„Ta suka…” – Gina Carano o omyłkowo otrzymanym sms-ie od Dany White’a, który przekreślił rozmowy o powrocie
Niegdysiejsza gwiazda MMA Gina Carano opowiedziała o okolicznościach, w jakim na niczym spełzły rozmowy o jej walce z Rondą Rousey.
Zanim świat MMA w ogóle usłyszał o Rondzie Rousey, fundamenty pod kobiecą wersję tego sportu kładła Gina Carano.
Zobacz także: były mistrz FEN z nokautem dekady na weteranie UFC
W latach 2006-2009 urodziwa Amerykanka stoczył pod banderami EliteXC oraz Strikeforce osiem walk, z siedmiu z nich wychodząc obronną ręką. Jedyną porażkę zadała jej w 2009 roku Cris Cyborg.
Goszcząc w najnowszej odsłonie programu Ariel Helwani’s MMA Show, Gina Carano zdradziła, że istniały plany – a nawet wstępne porozumienie – dotyczące jej pojedynku z Rondą Rousey, która w 2013 roku przebojem wdarła się do UFC, notując łącznie aż sześć obron pasa mistrzowskiego wagi koguciej.
Gdy Ronda Rousey stała się popularna, pamiętam, że w końcu (Dana White i Lorenzo Fertitta) umówili się ze mną na spotkanie.
– zrelacjonowała Carano.
Weszłam do restauracji, a przy stoliku siedzieli wielcy, umięśnieni faceci, a wszystko w środku Hollywood. Pamiętam, że przeszło mi wtedy przez głowę: „na co tak długo czekaliście?”. Powiedzieli, że chcą mi zaproponować milion dolarów i chcieliby doprowadzić do tej walki.
Powiedziałam im, że brzmi to świetnie. Będę jednak potrzebować od was przysługi, bo zajmowałam się ostatnio karierą aktorską i nie byłam aktywna w klubie. Będziecie więc musieli dać mi czas na stworzenie drużyny czy dołączenie do jakiejś drużyny, co wcale nie jest łatwe. Musze zbudować drużynę albo ją znaleźć. Musisz zaangażować się w to, co robisz. Potrzeba czasu, żeby znaleźć odpowiednich ludzi, którzy naprawdę się dla ciebie poświęcą. „Będę potrzebowała na zajęcie się tym tematem 6 miesięcy, Dano. Nie możesz o tym mówić, musisz dać mi czas, bo propozycja brzmi świetnie i chciałabym to zrobić”.
To była miła kolacja i wszyscy rozstaliśmy się w dobrych nastrojach. Byłam podekscytowana. Dobra, to ma sense. To jest dobry moment na mój powrót.
Nie wszystko jednak ułożyło się tak, jak miało się ułożyć…
Następnego dnia Dana zaczął o mnie opowiadać w mediach. Wymieniał moje nazwisko, opowiadał ludziom, że podpiszą ze mną kontrakt.
– powiedziała Carano.
A ja nawet jeszcze nie miałam przecież swojego teamu. Nie tak się przecież umawialiśmy. Miałeś dać mi co najmniej sześć miesięcy na znalezienie odpowiednich ludzi. Potem jednak zaczął wywierać na mnie presję w mediach.
Byłam rozczarowana. Napisałam mu, że nie tak się umawialiśmy. Potrzebuję czasu. Nie mogę teraz po prostu dołączyć do jakiegoś klubu, bo ludzie od razu będą wiedzieć. Potrzebuję czasu na zbudowanie zaufania i znalezienie odpowiednich ludzi.
On jednak nadal robił swoje. Cały czas jednak próbowałam znaleźć odpowiednią drużynę, ale czułam tę całą presję.
Wszystko jednak posypało się, gdy głównodowodzący UFC pomyłkowo wysłał Ginie Carano sms-a, który miał trafić do kogoś innego.
Dostałam od niego wiadomość w stylu: „Ta suka nas próbuje nas wykiwać”.
– zdradziła Gina.
Odesłałam mu odpowiedź, mówiąc, że chyba pomylił adresata. A on odpowiedział, że nie wydaje mu się. I to była ostatnia konwersacja między nami za pomocą wiadomości tekstowych. To nie było środowisko, do jakiego chciałam wracać. Po tej wiadomości ucięłam wszelkie rozmowy.
37-letnia Amerykanka, która od wielu lat realizuje się na polu aktorskim, przyznała jednak, że któregoś dnia Dana White osobiście szczerze przeprosił ją za tamtą wiadomość. Zdania na temat powrotu jednak nie zmieniła.
Carano powiedziała, że nadal cały czas myśli o walce i pozostaje w treningu, ale w tej chwili ważniejsza jest dla niej kariera aktorska.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
*****
„Wyjdę do każdego z tej listy” – Conor McGregor wskazuje potencjalnych rywali na powrót