„Skończyłeś czy nie?” – ostra dyskusja, Mamed zirytowany słowami menadżera Askhama
W studio Oktagon Live doszło do zażartej dyskusji pomiędzy Mamedem Khalidovem i Przemysławem Kosińskim, menadżerem Scotta Askhama.
W najnowszej odsłonie programu Oktagon Live do studia zawitali współwłaściciel KSW Maciej Kawulski oraz legenda nadwiślańskiej sceny MMA Mamed Khalidov.
Jako natomiast że w ostatnich dniach aż huczy o potencjalnym rewanżu tego ostatniego ze Scottem Askhamem, to i trudno dziwić się, że temat ten został podjęty w programie.
Mamed Khalidov powtórzył narrację, którą prezentuje od dłuższego czasu. Podkreślił, że Anglik pokonał go w grudniu ubiegłego roku zasłużenie i absolutnie nie odbiera mu tego zwycięstwa. Znalazł na niego sposób, wykorzystał swoje atuty.
Jednocześnie jednak podkreślił, że powracał wówczas po rocznej przerwie i nie bawił się w żadne walki na przetarcie – pomimo swojego zaawansowanego wieku. Zaznaczył, że pojedynek był niezwykle wyrównany, nie mając wątpliwości, że stać go w rewanżu na więcej.
Przypomniał, że Askham wyzywał go do walki od dawien dawna – i skoro mu ją w grudniu ubiegłego roku dał, liczy na to, że Brytyjczyk odwzajemni mu się tym samym, zgadzając się na drugie starcie.
Sprawę jasno postawił też Maciej Kawulski.
– Używanie zwrotu „nie zasługuje” przy nazwisku Mamed Khalidov zawsze będzie, nawet za dziesięć lat, dużym nadużyciem – stwierdził polski promotor.
– Ja myślę, że sam Askham ma świadomość pewnego – i ja nie atakuję, bo to jest MMA i w tym sporcie nie chodzi o to, żeby się narobić. Chodzi też o to – albo przede wszystkim o to – aby wygrać. I tak, jak Mamed powiedział, Askham wygrał.
– Natomiast pierwsze, co zrobił, schodząc z ringu, to podszedł do mnie, przeprosił za nieciekawą walkę. Powiedział, że Mamed jest „too tricky”. Jest zbyt szalony w ringu. Nie mógł sobie pozwolić z Mameden na otwartą walkę. Taką, jak chciał. Taką, jaka by się podobała ludziom – bo mógłby zostać ustrzelony.
– W związku z czym wybrał kosztem widzów rozwiązanie bezpieczne dla niego. Nawet jeśli zwycięskie.
– W takich sytuacjach rozważanie potencjału rewanżu – tym bardziej jeśli po drugiej stronie siedzi przegrany pan Mamed Khalidov – jest zawsze ciekawe.
– I jeszcze dodam jedną rzecz. Mam wrażenie, że obserwując pracę swoich kolegów za wodą, na przykład w Stanach Zjednoczonych – to, co dzieje się z tymi fightcardami w związku z tym szaleństwem, bo teraz tak się określa koronawirusa – mam wrażenie, że świat się trochę zresetował. Pewne zestawienia, które mogłyby się wydawać niemożliwe…
Czeczeński zawodnik zapewnił solennie, że mnóstwo ludzi chce obejrzeć jego drugie starcie z Brytyjczykiem. Otrzymuje w tym temacie masę wiadomości od fanów.
Zaznaczył, że nie zna Askhama prywatnie – interesuje go on wyłącznie jako znakomity zawodnik i wielkie wyzwanie. Powtórzył, że jest przekonany, iż może pokazać w klatce więcej – szczególnie teraz, gdy na nowo odzyskał głód walki.
Czeczen zapowiedział, że chce, aby tym razem na szali rywalizacji znalazł się tytuł mistrzowski 84 kilogramów, którego kiedyś był właścicielem. Wyraził zdumienie sugestiami, wedle których jego kondycja pozostawia wiele do życzenia. Przywołał pojedynki z Borysem Mańkowskim oraz Tomaszem Narkunem, zwracając uwagę, jak spokojnie – nie oddychając ciężko – udzielał po nich wywiadów.
Najlepsze pojawiło się jednak dopiero później. Głos w temacie zabrał bowiem mieszkający w Wielkiej Brytanii polski menadżer Scotta Askhama – co ciekawe, pochodzący z Olsztyna! – Przemysław Kosiński.
Stwierdził, że priorytetem dla Scotta Askhama pozostaje starcie o tytuł mistrzowski kategorii półciężkiej z Tomaszem Narkunem.
Zwrócił uwagę, że Mamed Khalidov od kilku lat nie był widziany w kategorii średniej, wojując w umownych limitach.
Odnotował również, że przyznanie Czeczenowi walki o pas mistrzowski po trzech kolejnych porażkach stanowiłoby absolutny ewenement na światową skalę. Podobnych posunięć próżno bowiem szukać w UFC, Bellatorze czy ACA.
Wypowiedzi te Kosińskiego zdecydowanie nie przypadły do gustu przysłuchującemu się im Khalidovowi…
– Skończyłeś czy nie? – przerwał w pewnej chwili menadżerowi Askhama. – Ja ci powtarzam jeszcze raz: dwie walki stoczyłem w innej wadze. Ej, kolego. Dwie walki w innej wadze.
– Ja wiem, ja wiem, ale jednak to są te trzy kwadraciki na czerwono – odpowiedział Kosiński. – Ale ok, hipotetycznie zakładając, jeżeli Mamed wygrałby rewanżowy pojedynek ze Scottem Askhamem o pas na dystansie pięciu rund, to tak naprawdę co dalej? Bo według mnie…
– No, on się boi przegrać! – nie zdzierżył ponownie Czeczen. – I tyle. Przyznałeś, że się boi przegrać. To o to chodzi. Po to to robimy.
Kosiński podkreślił, że Askham nie jest przeciwny rewanżowi z Khalidovem – chciałby jednak, aby ten wcześniej wygrał jedną walkę w limicie kategorii średniej.
– Nie gadajmy, bo ludzie chcą tej walki – odparł Khalidov. – Nie gadajmy, nie ubliżajmy sobie, bo ja mu nie ubliżam i nie zamierzam ubliżać. Powiedziałem, że go szanuję jako zawodnika. Jako człowieka nie znam go.
– Jeżeli uważasz, że on chce zawalczyć w 93, to… Tutaj, 84 jest. On chciał o pas, dawaj o pas. Pięć rund, sześć rund, siedem, osiem. Ile? Dziesięć.
Czeczen podkreślił, że ostateczna decyzja i tak należeć będzie do właścicieli KSW.
– Teraz widzę, że Scott – bez obrazy – bawi się w matchmakera, bawi się w organizatora turniejów, gal i tak dalej – powiedział Mamed. – Mówię, jeżeli dla niego nic nie znaczy krzyk tych ludzi, którzy chcą widzieć rewanż, to… No to nie wiem.
– Scott też nie rozumie tej drugiej narracji – powiedział Kosiński. – W pierwszej walce został ustalony catchweight w 85 kilogramach. Natomiast Anglik chciał bronić tego tytułu w waszym pierwszym zestawieniu. Ty się nie zdecydowałeś, bo powiedziałeś, że nie będziesz potem po prostu miał czasu bronić tego pasa i dajesz szanse młodszym.
– No ja jestem młodszy teraz – wypalił w odpowiedzi zadowolony z siebie Mamed.
Do dyskusji odniósł się na koniec przysłuchujący się jej dotychczas w milczeniu Maciej Kawulski.
– Priorytetem każdego promotora jest słuchać ludzi – tak jak ja teraz słucham tutaj was – powiedział. – Nadstawiać ucha i podejmować decyzje.
– Jeżeli mam odpowiedzieć za siebie – jako człowieka – nie tylko dzisiaj, ale zawsze jestem zdania, że powinniśmy troszkę większy dystans do kwadracików na Sherdogu. One nie walczą. Że powinniśmy się zastanawiać, które pojedynki sprawią, że znowu wstrzymamy oddech.
– I uważam, że oba te pojedynki są ciekawe. I Narkun vs. Askham, i Askham vs. Khalidov rewanż. To są bardzo ciekawe pojedynki.
Cały program poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****
„Nie rozumie, o co tu chodzi!” – Chael Sonnen krytycznie o Janie Błachowiczu i… Dominicku Reyesie