„Wyczułem jego rytm” – Miguel Baeza podsumował „wymarzone” zwycięstwo z Mattem Brownem
Miguel Baeza podsumował największe zwycięstwo w swojej sportowej karierze, jakie odniósł w sobotę, nokautując Matta Browna.
Gdy dwa miesiące temu zaproponowano mu walkę z Mattem Brownem, Miguel Baeza przyznał, że zdębiał, zastanawiając się, czy aby w kategorii półśredniej nie ma innego Matta Browna. Okazało się, że rzeczywiście mającemu na koncie jeden li tylko występ w UFC 27-latkowi wyszykowano pojedynek z zaprawionym w bojach Nieśmiertelnym.
Już w pierwszych minutach walki, która odbyła się w sobotę w Jacksonville, młodzian miał okazję przekonać się, że z Brownem miękkiej gry nie będzie – znalazł się bowiem w gigantycznych tarapatach, przyjmując kilka bomb od agresywnie nastawionego rywala.
Jak powiedział podczas telekonferencji po walce, poczuł błysk, ale zdołał szybko dojść do siebie, zapanować nad nogami i powrócić do walki. Jeszcze w pierwszej rundzie posłał nawet Browna na deski, a dzieła zniszczenia dopełnił na początku drugiej odsłony, ścinając Nieśmiertelnego z nóg soczystym lewym sierpem w kontrze.
– Czułem, że znam już jego rytm – powiedział o ostatniej akcji. – Wyczekałem w pewien sposób na jego atak i byłem w stanie skontrować.
– Walka zamieniła się w jatkę. Chciałem walczyć w zdyscyplinowany sposób, ale… Nie wiem, co tam się wydarzyło. Po prostu przestawiłem się na jatkę. Wszystko skończyło się dla mnie dobrze. Dzięki Bogu.
Baeza przyznał, że starcie z Brownem stanowiło dla niego gigantyczne przeżycie. Oglądał go bowiem w oktagonie UFC jeszcze za czasów, gdy sam chodził do szkoły średniej. Podczas pierwszego staredownu nie mógł uwierzyć, że mierzy się wzrokiem z zawodnikiem, którego od lat oglądał i podziwiał.
– Pokonując takiego weterana jak Matt Brown, udowodniłem w pewien sposób, że to moje miejsce – powiedział. – To było dla mnie wielkie zwycięstwo i w pewnym sensie spełnienie marzenia, aby walczyć z takim gościem jak Matt Brown. Oglądałem go od bardzo dawna.
– Chcę podziękować Mattowi Brownowi. Możliwość walki z nim i zwycięstwo były niesamowite. W mojej drugiej walce w UFC miałem okazję zmierzyć się z legendą. Prawdziwym gangsterem. Było wspaniale.
Portorykański Amerykanin stwierdził, że zaakceptuje teraz każdą walkę, jaką zaproponuje mu UFC. Nie ma nikogo na oku. Skupiał się wyłącznie na sobotnim pojedynku z Brownem, nie wybiegając w przyszłość.
Poniżej dwie konferencja prasowe z Miguelem Baezą:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Justin Gaethje 2.0 – największe zagrożenie dla Khabiba Nurmagomedova?