„Chciałem podać rękę, powiedział mi: spie*dalaj” – Okniński porównał zachowanie po walce Pudzianowskiego i Janikowskiego
Trener Mirosław Okniński wypowiedział się z dużym uznaniem o sportowej postawie Damiana Janikowskiego, nie oszczędzając natomiast Krystiana Pudzianowskiego.
Od pewnego czasu trener Mirosław Okniński nie stroni od wszelkiego rodzaju medialnych potyczek z rywalami swoich podopiecznych. Tak było chociażby w drodze do walki Szymona Kołeckiego z Damianem Janikowskim, którzy starli się w grudniu ubiegłego roku w ramach gali KSW 52.
Przed pojedynkiem trener Okniński podszczypywał medialnie Janikowskiego z każdej możliwej strony. A to wypominał mu, że ma szklaną szczękę, a to porównywał go z kangurem.
Jak jednak warszawski trener podkreślił w najnowszej rozmowie z Tomaszem Sararą – swoim nowym podopiecznym – jego zaczepki pod adresem wrocławianina służyły tylko budowaniu walki. Promowaniu jej. Okniński zaznaczył, że Janikowski dobrze to rozumiał i po wszystkim – tj. porażce z Kołeckim przez techniczny nokaut w drugiej rundzie – pokazał klasę.
– To była walka – powiedział trener o swoich atakach na Janikowskiego przed galą. – Walka przed walką. To był trashtalk. Damian się zachował super sportowo. Po walce podaliśmy sobie rękę. Był taki sportowy szacunek.
– Doceniam za to Damiana. Bardzo. Za to, jak się zachował. Nie doceniam może za to, że mógł zmienić team i przejść do nas, bo wtedy byłoby mu łatwiej i głowa mniej by go bolała. Ale i tak bardzo ładnie się zachował i mogę powiedzieć, że za to mam dla niego szacunek. Takie sportowe zachowanie.
Wedle relacji trenera, zupełnie inaczej miały się sprawy kilka miesięcy wcześniej, gdy w marcu ubiegłego roku Szymon Kołecki pokonał Mariusza Pudzianowskiego podczas gali KSW 47.
W drodze do walki trener z Akademii Sportów Walki Wilanów nieustannie gnębił Pudziana. Gdy natomiast zawody się skończyły, chciał pokonanemu – były strongman przegrał przez techniczny nokaut z powodu kontuzji nogi – uścisnąć rękę. Na jego drodze miał wówczas stanąć… Krystian Pudzianowski – brat Pudziana.
– Na przykład „Pomidor” po walce Mariusza z Szymonem… – powiedział trener Okniński, porównując zachowanie Pudzianowskiego z Janikowskim. – Podszedłem i tam mówię, że to już nie jest ważne, co gadałem, że można podać sobie rękę i w ogóle. „Pomidor” powiedział „spierdalaj” czy coś takiego. „Pomidor” tak się spiął strasznie.
Na tym jednak nie koniec…
– Później wyszedłem – kontynuował trener z Warszawy. – Byłem sam przed budynkiem. On tam jeszcze w klatce się spinał, odpychał mnie, coś tam. Sam wyszedłem, byłem przed budynkiem. I on wyszedł sam też. Ja na niego patrzę, on idzie na mnie. Patrzę na niego, a on oczy w bok i tam gdzieś poszedł sobie.
– Tu się rzuca w klatce, gdzie było pełno ludzi, co by go odciągali, a byliśmy sam na sam… I nie chodzi o to, bo ja nie chcę, żeby ktoś się na mnie rzucał, bo, mówię, mam 50 lat, jestem po nowotworze, nie będę się tam z kimś bił. Ale chodzi o to, że przy ludziach udawał takiego odważnego, a jak byliśmy sam na sam, to nagle się zawinął.
Mirosław Okniński nie omieszkał też przypomnieć niedawnej walki Krystiana Pudzianowskiego podczas gali FEN 28, którą przegrał z Piotrem Szeligą, nie wychodząc do trzeciej rundy.
– W każdym razie „Pomidor” zachował się słabo i nie mam szacunku dla „Pomidora” – powiedział Okniński. – A jeszcze pokazał w tej walce, że on jest cierpliwy i nie wyjdzie do trzeciej rundy. „Pomidor”, pozdrawiam!
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
„200 tysięcy w górę” – Jan Błachowicz o możliwym wzięciu kolejnej niemistrzowskiej walki