„Traktuję to jako mentalne zwycięstwo przed walką” – Scott Askham o Mamedzie Khalidovie przed KSW 52
Mistrz kategorii średniej KSW Scott Askham zdradził, co uważa za swoje mentalne zwycięstwo z Mamedem Khalidovem przed sobotnią walką w Gliwicach.
Wielkimi krokami zbliża się szlagierowo zapowiadający się pojedynek pomiędzy trzęsącym dywizją średnią w KSW Scottem Askhamem i legendą nadwiślańskiego MMA Mamedem Khalidovem. Starcie obu uświetni sobotnią galę KSW 52, która odbędzie się w Gliwicach.
Zobacz także: były mistrz FEN z nokautem dekady na weteranie UFC
Przygotowania do pojedynku Brytyjczyk swoim już zwyczajem odbył w American Top Team na Florydzie.
Khalidov nie jest typowym gościem, pod jakiego się przygotowujesz.
– powiedział Brytyjczyk w rozmowie z Newsome MMA.
Dobrze pracuje na nogach, kontruje, ma moc w uderzeniach, rzuca różne obrotowe techniki. Nie spodziewam się wielu obrotówek, ale jestem na nie przygotowany. Nie jest to więc tak łatwy zawodnik pod przygotowania jak moi trzej ostatni rywale. Nie mówię tego, żeby ich obrazić, ale po prostu można znaleźć gości z podobnymi stylami walki. Są podobni do innych. Khalidov jest trochę inny, ale znalezienie kogoś takiego jak ja… to już rzadkość.
Nie wiem, z kim trenował i nie interesuje mnie to szczególnie, ale jestem pewny siebie, będę dobrze przygotowany.
Scott Askham stoczył pod flagą KSW trzy walki, wszystkie rozstrzygając przed czasem. Dwukrotnie znokautował Michała Materlę – w rewanżu sięgając po złoto wagi średniej – ten sam los fundując też Marcinowi Wójcikowi.
Zawsze jestem gotowy na wszystko.
– powiedział, zapytany o spodziewany przebieg walki z Khalidovem.
Byłoby niesamowicie, gdybym go szybko sprzątnął. I wierzę, że posiadam narzędzia, aby tego dokonać. Jestem jednak przygotowany na trzy ciężkie rundy. Zawsze powtarzam, że wychodząc tam, jestem przygotowany na pełen dystans. Wiem, że skończyłem trzech ostatnich gości, ale o skończenie naprawdę nie jest łatwo.
Scott Askham przypomniał, że przed pierwszą walkę z Michałem Materlą wróżono mu już porażkę przed czasem i nie inaczej jest teraz, przed konfrontacją z Mamedem Khalidovem. Zaznaczył jednak, że jeszcze nigdy w swojej karierze nie przegrał przed czasem.
Stwierdził, że nie czuje też żadnej presji na rozstrzygnięcie walki z Czeczenem przez nokaut czy poddanie – choć z taką właśnie intencją wejdzie w Gliwicach do klatki.
Nie tylko zresztą w KSW Brytyjczyk wszystkie zwycięstwa odniósł przez skończenia. Podobnie było w UFC, gdzie spośród sześciu pojedynków wygrał co prawda tylko dwa, ale oba przez nokauty.
Jak jednak przekonuje, od czasu gdy w American Top Team rozpoczął treningi stójkowe ze Stevem Bruno, zupełnie nie przypomina już siebie samego z czasów występów w oktagonie amerykańskiego giganta.
Obejrzyjcie moje walki z UFC – idę o zakład, że nie zobaczycie u mnie w żadnej z nich ani jednej kombinacji złożonej z trzech uderzeń. Po prostu tego nie robiłem.
– powiedział.
Teraz natomiast rzucam kombinacje nawet dłuższe niż trzy uderzenia. Po nich dokładam kopnięcia czy kolana. Rozumiem dystans, doskakuję, odskakuję. Jestem teraz po prostu innym zawodnikiem.
Starcie z Mamedem Khalidovem zostało zaplanowane na 15 minut – pomimo mistrzostwa dzierżonego przez Brytyjczyka. Czeczen od dawna prezentuje w mediach narrację, wedle której to KSW zadecydowało o ledwie trzech rundach, dodając, że obrona pasa mistrzowskiego, który zawisłby na jego biodrach, gdyby wygrał, zupełnie go nie interesuje.
Askham widzi jednak ten temat zupełnie inaczej…
Nie chciał walczyć o pas, dlatego mamy 3-rundową super walkę.
– stwierdził.
Traktuję to jako mentalne zwycięstwo, które już odniosłem. Próbował wymusić to na KSW, opowiadając, że nie chce bronić pasa. A przecież i tak go nie bronił.
Brytyjczyk nie wierzy jednak w to, aby miał po swojej stronie jakąkolwiek przewagę mentalną wynikającą z dłuższej przerwy od walk Mameda Khalidova czy jego serii dwóch porażek, które zadał mu Tomasz Narkun. Przypomniał, że sam swego czasu przegrał dwa pojedynki z rzędu i w żadnej mierze nie osłabiło to jego motywacji i woli zwycięstwa w kolejnym starciu.
Trenowałem pod najlepszego Mameda. W jakiej formie by nie wyszedł, w takiej muszę go pokonać.
– powiedział.
Wielokrotnie powtarzałem już w wywiadach, że gdy go pokonam, wielu ludzi powie, że „nie pokonałbyś Mameda u szczytu formy”. Ale co z tego? Nie mogę walczyć z tamtym Mamedem. Tamten Mamed walczył dawno temu. Walczę z Mamedem, który staje naprzeciwko mnie. To nie moja wina.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
*****