Kontrowersje w Houston! Jon Jones porozbijany ale zwycięski – pokonał Dominicka Reyesa
Bez zmian na szczycie kategorii półciężkiej – Jon Jones po piekielnie trudnej walce pokonał Dominicka Reyesa w walce wieczoru gali UFC 247.
W daniu głównym gali UFC 247 w Houston Jon Jones (26-1) obronił tytuł mistrzowski kategorii półciężkiej, zadając pierwszą w karierze porażkę Dominickowi Reyesowi (12-1) po piekielnie ciężkiej przeprawie.
Jones rozpoczął bardzo agresywnie, szukając niemal od razu obalenia. Reyes dobrze jednak się broni i walka pozostaje na nogach. Mistrz agresywniejszy. Naciera. Reyes nieźle pracuje jednak kopnięciami i ciosami, atakując też korpus Jonesa. Mistrz szuka kopnięć na kolano, jednym z nich mocno wyginając nogę przeciwnika. Pretendent dobrze porusza się na nogach, nie daje się ustawić, nie jest statycznym celem. Ochoczo kopie na nogi i kąsa też Jonesa srogimi krosami na korpus, jednym z nich wytrącając nawet mistrza z równowagi. Seria lewych na głowę w wykonaniu Dewastatora! Dochodzą, Jones cofa się na siatkę! Reyes czuje krew, ale Jones wyswobadza się. To jednak pretendent radzi sobie lepiej. Kolejne ciosy spadają na głowę i korpus Bonesa. Nieustannie Reyes zagraża też rywalowi kopnięciami, choć Jones zachowuje spokój. Metodycznie wywiera presję, w końcówce radząc sobie coraz lepiej, szczególnie smagającymi kopnięciami na korpus.
Bardzo dobry początek Reyesa, który grzmotnął Jonesa serią ciosów na korpus oraz lowkingiam na łydkę. W pewnej chwili pretendent znowu wstrząsnął mistrzem, zapędzając go na ogrodzenie. Tam jednak Jones dobrym balansem przepuścił niemal wszystkie uderzenia Reyesa. Doszedłszy do siebie, ponownie wywarł miarową presję, zmuszając Dominicka do mocnej pracy na nogach po łuku. Nadal to pretendent aktywniejszy, ale Jones powoli odzyskuje inicjatywę – trafia coraz częściej prostymi, jego kopnięcia sprawiają pretendentowi coraz więcej problemów – na wszystkich poziomach. Dewastator pozostawał jednak cały czas w grze – zdzielił go kilkoma srogimi lwokingami oraz serią lewego podbródka z sierpowym. Końcówka ponownie należała do pretendenta.
https://twitter.com/ImShannonTho/status/1226388303945097216?s=20
Również trzecią rundę to Reyes zaczyna lepiej – trafia krosem, kopnięciem na głowę, kolanem na korpus w klinczu. Jones jednak cały czas napiera. Metodycznie. Zmusza rywala do pracy do boku. Kopie bocznie, kopnie na kolana. Dobre ciosy Reyesa ponownie jednak dochodzą celu. Mistrz na wstecznym, inkasuje jeszcze kopnięcie na głowę, salwując się ucieczką. Presja ze strony Jona jednak nie słabnie. Nadal dręczy rywala, ale to ten trafia częściej – ciosami, lowkingami, kopnięciami na korpus. Jones szuka obalenia! Bez powodzenia. Mistrz jednak nie daje pretendentowi czasu i przestrzeni, niewiele jakby robiąc sobie z uderzeń, którymi dosięga go Reyes. Niczym zombie, ciągle do przodu. Reyes nadal jednak jeszcze hasa żwawo i trafia częściej – jego lewica raz za razem ląduje na głowie bądź schabach Jonesa. Ten odgryza się przede wszystkim lewym sierpem.
Początek czwartej rundy zdecydowanie dla Reyesa – kanonada ciosów ląduje na szczęce naruszonego Jonesa! Jeden po drugim! Mistrz na siatce, desperackie obalenia! Wybronione przez Reyesa choć z ogromnym trudem! Wracamy na środek otkagonu. Jones nadal naciera, ale mocno już porozbijany. Zakrwawiony nos. Dominick oddycha już ciężko. Dobrze broni się jednak przed kolejną zapaśniczą próba mistrza, który inkasuje wcześniej kilka kolejnych uderzeń. Srogi lowking w wykonaniu czempiona. Dwie minuty do końca. Jones łapie wiatr w żagle, trafia ciosami, łokciem. Lewy sierp dochodzi głowy Reyesa. Ten odpowiada lewicą. Coraz bardziej otwarte wymiany. Bones nadal w natarciu. Wydaje się, że zachowuje więcej sił. Wyraźnie aktywniejszy w końcówce rundy. Śliczna kombinacja na głowę i korpus Reyesa! Pretendent mocno zmęczony. Bardzo mocno. Oddycha niemalże rękawami.
Srogi kros w wykonaniu Reyesa na otwarcie ostatniej rundy. I jeszcze jeden. I sierp. Prosty na schaby. Lowking. Jones nic sobie z tego jednak nie robi, naciera. Obala! Jednak Reyes wraca na nogi, choć pozostaje unieruchomiony pod siatką. Uwalnia się. Cztery minuty do końca. Ostre wymiany – obaj trafiają. Nadal to mistrz jest agresorem. Kros na kros. Ładne middlekick Jonesa. Łokieć Jonesa. Jab na jab. Świetny lowking Jonesa, kros. Reyes odpowiada własnymi kopnięciami. Obrotówka na korpus w wykonaniu Bonesa. Śliczny lewy w kontrze Dominicka. Półtorej minuty do końca. Reyes opędza się od rywala ciosami i kopnięciami, ale presja ze strony Jonesa jest coraz trudniejsza do zniesienia. Minuta. Korpus pretendenta co i rusz ostrzeliwany. Kopnięcia na głowę, kolana. Reyes nadal hasa, próbuje się odgryzać, ale Jones ma zdecydowanie więcej sił, szukając skończenia. Pretendent chwilami salwuje się niemalże ucieczką!
Sędziowie wskazali jednogłośnie na Jona Jonesa w stosunku 2 x 48-47, 49-46. Werdykt ten zdecydowanie nie przypadł do gustu publiczności zebranej w Toyota Center.
By unanimous decision, Jon "Bones" Jones is still the champ 💪#UFC247 | @espnmma pic.twitter.com/UwJxCfDUBO
— SportsCenter (@SportsCenter) February 9, 2020
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****
Co za wałek. Ja wiem, że niby Bones parł ciągle do przodu i ta chodzona presja wygrała mu mistrzowskie rundy, ale nie ma szans, że przeważył w pierwszych trzech. A już ten sędzia od 49-46 to zwykła hańba jest.
Niech idą w chuj.
Dokładnie. 1,2,3 runda dla Reyesa. Fajnie było patrzeć jak jones dostawał buły i uciekał 🙂