (T)KO
BUKMACHER MMA
1.15 na Johnsona nie jest atrakcyjne, nawet pomimo tego, że nie daję niemal żadnych pretendentowi na zwycięstwo. Wobec czego zresztą także i 5.50 na Bagautinova szału nie robi. Z dwojga złego wolę 1.15, ale chyba szkoda podejmować ryzyka, nawet jeśli jest ono tak niewielkie.
Propozycja – no bet.
I jako bonus:
dla mnie cała ta gala to jeden wielki NO BET
Moim zdaniem Rory przetrwa pierwszą rundę i w nudnym stylu wypunktuje Woodleya. Śmieszna sytuacja, bo Woodley jest przyzwoity w ofensywie zapaśniczej, a Rory przyzwoity w defensywie, więc tak naprawdę nie wiadomo w której płaszczyźnie będą walczyć. Garda Rorego może być sporym problemem, ale wydaje mi się, że na pierwszą rundę będzie miał gampelan w stylu – „lewy – prawy – front kick – odskok przez pół oktagonu i powtórka). Oczywiście siły Woodleya nie skreślam, na dobrą sprawę potrzebuje jednego odpowiedniego ciosu.
Inna rzecz, że jego wygrana nad Conditem jest przeceniana. Raz, że Karolek rzadko w UFC wygrywa pierwsze rundy poza ewentualnym nokautem, dwa, że w drugiej rundzie Woodley już nie miał takiej przewagi, trzy, że wiadomo – kontuzja, a cztery, że Tyron dosyć brzydko uciekł z trójkąta w pierwszej rundzie pomagając sobie spodenkami Condita. Co prawda mówię to jako fan NBK, ale Woodley dalej jest dla mnie w dużej mierze niesprawdzony.
Gdybym miał za wszelką cenę określić się, to postawiłbym jednak na to, że zwłaszcza w pierwszej rundzie ofensywne Woodley’a > defensywne MacDonalda (z każdą kolejną będzie się to zmieniać), choć Kanadyjczyk nic sobie nie da w parterze zrobić.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale… sugerujesz, że MacDonald ma przeciętną szczękę? Wg mnie to jego szczęka jest naprawdę mocna. Nie tak jak Condita oczywiście, ale po walce z Lawlerem ja nie mam co do tego wątpliwości. Woodley miał trochę szczęścia z Carlosem i jeśli z Rorym także mu ono dopisze to wygra. Boję się tylko powtórki z Ellenbergera. Osobiście widzę jeszcze inne scenariusze:
– Woodley trafia mocno MacDonalda na początku walki, a ten jest zamroczony do jej końca i przegrywa
– Rory poddaje zmęczonego Tyrona
Ogólnie bardziej czekam na ME co jest rzadkie, bo nie jestem fanem muszej, ale to zobaczyć muszę.
Odnośnie MacDonalda, sugeruję, że jego szczęka jest niewyróżniająca się, czyli nie można traktować jej jako jego atutu – tak, jak w przypadku własnie np. Condita, który dzięki tytanowi, który tam posiada, może sobie pozwolić na więcej.
Zgadzam się jednak z Tobą i Boltem, że pojedynek z Conditem nie do końca odzwierciedlać może aktualną dyspozycję Woodley’a.
Coż, ja to widzę inaczej. Ma solidną szczękę + szybko dochodzi do siebie, a to jest atut. Ale prawdopodobnie przekonamy się jak jest w sobotę, bo co do tego, że Woodley ma czym uderzyć, nie ma wątpliwości, a Maia pokazał, że Rorego można trafić.
Tanaka vs Delorme dodane.
Feijao vs Bader dodane, czyli wreszcie coś wartego zagrania :) Choć stroniący od ryzyka powinni poczekać do ważenia.
Ja jak tylko zobaczyłem kurs na Feijao ponad 2 od razu zagrałem.
Miałem stawiać na betsafe, ale na 5dimes jest aż po 2.30, więc tam zagrałem.
Ja daję 60/40 dla Badera i Woodleya i ich zagrałem kolejno po 1.79 i 2.00.
Ryan jest niedocenianym zawodnikiem, który przegrywał w zasadzie z czołówką (Ortiz) – a Teixeirą jednak dosyć ładnie zamiatał. Uważam, że gdyby nie szklanka, to byłby zawodnikiem top 5. Wierzę w szybkie nogi Badera i kąsanie z dystansu połączone z dynamicznymi obaleniami. Obaj mają mocne łapy i podejrzane szczęki, ale Feijao może być w zombie mode od 2 rundy, a jak zwróciłeś uwagę – Bader ma dobrą kondycję.
Woodley z kolei pokazuje z walki na walkę mega progres, podczas gdy McDonald… no właśnie. Dobry i niedobry. Upokorzył malutkiego Penna i pokonał… wypalonego? Ellenbergera. Następnie okazał się bezradny przeciwko Lawlerowi (wysoka półka), a z Maią wypadł słabo. Tak, wygrał 2 i 3 rundę, ale 1 przegrał w beznadziejnym stylu, a od drugiej bił worek treningowy, który mu jednak celnie momentami oddawał.
Tyron jest szalenie dynamiczny i silny. Uważam, że jest lepszym zapaśnikiem, a w stójce znacznie bardziej kreatywny i eksplozywny. Moim zdaniem jedynym atutem Rorego jest kondycja.
Bader główny bet i jedyny 1.80 zagrany 2 dni temu
2.30 na Cavalcante to przesada chociaż jeśli nie znokautuje Badera w pierwszej rundzie to pewnie przegra. Na miejscu Jankesa byłbym bardzo ostrożny w pierwszej rundzie i od drugiej zaczął podkręcać tempo.
JA nei gram już w bukmacherkę, ale gdybym miał stawiać to Woodley przez KO/TKO najciekawiej mi wygląda. Nie wierzę, by Rory uchronił się od przynajmniej jednej bomby Tyrona, która zakończy pojedynek.
Nie sprawdzałem, ile za to płacą, ale przy wygranej Woodley’a biorę też pod uwagę decyzję (wygrana w dwóch pierwszych rundach, porażka w trzeciej), więc chyba bezpieczniej jednak byłoby po prostu na jego zwycięstwo postawić. MacDonald będzie ultraczujny w pierwszej rundzie.
Postawiłem sam na Woodleya, ale mam wątpliwości, czy będzie decyzja…w końcu, jeśli „nowy” Tyron wygrywał, to tylko przez KO/TKO…za to MacDonald, jeśli przegrywa, to tylko przez decyzję… i jak tu być mądrym ?
PS: miało być „kończy walki decyzjami” i to z czołówką kategorii (Maia, Lawler, Ellenberger, nawet BJ Penn)
postawiłem na :
Johnsona, Rorego, Feijao, Schaba, OSP. Kurs 12.10
Jeśli Ci to wejdzie, no to… pogratuluję :)
Analiza Arlovski vs Schaub dodana.
Jak widzicie walkę OSP vs Jimmo?
Moim zdaniem Jimmo nie ma jak tego wygrać. Jego najmocniejszą stroną jest stójka w której OSP zielony nie jest a ma dużo lepsze warunki fizyczne. No a zapasy i parter zdecydowanie na korzyść St. Preuxa.
P.S. Ja już na Ovince’a postawiłem. Nie jakieś kosmiczne pieniądze, bo gala bardzo trudna do obstawiania.
Właśnie dodałem analizę tej walki. W skrócie – kurs na Jimmo odrobinę atrakcyjniejszy, bo to kawał oktagonowego inteligenta, ale minimalnie faworyzuję zwierzęcą siłę i atletyzm St. Preuxa. Daję mu jednak jedną, maksymalnie 1,5 rundy na skończenie Kanadyjczyka – w przeciwnym wypadku lepszy kondycyjnie Jimmo może to wygrać.
Jimmo wypadł słabo w ostatnich dwóch walkach, a OSP bardzo dobrze. Jak znajdzie się na górze to skończy Jimmo gnp albo poddaniem, bo Kanadyjczyk z pleców nie ma żadnych argumentów.
Po ważeniu:
– Arlovski spasiony przeokrutnie, nie wiem, ile ważył z Kraniotakesem, ale wcześniej z Kylem ważył 10 funtów mniej… Czy to dobrze, czy źle? Chyba jednak źle, bo szybkościowo może mieć problem, chociaż w klinczu może mu się masa przydać.
– Tanaka dużo większy niż się spodziewałem, niewiele niższy od Delorme, dobrze to Japończykowi wróży.
– Nie wiem, z czego dał radę ściąć Sarafian do półśredniej…
– OSP będzie chyba miał wyraźną przewagę siły. Kawał byka przy Jimmo, a przecież Kanadyjczyk mały nie jest.
– MacDonald przeciętnie jak zawsze, Woodley atletycznie jak zawsze.
– Cavalcante poprawnie, chociaż nie ma się wrażenia, że ostro zapieprzał w trakcie przygotowań…
Arlovski ważył 113,2kg podczas ostatniej walki
Dzięki, to w sumie prawie tak samo jak teraz.
Zawsze jak widzę Rorego na wadze to się zastanawiam jak takie truchło może być tak dobre.
Naiver, nie przesadzałbym z tym spasionym Andrejem. Owszem, nie wygląda tak dobrze jak to swego czasu bywało, ale nadal jest dobrze. Nie zalał się tłuszczem. Prawdopodobnie będzie dzięki temu silniejszy, a to przy obronie obaleń dość istotny aspekt.
Natomiast skreślanie Bagautinova sensu nie ma. Pragnę przypomnieć, że w poprzednich walkach też był skreślany. Zresztą podobna sytuacja jak z Nurmagomiedowem, docenionym dopiero teraz. Podobnie nikt nie wierzył w TJ, w Weidmana też mało kto. Mógłbym tak wymieniać długo. Wydaje mi się, że zapasy Rosjanina, przynajmniej na początku powinny być lepsze od tych Johnsona. I nie mogę się zgodzić z brakiem wyzwań dla mistrza. Jest jeszcze Dodson, któremu rewanż się należy. W międzyczasie może pojawić się kolejny silny zawodnik. Poza tym zawsze Faber może w muszej dostrzec swoją szansę;)
Żebyś wiedział, że historia Barao i TJ’a przeszła mi kilka razy przez głowę, gdy pisałem ten tekst. Wyszedłem jednak z założenia, że to, iż czasami takie niespodzianki/sensacje się zdarzały, zdarzają i będą zdarzać, nie powinno przesłaniać nam obrazu nadchodzących pojedynków. Przy Barao vs TJ dałem zresztą kciuka nie do końca w górę i jeszcze kasę na Amerykanina postawiłem, tutaj jednak zupełnie nie widzę Rosjanina.
Owszem, to MMA, może zdarzyć się wszystko, ale w swoich dotychczasowych trzech występach w UFC w mojej opinii Bagautinov nie pokazał nic, co mogłoby sugerować, że postawi jakiś większy opór Johnsonowi. Ten jest dobry w każdej płaszczyźnie. Zapasy to jakaś nadzieja Rosjanina, ale według mnie mogą starczyć na jedną, max 2 rundy, potem cardio da znać o sobie.
Z Dodsonem masz rację, że rzeczywiście ten pojedynek mógłby być bardzo ciekawy. Faber chyba do 125 nie zejdzie.
A wg mnie pokazał się naprawdę nieźle. Największe wrażenie na mnie robi szybkość Myszy i tu rzeczywiście nie ma konkurencji ze strony pretendenta, ale siłowo powinno już być inaczej, lekka przewaga Rosjanina. Szanse rozkładam na 75:25 dla mistrza. Co do Fabera to taki żarcik, nawiązujący do jego wielokrotnych prób w różnych kategoriach, choć gdyby zrzucił trochę mięśni byłby w stanie zejść do muszej, niski jest. Oczywiście nie wydaje mi się to prawdopodobne.
A co do Arłouskiego kilka razy powtarzasz, że nie jest on duży. On ma 193 cm wzrostu (tyle co Big Foot), około 113 kg wagi (więcej niż dos Santos), z czego zdecydowanie większość to mięśnie. Jak on nie jest duży, to tylko Semmy Schilt jest.
Siłowo Rosjanin może przeważać, ale… to Mysz będzie decydować o tym, czy klinczy będzie, czy nie będzie – dzięki przewadze szybkości i kondycji.
Arlovski w 8 z 14 pierwszych walk w UFC wnosił na wagę poniżej 240 funtów. Dos Santos nie jest dużym ciężkim. O ile czegoś nie przegapiłem, to o Arlovskim napisałem tutaj tylko dwa zdania w kontekście jego gabarytów: że „nie jest turem” (w komentarzach) i „nie jest wielkoludem” (w tekście). W pełni stoję za tymi stwierdzeniami.
No wg mnie to kawał chłopa, ale kłócić się nie będę. Dos Santos nie jeśli chodzi o muskulaturę to jest naprawdę spory, wzrost podobny do Adreja. Obaj są dość szczupli tzn. nieotłuszczeni, więc i waga i gabaryty wydają się skromne w porównaniu do innych. Ale gdyby taki Gonzaga miał bf jak Junior, to walczyłby w półciężkiej, bez zbijania wagi.
„Po 6-letniej przerwie do UFC powraca Białorusin Andrei Arlovski (21-10, 9-4 UFC), który swego czasu zrewolucjonizował wagę ciężką, udowadniając, że atletyczny, szybki zawodnik, który nie jest wielkoludem, może rozdawać karty w królewskiej dywizji.”
Moim zdaniem, to już udowodnił Gracie w pierwszych turniejach ufc:) Arlovski był jednym z pierwszych takich bardziej kompletnych zawodników mma.
Punkt dla Ciebie! Pisząc to, zastanawiałem się, czy ktoś nawiąże do Gracie :) W każdym razie w powyższym zdecydowanie chodziło mi o wszechstronnego zawodnika wagi ciężkiej, który jednocześnie nie jest ogromnym turem, doskonale się poruszając i łącząc atletyzm z dynamiką. Coś, co wcześniej w wadze ciężkiej było raczej nie do pomyślenia.
Jeśli chodzi o tą wypowiedź absolutnie się z Tobą nie zgodzę!
Białorusin miał swoje wielkie chwile w UFC w momencie gdy do najlepszych zawodników po drugiej stronie oceanu spokojnego należeli Minotauro, Fiodor i Mirko Filipovic – Arlovski był chyba największym zawodnikiem z nich wszystkich, przy czym Chorwat i Rosjanin dysponowali większą szybkością.
Oprócz Tima Sylvii i Marka Colemana próżno szukać zawodników należących do ścisłego topu w tamtych latach, którzy mieliby problem z utrzymaniem się w górnym limicie wagi ciężkiej. Sporych gabarytów ciężcy, którzy w chwili walki przekraczają 120 kg zaczęli pojawiać się w większych ilościach dopiero parę lat temu.
Masz rację, nie doprecyzowałem. Chodziło, oczywiście, tylko i wyłącznie o UFC. Aż tak nie zagalopowałbym się, żeby zapomnieć o Fedorze czy CroCopie.
W tamtych czasach zawodnicy wagi ciężkiej byli szersi niż więksi, dlatego Arlovski optycznie faktycznie do turów nie należał:)
o jakie stracie miedzy Baugitnovem i Khabilovem chodzi?
http://www.mmaweekly.com/ufc-headliners-rustam-khabilov-and-ali-bagautinov-reportedly-got-into-real-fight
Meltzer to potwierdza, więc mogło być coś na rzeczy.
Pobili się jakieś 2 tygodnie temu w trakcie sparingów. Nie wiadomo czy „od słowa do słowa” czy po po prostu za bardzo się wczuli.
Ja nie stawiam, bo nie mam czasu na analizy w tym tygodniu, ale gdybym miał, to postawiłbym tak:
Macdonald + Johnson= 2,47 stawka: 7
Johnson + Cavalcante= 2,76 stawka: 5
Johnson + Jimmo= 2,87 stawka: 4
Johnson + Schaub= 1,90 stawka: 8
Moje kupony ostatecznie:
– singiel Cavalcante
– singiel Woodley (1.95 na 5dimes nie mogłem odpuścić, chociaż w Lidze postawiłem MacDonalda za 2.20)
– podwójny OSP + Sarafian
– podwójny Easton + Johnson
– potrójny Saggo + Tanaka + Arlovski
Naiver mamy podejrzanie podobne kupony;) z tą różnicą, że na Woodley nie stawiam, bo mam dziwne przeczucie, że Rory w końcu się obudzi i pokaże na co go stać. Cavalcante postawiłem zaraz po wystawieniu kursów za 2,20. OSP+Sarafian+Johnson też powinien mi bez problemu wejść.
Powiem Ci, że chciałem stawiać na MacDonalda i w Lidze nawet postawiłem, ale po prostu gdy zobaczyłem kursy, to… Po 1.90 jakoś mnie nie przekonywał, ale coraz bardziej w głowie tli mi się myśli, że Kanadyjczyk będzie w stanie tak to rozegrać, że po walce powiemy, że „wypunktował go na lajcie”. Jeśli nie da się ustrzelić w pierwszej, w drugiej i trzeciej naprawdę może namieszać.
Aż mnie korci, żeby kontrę postawić, jak to piszę… :)
Rory dopiero co był za ponad 2,1.
Ja po prostu nie mógłbym postawić na Woodleya, bo wciąż wierzę, że to Rory jest największą przyszłością dywizji półśredniej.
Ja chyba nigdy nie uwierzę w Rorego. Ani walka z Ellenbergerem mnie nie przekonała, Lawler go wciągnął dupą, a Maia go zdeklasował, dopóki niewiadomo z jakich przyczyn się spompował po 5 minutach. Z drugiej strony martwi mnie to, że Condit faktycznie rzucał się na Woodleya, co temu drugiemu pasowało, McDonald będzie próbował trzymać dystans. Zobaczymy. W każdym razie jest dwóch zawodników, których nie lubię i kibicuję zawsze przeciwko nim, Rory się do nich zalicza.
Jedna sprawa – Lawler go nijak nie wciągnął. Tylko raz oglądałem walkę, ale powiem szczerze, że przy ogłaszaniu werdyktu spodziewałem się jednak wygranej Kanadyjczyka. Zresztą sam fakt, że tam był split, kruszy teorię, jakoby była tam jakakolwiek dominacja Robbiego.
Coś Ty naiver, pierwszą rundę zdecydowanie wygrał Robbie, zadając 15 ciosów przy 7 McDonalda. W drugiej minimalnie wygrał Rory przez obalenie, zbierając bęcki w stójce. Trzecią natomiast znowu zdecydowanie wygrał Lawler, wstając szybko po obaleniach, uderzając 8 ciosów więcej i nokdaunując przeciwnika. Split był sensacją i ślepotą sędziów.
Zgadzam się z drugą i trzecią rundą – też punktowałem środkową dla MacDonalda, ostatnią dla Lawlera, ale pierwsza? Aż obejrzę sobie teraz, bo wydawało mi się, że mogła spokojnie iść w dwie strony… :)
Dobra, wycofuję się rakiem z tego. W pierwszej rundzie co prawda nie działo się wiele, ale samymi lowkingami Lawler zapisał ją na swoje konto, choć przypuszczam, że ten sędzia, który widział to inaczej, sugerował się tym, że to Kanadyjczyk wywierał presję.
W sumie to nie wiem, czym kierował się sędzia, skoro Robbie miał 2 razy więcej kopnięć, niż McDonald, do tego ta mocna końcówka. Ty przynajmniej masz usprawiedliwienie, że byłeś pewnie półprzytomny o tej porze :) W każdym razie, obaj kibicujemy Woodleyowi i tego się trzymajmy.
Z ciekawości kto jest Twoim drugim antyulubieńcem?
Taki z lokami od niejednogłośnych decyzji.
Powiem szczerze, że ja będę oglądał tę walkę z komfortem psychicznym – w Lidze postawiłem na MacDonalda, w realu na Woodley’a, w tej dziwaczności Kanadyjczyka jest coś interesującego, a z drugiej strony nie mogę się opędzić od skojarzeń Woodley = lay and pray :) Zatem którykolwiek wygra, będzie ok.
Pieknie Bader jak w masełko a Kureq ponownie w plecy – szok