„Gdyby wypłata za obie walki była taka sama, łamię sku*wielowi twarz” – Masvidal o wyborze między McGregorem i Usmanem
Jorge Masvidal nie pozostawił wątpliwości ani w temacie rywala, z którym najchętniej poszedłby w tany w kolejnym starciu, ani potencjalnego wejścia do oktagonu po zakończeniu walki wieczoru UFC 246.
Uznawany przez wielu za zawodnika roku 2019 Jorge Masvidal, który znajduje się na fali trzech efektownych zwycięstw, może obecnie przebierać w opcjach.
Od pewnego czasu nie ukrywa, że z największym zainteresowaniem patrzy w kierunku powracającego do akcji Conora McGregora, który w sobotę pójdzie w tany z Donaldem Cerrone w walce wieczoru gali UFC 246, ale na oku ma też mistrza wagi półśredniej Kamaru Usmana.
Wyrobione medialnie zdanie w tym temacie ma też sternik amerykańskiego giganta – jak mantrę powtarza mianowicie, że kolejnym rywalem Ulicznika z Miami powinien być Nigeryjski Koszmar, bo Irlandczyk jest zbyt mały na kategorię półśrednią.
– Nie powiem, że nie jest to odpowiedni krok – stwierdził Masvidal, zapytany podczas czwartkowej konferencji prasowej o sugerowane przez White’a starcie z Usmanem. – Walka z Usmanem jest opcją. Jednak Conor flirtował o walce ze mną, a gdy ja i Conor wejdziemy do oktagonu, będzie to jedna z największych walk w historii. Liczby to potwierdzają. Wiemy, co robił Conor, a moje ostatnie walki wykręcały mocne zasięgi, biły rekordy PPV na ESPN. Ta walka to gwarancja sukcesu. A w 170 funtach ktoś zawsze będzie miał pas. Nie ma dla mnie większego znaczenia, czy będzie to Kamaru, czy ktoś inny. Walka z Conorem jest większa. Natomiast jeśli Conor nie wykona swojej roboty w sobotę albo nie będzie potem chciał walczyć, zetniemy głowę Usmana.
Gamebred stanowczo wykluczył natomiast potencjalne starcie z Colbym Covingtonem. Ocenił, że fakt, iż w grudniu został on znokautowany przez niesłynącego z ciężkich uderzeń Kamaru Usmana, potwierdza, iż ma szklaną szczękę i nie jest liczącym się graczem – delikatnie rzecz ujmując.
Jorge Masvidal stwierdził, że nie odmówiłby walki stocktońskim braciom Nate’owi i Nickowi Diazom, ale jednocześnie nie ma zamiaru czekać, aż młodszy z nich dojdzie do zdrowia po planowanej operacji plastycznej twarzy, ani na starszego, zanim ten dojdzie do porozumienia z Amerykańską Agencją Antydopingową.
Do akcji chciałby powrócić w okolicach kwietnia lub czerwca, ale nie wyklucza, że byłby gotowy już na marzec, gdyby Notorious chciał walczyć właśnie wtedy.
– Nie wiem, jakie są jego plany – powiedział Jorge o Conorze. – Ja natomiast chcę tej wypłaty, bo walczę od 17 lat. Chcę więc największej dostępnej wypłaty. Trzeba zadbać o dzieci, trzeba zadbać o siebie. Mam wiele rzeczy do zrobienia, więc muszę zadbać o to, żeby mój rachunek bankowy był wypchany. A potem co się wydarzy, to się wydarzy.
Gamebred nie oszczędził Kamaru Usmana, który twierdzi, że zawodnikiem zasługującym najbardziej na walkę o tytuł mistrzowski jest obecnie rozpędzony serią ośmiu zwycięstw Leon Edwards. Masvidal uważa to za kompletny absurd, oceniając, że Nigeryjczyk najzwyczajniej w świecie się go lęka.
Zasugerował, że to trenerzy mistrza – pracujący kiedyś w American Top Team – doradzają Nigeryjczykowi, aby „nie brał walki z Masvidalem”, zdając sobie sprawę, jak wielkie stanowi zagrożenie.
Jorge nie pozostawił też wątpliwości, z kim preferowałby pojedynek – McGregorem czy Usmanem – gdyby za oba zarobił tyle samo.
– Jak już mówiłem, najważniejsze są pieniądze – stwierdził. – Jeśli jednak z jakiegoś powodu za obie walki dostałbym taką samą wypłatę… Podoba mi się to, co Conor robi w ringu. Podoba mi się, jak ściąga uwagę. Lubię go bardziej jako człowieka – natomiast Usmana nie znoszę. Nie mogę zdzierżyć tego kolesia. Przyznam więc szczerze, że bez cienia wątpliwości wybieram Usmana. Ostatecznie jednak to biznes, szczególnie dla mnie, więc wybieram Conora. Gdyby jednak wszystko było takie samo – łamię skurwielowi twarz. Brutalnie. Nie podoba mi się, jak się zachowuje. Odniosłem się do niego na początku z dużym szacunkiem, a teraz koleś zaczął pierdolić. Chcę mu zamknąć mordę. Tyle.
Jorge Masvidal będzie oglądał starcie Conora McGregora z Donaldem Cerrone na żywo z T-Mobile Areny. Teoretycznie daje to spore możliwości pod położenie medialnych fundamentów pod konfrontację z Irlandczykiem, jeśli ten wyjdzie z walki obronną ręką, ale zapytany o to, czy wejdzie do oktagonu, aby w blasku fleszy się z nim skonfrontować, Gamebred postawił sprawę jasno.
– Nie, nie – stwierdził bez zastanowienia. – To nie mój styl. To będzie jego moment. Ktokolwiek wygra, nie jestem kolesiem, który wskakuje do klatki, żeby skraść komuś blask. Niech się dobrze bawią i cieszą. Jestem tam tylko w charakterze widza. I fana, bo uwielbiam walkę.
35-latek zapowiedział też, że zamierza walczyć zawodowo jeszcze trzy lata.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****
Kursy bukmacherskie na UFC 246 – „Kowboj” coraz większym underdogiem