„Słaba mentalność. Będzie płakał w klatce” – Paulo Costa bezlitośnie o Israelu Adesanyi po UFC 248
Paulo Costa skrytykował Israela Adesanyę za jego postawę w zwycięskim pojedynku z Yoelem Romero podczas gali UFC 248.
Pytany przed galą UFC 248 w Las Vegas o swoje przewidywania względem walki wieczoru pomiędzy Israelem Adesanyą i Yoelem Romero, Paulo Costa stwierdził w rozmowie z Combate.com, że spodziewa się nudnego widowiska, prorokując, że Nigeryjczyk będzie unikał wymian, trzymając dystans.
I rzeczywiście – po zdecydowanie niezachwycającym widowisku, delikatnie rzecz ujmując, The Last Stylebender pokonał Żołnierza Boga jednogłośną decyzją, ściągając na siebie gwizdy ze strony wynudzonych fanów.
Wszystkiemu z pierwszego rzędu na trybunach przyglądał się Paulo Costa…
– Stary, ta walka była gówniana – powiedział po gali w rozmowie z ESPN.com. – Byłoby mi wstyd za taką walkę. Wiedziałem jednak, że Adesanya będzie się bał. Boi się walczyć przeciwko dużym gościom, przeciwko gościom, którzy mocno uderzają. Romero, ja, Jon Jones.
– Wyzwał do walki Jona Jonesa – kontynuował Brazylijczyk. – Jon Jones zaakceptował, powiedział: dobra, jedziemy. Dana White się zgodził. A Adesanya mówi, że potrzebuje dwa lata, żeby pod niego trenować. Lęka się.
– Gdy w końcu zmierzył się z naprawdę twardy gościem, bał się ruszyć do ataku. Nie dbam jednak o to. Zasmuciła mnie po prostu ta walka.
Sędziowie wskazali jednogłośnie na Nigeryjczyka, ale zarówno wśród fanów, jak i wśród dziennikarzy oraz innych zawodników nie brakowało takich, którzy widzieli wiktorię Kubańczyka. W tej grupie znalazł się też Paulo Costa.
– Uważam, że Romero powinien wygrać – stwierdził. – Trafił mocniejszymi uderzeniami. Ale to była ciężka noc, jak to mówi Dana White.
Zarówno przed galą, jak i po niej sternik UFC z całą stanowczością potwierdził, że rozpędzony serią pięciu wiktorii i niepokonany w zawodowej karierze Borrachinha będzie walczył o pas mistrzowski w kolejnym pojedynku. Gdy do niego dojdzie – tj. stanie naprzeciwko Israela Adesanyi – Brazylijczyk nie ma wątpliwości, jak skończy się walka.
– Zniszczę go – zapowiedział. – Uderzę go tak mocno, że zapłacze w klatce. Będzie płakał w klatce. To sprawa osobista, bo znam go. Wiem, kim jest – lęka się. Nie ma odpowiedniej mentalności. Słaba mentalność. Gdy wejdę do klatki, nie będę na niego czekał – ruszę na niego i trafię go bardzo mocno.
Costa od dawna przekonywał, że walka z Adesanyą jest dla niego sprawą osobistą. Dlaczego?
– Uważam, że nie jest urodzonym wojownikiem, jest urodzonym tancerzem – stwierdził. – Do tego dużo gada. Nie ma szacunku. Nie szanuje ludzi. Opowiada bzdury, opowiada o Twin Towers. Dlatego jest to sprawa osobista. Jeśli chodzi o walkę, widzę wiele luk w jego grze.
Niewidziany w akcji od sierpnia ubiegłego roku, gdy po wojnie wypunktował Yoela Romero, borykający się w ostatnich miesiącach z urazem bicepsa Brazylijczyk stwierdził, że otrzymał już od lekarzy zielone światło na powrót do oktagonu. Najchętniej skrzyżowałby rękawice z Israelem Adesanyą przy okazji lipcowej gali w Las Vegas.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****