„Kilku z wagi niżej zostało już brutalnie zweryfikowanych” – Błachowicz z rezerwą o walce Jones vs. Adesanya
Jan Błachowicz uważa, że na ewentualną walkę z Jonem Jonesem mistrz wagi średniej Israel Adesanya powinien zapracować sobie zwycięstwem w 205 funtach.
Jeśli nie gra tak naprawdę na podbicie stawki za rewanż z Dominickiem Reyesem, to największym sojusznikiem Jana Błachowicza w rajdzie po mistrzowskie starcie w kategorii półciężkiej może okazać się zasiadający na jej tronie Jon Jones.
Od czasu efektownej wiktorii cieszynianina w rewanżowym starciu z Coreyem Andersonem podczas lutowej gali UFC w Rio Rancho Bones nie ukrywa bowiem, że w następnej obronie złota najchętniej skrzyżowałby rękawice z Polakiem. Uważa, że werdykt sędziowski dający mu jednogłośne zwycięstwo z Dewastatorem był słuszny i niczego udowadniać nie musi.
– Na pewno jest osobą, która ma dużo do powiedzenia – powiedział Błachowicz o Jonesie w najnowszym wywiadzie z portalem Sporty-Walki.org. – Jesteśmy cały czas na łączach z ekipą. Cały czas ciśniemy, czekamy na jakieś odpowiedzi. Na razie cisza w eterze. Mam nadzieję, że to, że on chce i że ja chce, że UFC nie wymyśli czegoś innego i do tej walki dojdzie w tym roku.
Dominick Reyes od dłuższego czasu nie ma co prawda wątpliwości, że to on stanie do walki – rewanżowej – z Jonem Jonesem przed Janem Błachowiczem, ale jednocześnie w zeszłym tygodniu przyznał, że gdyby na szali jego potencjalnego starcia z Polakiem znalazło się tymczasowe złoto, nie odmówiłby.
– Gdyby to była walka o pas, też jestem w stanie taką walkę zrobić – stwierdził cieszynianin.
– Moja następna walka będzie o pas – zapewnił Polak, przekonując, że ma to wyraźnie zapisane w jednym z e-maili od UFC. – Nie muszę akceptować żadnej innej walki. Wiem, że moja następna walka będzie o pas. Pytanie tylko kiedy. Czy ona będzie, powiedzmy, za trzy miesiące, czy za pół roku. To jest ta niewiadoma.
Tymczasem od wielu miesięcy ostro iskrzy na linii Jon Jones – Israel Adesanya. Amerykanin wielokrotnie wyrażał pełną gotowość na przywitanie nigeryjskiego króla wagi średniej w 205 funtach, ale temu ostatniemu nigdzie się nie spieszy.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że konfrontacja z Israelem Adesanyą byłaby największą i najbardziej kasową walką dla wyposzczonego od nich – bo ostatnio mierzył się wyłącznie ze sportowo zasługującymi na to rywalami, którzy nie mieli jednak dużego nazwiska – Bonesa. Nie brak wobec tego opinii, wedle których do amerykańsko-nigeryjskiej konfrontacji mogłoby dojść jeszcze w tym roku, co oczywiście pokrzyżowałoby szybki Janowi Błachowiczowi.
Zapytany, jaki sens ma zestawienie Jonesa z Adesanyą, Polak postawił sprawę jasno.
– W tym momencie: żadnego – powiedział. – Ogólnie? Czy to ma sens? W przyszłości? Dlaczego nie. Ale po kolei, na spokojnie. Chcą robić jakieś extra fighty. Jeżeli Israel chce zawalczyć z Jonesem, niech przyjdzie do półciężkiej i zrobi jakąś walkę, a nie od razu z Jonesem o pas. Nie wiem, na jakiej zasadzie miałoby się to odbyć, bo już kilku zawodników z kategorii niżej zostało brutalnie zweryfikowanych w półciężkiej, więc po kolei wszystko.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****
„Nie rozumie, o co tu chodzi!” – Chael Sonnen krytycznie o Janie Błachowiczu i… Dominicku Reyesie