„Mały, chudy i słaby chu*ek” – Mike Perry przekonany, że upokorzyłby Nate’a Diaza
Mike Perry zabrał głos na temat potencjalnego starcia z Natem Diazem, nie mając wątpliwości, że upokorzyłby stocktończyka.
W co-main evencie sobotniej gali UFC Vegas dowodzony z narożnika przez swoją nową dziewczynę Mike Perry pewnie wypunktował Mickeya Galla.
W ten sposób Platynowy przerwał czarną serię dwóch porażek – z Vicente Luque i Geoffem Nealem – powracając na zwycięskie tory.
Po walce zapowiedział, że chciałby spróbować treningów w American Top Team w Miami. Mierzy bowiem w starcie z Darrenem Tillem w limicie 185 funtów, wobec czego chciałby poczuć, jak to jest rywalizować z innym średnim – chociażby Yoelem Romero.
Zapytany podczas konferencji prasowej po gali, czy nie chciałby dołączyć do braci Nate’a i Nicka Diazów w Kalifornii, podszedł do tematu z pewną rezerwą, choć i szacunkiem względem stocktońskich braci.
Jednak gdy w najnowszym wywiadzie z Arielem Helwanim padło pytanie o potencjalne starcie z Natem Diazem, Mike Perry kompletnie zmienił narrację, nie oszczędzając stocktończyka…
– To mały, chudy i słaby chujek jak Mickey Gall – stwierdził bez ceregieli Perry. – Znaczy, szanuję, czego dokonał w tym sporcie. Bawi się w tę swoją gardę w jiu-jitsu, wydaje mu się, że potrafi boksować z tymi gówno wartymi słabymi ciosami. Jakieś prztyczki. Nie ma opcji, żeby trafił mnie wystarczająco mocno. Grzmotnąłbym go w stójce tak samo, jak zrobił to Jorge Masvidal. Zabawiłbym się w jego gardzie, przeszedłbym do półgardy, siedziałbym na górze i wyglądałoby to dokładnie tak samo jak w walce z Mickeyem Gallem, jeśli mam być szczery.
– Jeśli więc podobała wam się ta walka, to prawdopodobnie ta z Natem Diazem też by wam się spodobała. Jest trochę bardziej odporny, więc spróbowałby pewnie trochę ze mną poboksować. Ale moc w moich uderzeniach… Usadziłbym go. Wszyscy wiedzą, że jest odporny. Otworzyłbym znów mu to oko.
– Co mogę więcej powiedzieć? To nie hejt. Nie hejtuję Nate’a Diaza. Osiągnął sporo w tym sporcie, zarobił pieniądze. Dobra jego. Po prostu zawsze uważałem, że zlałbym tego gościa. Tyle. Jeden na jednego. Ring. Walka. Wygrywam to.
Nate Diaz był ostatnio widziany w akcji w listopadzie ubiegłego roku, w walce wieczoru nowojorskiej gali UFC 244 przegrywając przez techniczny nokaut z Jorge Masvidalem. Póki co nie wiadomo nic na temat jego planów powrotu do oktagonu.
Mike Perry zaznaczył jednak, że o ile z wielką chęcią poszedłby na pięści z Natem Diazem, to jest otwarty na walkę z dowolnym rywalem.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
„200 tysięcy w górę” – Jan Błachowicz o możliwym wzięciu kolejnej niemistrzowskiej walki
O ile łeb Diaza się nie zmiękczył po tym co zrobił mu Masvidal, to sądzę że pokonałby Perrego. To jednak niewygodny zawodnik, półkę wyżej od Perrego.
Prztyczki :D :D :D