Dustin Poirier vs. Dan Hooker – analiza bukmacherska PZBUK przed UFC Vegas
Techniczna analiza i typowanie walki wieczoru gali UFC Vegas pomiędzy Dustinem Poirierem i Danem Hookerem.
W pojedynku wieńczącym sobotnią galę UFC Vegas – bardzo ważnym dla układu sił w czołówce kategorii lekkiej – Dustin Poirier skrzyżuje rękawice z Danielem Hookerem.
Amerykanin jest wyraźnym bukmacherskim faworytem walki – czy słusznie?
155 lbs: Dustin Poirier (25-6) vs. Dan Hooker (20-8)
Daniel Hooker to zawodnik o bardzo dobrych warunkach fizycznych – także na kategorię lekką, do której przeniósł się kilka lat temu, przygodę z UFC rozpoczynając od bojów w 145 funtach.
Jego oktagonowa gra nie jest szczególnie skomplikowana, ale jest jednocześnie bardzo skuteczna. To cierpliwy zawodnik, który opiera swój styl na ciosach prostych i niskich kopnięciach, techniki te chętnie przeplatając. Stara się utrzymywać rywali na dystans, nie dając się wciągać w ostre wymiany – jeśli nie dostrzeże okazji na jakiegoś srogiego krzyżowego czy sierpowego, będzie metodycznie rozbijał rywali jabami i lowkingami.
Gdy natomiast nadarzy się sposobność, walczący z klasycznego ustawienia Hooker odpala prawicę w formie mniej lub bardziej obszernego sierpa lub prostego. Oddać mu trzeba, że posiada pewną smykałkę do kontr, umiejętnie czasami nurkując pod ciosami rywali, by skarcić ich jakąś bombą – przekonywali się o tym Al Iaquinta, James Vick czy nawet Paul Felder.
Nowozelandczyk nie jest wielkim wirtuozem kopnięć, ale właśnie niewielka częstotliwość, z jaką je wyprowadza – tj. te na korpus i głowę, bo lowkingami kopie na lewo i prawo – czyni go w tym aspekcie bardzo groźnym. Lubi smagnąć oponentów frontalnie na korpus, od wielkiego dzwona – ale czasami bardzo skutecznie, o czym lata temu przekonał się Hatsu Hioki – atakując też kopnięciem na głowę.
Wspomniane niskie kopnięcia to natomiast bodaj najgroźniejsza broń w arsenale Hangmana. Uwielbia kopać na wysokości łydki, w ten sposób ustawiając sobie rywali pod uderzenia na głowę, osłabiając ich mobilność, zmuszając do zmiany pozycji. Zmasakrował w ten sposób chociażby nogi Marca Diakiese czy Ala Iaquintę.
Jak na wysokiego zawodnika przystało, doskonale pracuje kolanami. Potrafi zarówno doskoczyć do przeciwnika z latającym kolanem, czasami poprawiając jeszcze prostym, jak i skontrować atak obniżającego pozycję oponenta właśnie kolanem. Dość powiedzieć, że pod sztandarem UFC zanotował już dwa nokauty kolanami – atakując Jima Millera i kontrując Rossa Pearsona.
Nowozelandczyk nie jest gigantem zapaśniczym w obszarze ofensywy, ale jego obrona przed obaleniami stoi na dobrym poziomie. Dodatkowo, szukającemu sprowadzenia walki do parteru rywalowi potrafi zagrozić piekielnie ciasnymi gilotynami.
W klinczu wirtuozem może nie jest, ale dysponuje sporą siłą i potrafi wykorzystać swoje gabaryty. Dość powiedzieć, że potrafił skontrolować w zwarciu zawodnika pokroju Paula Feldera – czyli naprawdę dużego i silnego lekkiego.
Hooker to solidny grappler. Trudno go poddać, trudno skontrolować. Podobnie jak w klinczu, tak i w walce na chwyty wie, jak wykorzystać swoje długie ręce i nogi.
Jak na jego tle prezentuje się były tymczasowy mistrz kategorii lekkiej?
Otóż, Dustin Poirier to niezwykle wszechstronny zawodnik, który ma wiele do zaoferowania w każdym elemencie oktagonowego rzemiosła. Nie tylko nokautuje rywali w stójce, nie tylko potrafi dominować ich zapaśniczo, ale też radzi sobie bardzo dobrze w parterze.
Walcząc z odwrotnej pozycji, Luizjańczyk chętnie odwołuje się do bezpośredniego lewego sierpowego, którego potrafi sobie świetnie przygotować kiwkami czy wcześniejszymi akcjami. Od lewego sierpowego czy też lewego prostego lubi przejść do prawego sierpa, już z klasycznej pozycji. Te dwie akcje – tj. bezpośredni lewy sierp oraz prawy sierp po przejściu do klasycznego ustawienia – przynosiły mu w oktagonie wiele sukcesów.
Poirier posiada generalnie szybkie i sprawne ręce – to dobry bokser. Objawia się to też w formie prawego prostego – w jego przypadku: jaba – którym umiejętnie smaga także klasycznie ustawionych rywali, co wymaga już nie lada precyzji, szybkości i sprytu. Tych Amerykaninowi nie brakuje – to jeden z najlepszych zawodników w UFC w aspekcie handfightingu, czyli wykluczania, chwytania, zbijania, ściągania rąk rywali, aby utorować sobie drogę do ciosów. Regularnie wyprowadzał w ten sposób w pole chociażby Maxa Hollowaya czy Justina Gaethje, choć mowa oczywiście o tym w wersji 1.0.
Nieco częściej niż Dan Hooker Dustin Poirier atakuje schaby oponentów – czy to prostymi, czy też hakami lub sierpami.
Dustin nie jest szczególnym fanem kopnięć. Lubi czasami smagnąć lowkingiem po wspomnianym lewym sierpowym. Walcząc z klasycznie ustawionymi rywalami, poszuka też czasami middlekicka czy smagającego kopnięcia na korpus. Kopnięcia na głowę? Od wielkiego dzwona. Prawdopodobnie z uwagi na problemy z biodrem, które teraz jednak ma już rzekomo za sobą.
Diament posiada solidne zapasy – zarówno ofensywne, jak i defensywne. Nie jest to oczywiście poziom Khabiba Nurmagomedova, o czym przekonaliśmy się w zeszłym roku, ale gdy trzeba, Dustin Poirier potrafi pójść w wrestling, męcząc przeciwników w klinczu czy w parterze – vide starcia z Anthonym Pettisem czy Josephem Duffym.
Z góry Diament jest trudny do zrzucenia, o poddaniu nie wspominając. Natomiast broniąc się przed próbami zapaśniczymi, nieco podobnie do Hookera szuka gilotyn – czasami nawet ze zbyt dużym optymizmem. O ile można zrozumieć bliską finalizacji gilotynę rozpaczy z walki z Khabibem Nurmagomedovem, to oddawanie pozycji Eddiemu Alvarezowi poprzez notoryczne próby gilotyn chluby mu nie przyniosło.
Amerykanin jest zawsze bardzo dobrze przygotowany do walki pod względem fizycznym. Potrafi przewalczyć w dobrym tempie pięć rund. Podobnie jak Danielowi Hookerowi, tak i jemu nie można też odmówić zaangażowania i serca do walki.
Typowanie
Odwrotne ustawienie Dustina Poiriera powinno być dla niego korzystne, choć oczywiście w pewnym stopniu przewaga zasięgu Daniela Hookera będzie je neutralizowała. Mając jednak na uwadze, że zasięg Amerykanina jest niewiele gorszy od tego Nowozelandczyka, a jego handfighting stoi na bardzo wysokim poziomie, to właśnie Diament powinien rozdawać karty w taktycznej szermierce na pięści – szczególnie, że spodziewam się też, iż będzie miał po swojej stronie przewagę szybkościową.
Hangman praktycznie nie korzysta z gardy, jak na wysokiego zawodnika przystało odwołując się niemal wyłącznie do odchyleń i prób kontroli dystansu pracą na nogach – a chyżonogim zawodnikiem nie jest. Dość powiedzieć, że krótkoręki Al Iaquinta, zmuszony na dodatek do walki z odwrotnej pozycji – domyślnie walczy klasycznie – był w stanie prostymi kombinacjami kilka razy dosięgnąć Nowozelandczyka.
Poirier posiada znacznie lepszy od Iaquinty boks, choć – jak wspominałem – Hooker potrafi czasami zaskoczyć śliczną kontrą. Z drugiej zaś strony, sztuka kontruderzeń nie jest również obca Diamentowi. Potrafi zarówno grzmotnąć nacierającego rywala jakimś prostym ze wstecznego, jak i zatrzymać się, by odpalić mocniejszą lewą.
Hooker z pewnością poszuka ostrych lowkingów na wysokości łydki. Poirier nie jest bowiem tytanem, jeśli chodzi o blokowanie czy unikanie tego rodzaju kopnięć. Przypomnę, że jego wykroczną nogę zmasakrował nie tylko Justin Gaethje, ale też swego czasu Jim Miller.
Jednocześnie jednak wcale nie wykluczam scenariusza, w którym lowkingi Nowozelandczyka okażą się… gwoździem do jego trumny! Rzecz bowiem w tym, że Hooker bywa bardzo powtarzalny w tym aspekcie, wyprowadzając niskie kopnięcia bez przygotowania – i oczywiście z odsłoniętą szczęką. Wielokrotnie skarcili go za to wspomniani Felder czy Iauinta. Natomiast co by o defensywie przed lowkingami Poiriera nie mówić, jest to zawodnik, który potrafi wybornie je kontrować – przekonali się o tym Gaethje i Alvarez. Początkiem końca obu było właśnie niskie kopnięcie, które Poirier skontrował soczystym lewym prostym. Jeśli Dan stanie się przewidywalny w korzystaniu z niskich kopnięć – a jak wspominam, miewa takie tendencje – może się to dla niego fatalnie skończyć.
Nie ukrywam natomiast, że Hooker pozytywnie zaskoczył mnie klinczerską kontrolą Feldera przy ogrodzeniu. Nie spodziewałem się, że będzie w stanie utrzymywać na siatce Amerykanina. Nie wykluczam wobec tego, że tu i ówdzie wbije w siatkę Poiriera, który miewa nadal tendencje do cofania się w linii prostej.
Na pewno długa przerwa Dustina i skomplikowana operacja biodra – trwała kilka godzin, wykluczając go z normalnego poruszania się na wiele tygodni – stawiają pod znakiem zapytania jego formę. Z drugiej natomiast strony, Amerykanin ma za sobą niemal cały obóz przygotowawczy, w ramach którego miał okazję sparować z Jorge Masvidalem czy również dysponującym świetnymi warunkami fizycznymi Luisem Peną.
Zupełnie inaczej wyglądał obóz przygotowawczy Dana Hookera. Jak przyznał, 1/3 przygotowań spędził w domu, 1/3 w mocno utrudnionych warunkach w klubie i tylko 1/3 w standardowych klubowych warunkach.
Amerykanin to wszechstronniejszy zawodnik. Obaj będą co prawda musieli uważać na gilotyny, ale jeśli ktoś tu kogoś przewróci, to prawdopodobnie Poirier Hookera. Dodatkowo, nie sądzę, aby Amerykanin dał się poddać z góry. Upilnował – nie bez problemów ale jednak! – kreatywnego z pleców Pettisa, to da sobie też radę z Hookerem.
Grzechem byłoby nie zaznaczyć, że walka odbędzie się w małym oktagonie – a to oznacza, że Nowozelandczyk będzie miał utrudnione zadanie pod kątem kontroli dystansu, wykorzystywania swojej przewagi zasięgu.
Wreszcie kondycja – Poirier wytrzymał pięć rund na naprawdę mocnym tempie z Hollowayem. Do czwartej rundy walki z Gaethje – ze zmasakrowaną już nogą – wyszedł relatywnie świeży. Spodziewam się, że pod względem kondycyjnym będzie rozdawał tutaj karty – szczególnie że to on prawdopodobnie będzie stroną atakującą, zmuszając Nowozelandczyka do krążenia po łuku. Dodatkowo – obóz przygotowawczy Hangmana pozostawiał wiele do życzenia.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
Nie skreślam Nowozelandczyka. Jak wspominałem, potrafi skontrować, ma dobry zasięg, kopie atomowe lowkingi, lubi kolana, lubi zaatakować gilotyną. Jednak jego fatalna stójkowa defensywa bokserska – nawet Edson Barboza (klubowy kolega Dustina Poiriera) był w stanie regularnie trafiać go ciosami! – wespół z solidnymi szlifami pięściarskimi również obdarzonego ciężkimi rękami Amerykanina – zawodnika znacznie bardziej doświadczonego, który toczył już kilka walk wieczoru – przesądzą. Hooker nie skończy Poiriera w dwóch pierwszych rundach, a potem – a może nawet wcześniej? – stery pojedynku przejmie Poirier. Skończy Nowozelandczyka w mistrzowskich rundach.
Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:
Zwycięzca: Dustin Poirier przez (T)KO
*****
„200 tysięcy w górę” – Jan Błachowicz o możliwym wzięciu kolejnej niemistrzowskiej walki