Przed burzą – UFC on Fox 11, Werdum vs Browne
Rozpoczynamy analizy i typowanie rewelacyjnie zapowiadającej się gali UFC on Fox 11.
Bez zbędnego wstępu…
WALKA WIECZORU
265 lbs: Fabricio Werdum vs Travis Browne
W eliminatorze do walki o pas mistrzowski z przechodzącym aktualnie rehabilitację Cainem Velasquezem Fabricio Werdum (17-5-1, 5-2 UFC) zmierzy się Travisem Browne (16-1-1, 7-1-1 UFC).
Brazylijczyk zaprezentował się doskonale w potyczkach z Roy’em Nelsonem i Mikiem Russowem i gdy już wydawało się, że złapał doskonałą formę, nadszedł pojedynek z Antonio Rodrigo Nogueirą. Będący od jakiegoś czasu jedną nogą na emeryturze Big Nog sprawił jednak krajanowi sporo problemów. Ba, jedyną płaszczyzną, w której Vai Cavalo wyglądał dobrze, był parter, ale… Już po dwóch (!!!) minutach kulanki na początku i powrocie do stójki Werdum ledwie dyszał, co wydaje się wręcz nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę, jak zaprezentował się w pojedynku z Nelsonem. Cały czar dyspozycji Fabrycego w dwóch pierwszych walkach w UFC po kilkuletniej absencji prysł jak mydlana bańka.
Który Werdum wejdzie do oktagonu z Brownem? Czy fatalna kondycja w pojedynku z Nogueirą była wynikiem jakiegoś urazu lub innego jednorazowego czynnika, jakąś jednodniową anomalią, czy też zwiastunem tego, że 36-latek lepszy już nie będzie?
Bardzo podobny problem mam z Travisem Browne. Patrzę na rekord? Super! Patrzę na nazwiska trzech ostatnich pokonanych rywali, metodę zwycięstwa, rundę? Świetnie! Bardziej przekonująco wygrać już się chyba nie da, prawda? Gabriel Gonzaga i Josh Barnett nieprzytomni, Alistair Overeem rozbity i upokorzony. Czegóż chcieć więcej?
A jednak… Nie mogę pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę niewiele o Hawajczyku wiemy i nadal jest on jedną, wielką, 200-centymetrową zagadką. Niby ostatnio wygrywa tylko przez (T)KO, wszystko w pierwszej rundzie z dobrymi rywalami, a jednak, gdy weźmiemy lupę do ręki i przyjrzymy się tym pojedynkom, to widzimy, że gdyby Gonzaga nie pchał się po nogi, gdyby Overeem rozważniej rozłożył siły w tej szarży, która omal nie wykończyła Hapy, gdyby Barnett nie nadział się prosto na kolano, to Bóg jeden raczy wiedzieć, jak potoczyłyby się te boje. Niby są to aż trzy „gdyby”, ale nie popełnienie rzeczonych błędów, które stały się udziałem trzech ostatnich rywali Travisa, wcale nie jest fizyką kwantową oktagonowej rzeczywistości! Jeśli Werdum nie będzie bezsensownie schodził po nogi, szukając raczej obalenia jakimś haczeniem z klinczu, jeśli nie podpali się zbytnio w momencie, gdy naruszy Hawajczyka, to tak naprawdę wcale nie będzie na straconej pozycji.
Nie chcę odbierać zasług Travisowi, choć wiem, że powyższe rozważania poniekąd tak właśnie brzmią, ale nie mogę odpędzić od siebie myśli, że błędy, które popełnili ostatni przeciwnicy Browne’a, nie są powszechne, ergo – ich wyeliminowanie nie powinno stanowić większego wyzwania dla Brazylijczyka. Nie znaczy to, broń Boże, iż Fabricio będzie miał przed sobą łatwe zadanie. Co to, to nie! Postępy, które zademonstrował w stójce z Nelsonem czy Russowem, mocno bledną bowiem, gdy przypomnimy sobie jego dyspozycję z ostatniej potyczki. Myślę, że Hawajczyk będzie miał w płaszczyźnie kickbokserskiej przewagę – jest znacznie bardziej ruchliwy i lepiej korzysta z warunków fizycznych, którymi dysponuje. Uderza mocno, ale nie sądzę, by ciosami bokserskimi był w stanie odprawić Werduma (nie jest Juniorem dos Santosem, nie przesadzajmy) – prędzej właśnie łokciami (mniej prawdopodobny scenariusz) lub kopnięciami (bardziej prawdopodobny).
Hawajczyk będzie starał się utrzymywać dystans kickbokserski, choć zdecydowanie nie jest ekspertem w unikaniu klinczu – cofał się prosto na siatkę w każdym niemal starciu. Werdum natomiast w klinczu świetnie radził sobie z malutkim Nelsonem, ale już z Nogueirą było bez porównania gorzej – myślę, że Browne w tej płaszczyźnie zawiesi wysoko poprzeczkę Brazylijczykowi, co nie zmienia faktu, że klincz stanowi dla Werduma najlepszą okazję do powalenia na ziemię mogącego pochwalić się jak dotychczas 100% obroną przed obaleniami Travisa.
Jeśli jednak pojedynek z Nogueirą był tylko wypadkiem przy pracy, a do oktagonu naprzeciw Hawajczyka wejdzie Werdum z kondycją i ochotą do wyprowadzania uderzeń z walki z Nelsonem (w końcu o obalenie nie musi się obawiać!), wtedy może być naprawdę ciekawie i nie zbierałbym szczęki z podłogi, gdyby to jednak Brazylijczyk miał w stójce przewagę. Że będzie ją miał w parterze, nie mam najmniejszych, iluzorycznych choćby, wątpliwości. Skoro bowiem Big Nog przy Vai Cavalo wyglądał jak uczniak, to jak wyglądać może mający ledwie 5-letnie doświadczenie w MMA Travis Browne?
Czy w starciu z Travisem Browne zobaczymy Fabricio Werduma z walki z Roy’em Nelsonem (powyżej), czy też jego dużo uboższą wersję ze starcia z Antonio Rodrigo Nogueirą?
Ostatecznie, nie bez masy wątpliwości i kilkukrotnego zmieniania zdania, skłaniam się minimalnie ku Travisowi Browne, uznając, że w ostatniej dyspozycji Brazylijczyka nie było aż tak dużo przypadku i można wyciągnąć z niego niekorzystne dla niego wnioski przed sobotnim eliminatorem. Myślę, że młodszy, naładowany pewnością siebie po ubiciu trzech mocnych rywali Travis Browne z taktyką ułożoną przez Grega Jacksona będzie dobrze przygotowany. Nie zapominajmy jednak, że Fabricio Werdum to kawał szczwanego, inteligentnie walczącego lisa i przy odpowiedniej taktyce (dużo kopnięć, próby przeniesienia walki do parteru z klinczu, wkręcenie się po nogę Browne’a, uderzenia na odsłonięty korpus hawajskiego wielkoluda) jest w stanie nie popełnić błędów swoich poprzedników i wygrać, najpewniej przez poddanie. Pomimo tego 51% szans daję jednak Hawajczykowi – a skoro tak, to raczej przez (T)KO niż decyzję, choć nie z uwagi na jego ciężkie ręce, ale raczej słabą wydolność Brazylijczyka.
Zwycięzca: Travis Browne przez (T)KO.
BUKMACHER MMA
2.70 na wygraną Fabricio Werduma to w mojej ocenie kurs mocno zawyżony. Nie może być inaczej, skoro daję mu aż 49% szans na wygraną. 1.50 na Browne nie wygląda atrakcyjnie. Pochyliłbym się jeszcze na opcją na to, że walka nie rozegra się na pełnym dystansie, ale nie wiem, jakie będą kursy na taki scenariusz, wiec…
Propozycja – Fabrico Werdum (2.70)
Zgłupiałem. Czuję się jak kobieta podczas okresu, gdy mam wybrać zwycięzcę. Raz po raz zmieniam zdanie, w jednej chwili widzę powtórkę z Reem/Werdum II, w drugiej Werduma wycinającego magiczną sztuczką Browna i zachodzącego za plecy. Ułańska fantazja. Bardziej lubię Werduma, ale Travis też jest fajnym zawodnikiem i szkoda, że tylko jeden z nich zawalczy o tytuł.
Mam podobnie ;) Ale na Werduma postawię na pewno.
A nie lepiej Werdum inside distance? Kurs około 5. Ciężko mi sobie wyobrazić sobie 5 rund w tej walce.
To ma sens w sumie…
W końcu gala z konkretną rozpiską, dawno takiej nie było. Jedyne co mi nie pasuje to walka kobiet jako druga od góry.
„A jednak… Nie mogę pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę niewiele o Hawajczyku wiemy i nadal jest on jedną, wielką, 200-centymetrową zagadką.”, mam dokładnie takie samo zdanie dlatego jestem bardzo zaskoczony, że Browne wedlug bukmacherów jest faworytem, i mam nadzieję że na tym dużo zyskam;)
Held 1.48
Anderson 2.70
No to zobaczymy na kogo spadnie.
Dla mnie wyraźnym faworytem jest jednak Browne. Przypadek/szczęście trzy razy pod rząd z takimi rywalami? Nie wydaje mi się. Dodatkowo Travis ma znaczącą przewagę warunków fizycznych i prawdopodobnie siły, a należy pamiętać, że parter nie zawsze równa się poddanie, nawet z takim wybitnym parterowcem jak Werdum. Poza tym jesteś tak dobry jak twoja ostatnia walka;)
Kilka analiz najważniejszych pojedynków dodane.
Browne jest trochę cięższy niż zwykle, Werdum dużo lżejszy niż zwykle. Plus dla Brazylijczyka.
A kobitki to gdzie?!
Nima…
Dobra, cała karta walk gotowa – poza walką pań (miałem mało czasu i nie mogłem się zmusić do odświeżenia sobie ich poprzednich pojedynków).