„Znalazłeś się więc w chu*owej pozycji, jeśli dojdzie do naszej walki” – Nick Diaz chce walki z Jorge Masvidalem
W pierwszym od lat obszernym wywiadzie Nick Diaz zaprosił w oktagonowe tany Jorge Masvidala.
Nick Diaz nigdy nie uchodził za złotoustego krasomówcę, w swoich rozwlekłych wypowiedziach mieszając najróżniejsze wątki, także w kompletnie zaburzonej chronologii. Na ogół jednak skoki te między różnymi tematami, na pozór niemającymi ze sobą nic wspólnego, łączyły jednak pewne spoiwa – nawet jeśli niedostrzegalne na pierwszy rzut oka.
W najnowszym wywiadzie, jakiego ESPN.com udzielił starszy ze stocktońskich braci, wszystko to jednak szlag trafił.
Zobacz także: McGregor szydzi z porażki Nurmagomedova, kasuje wpisy
Sepleniący Nick miał poważne problemy ze złożeniem jednego poprawnego zdania i utrzymaniem omawianego – a słowo „omawianego” jest w tym kontekście srogim nadużyciem – wątku przez 15 choćby sekund. W jednej wypowiedzi przechodził od Jorge Masvidala do Joego Rogana, następnie zahaczając o Jensa Pulvera, by skończyć na Conorze McGregorze. W to wszystko wplątywał też wątki niewygodnego fotela, na którym siedział, swojego dzieciństw czy zawieszenia za marihuanę.
Stocktończyk podkreślił jednak z pełną mocą – i to z jego wypowiedzi wybrzmiało najwyraźniej – że niczego w życiu nie pragnął bardziej niż szczęścia dla swojego brata Nate’a Diaza. Był to zawsze dla niego absolutny priorytet.
Martwiłem się o swojego braciszka, więc dbałem o swojego braciszka.
– powiedział.
Teraz ma już rodzinę, więc dba o swoją rodzinę. Wszyscy mi mówią, że ma teraz wszystko, a co mam ja? No cóż, tylko tego zawsze chciałem – zadbać o młodszego brata, aby miał swoją rodzinę i mógł zadbać o swoją rodzinę. A ja? Co? Czego ode mnie chcecie?
Nick podkreślił, że nigdy nie zachęcał Nate’a do rozpoczęcia kariery w MMA. Stwierdził, że chciał jedynie o niego zadbać i tak po prostu wyszło, że poszedł jego śladami, wojując w klatce. Powtórzył, co powtarza od lat – nikomu nie poleca MMA. Jeśli jednak ktoś za wszelką cenę chce walczyć, musi zająć się tematem z pełną mocą.
36-latek zdradził, że od dłuższego czasu chciał otworzyć swoją akademię w większym mieście i wreszcie dopiął swego – w Hollywood. Chce uczyć jiu-jitsu.
Zapytany, czy jest zadowolony z życia, czy wszystko układa się dobrze, nie pozostawił wątpliwości.
Nie. Nie. Mój brat dostał, kurwa, kopa w twarz. Mam też za sobą ciężki tydzień.
– rzekł.
Mógłbym walczyć. Mógłbym walczyć, więc…
Stocktończyk nie był widziany w akcji od prawie pięciu lat – przegrał wówczas jednogłośną decyzją sędziowską z Andersonem Silvą, który to wynik zmieniono następnie na no contest z powodu wpadki dopingowej Brazylijczyka.
Absolutnie nie chcę (wznawiać kariery).
– stwierdził bez zastanowienia.
Nie zależy to jednak ode mnie. To właśnie mówię. Pytam jednak: czy chcesz wyłapać? Czy chcesz wyłapać? Bo możesz wyłapać. Generalnie wchodzę tam i pokazuję, kurwa, gościom ich życie. To już od nich zależy, czy chcą się z tym zmierzyć. To robię. Na tym polega moja, kurwa, robota.
Zapytany natomiast, czy zgadza się z przerwaniem walki brata z Jorge Masvidalem podczas nowojorskiej gali UFC 244, którą oglądał z pierwszego rzędu, Nick Diaz podkreślił, że jako brat nie miał nic przeciwko. Natomiast czy uważa, że pojedynek powinien zostać przerwany z powodu rozcięć? Zdecydowanie nie.
Gość walczył z moim bratem.
– powiedział Nick o Gamebredzie.
Pełen szacunek. Gość w 2005 roku walczył na ulicy. Pełen szacunek. Kimbo Slice też był moim przyjacielem. Tyle że ja zajmowałem się tymi ulicznymi walkami na długo, zanim ludzie poznali Kimbo Slice’a. Robiłem też te rzeczy na YouTube. Znałem to dobrze.
Joe Roganie, jestem daleko przed tobą. Co mam ci powiedzieć? Pełen szacunek dla Joego za to, że dał mi platformę, ale… ci wszyscy ludzie, którzy pojawiali się w podcaście Joego Rogana. Wszyscy oni skupiali się na aktualnych trendach, na tym, co założyć, jak się ubrać.
W zeszłym roku pojawiły się zresztą doniesienia medialne o zestawieniu walki Nicka Diaza właśnie z Jorge Masvidalem. Stocktończyk wspomniał o nich, nie ukrywając, że był przeokrutnie zdziwiony, gdy dowiedział się o takich planach – szczególnie, że przygotowano już plakat promujący zestawienie. Nikt mu wcześniej o niczym nie mówił, dlatego uznał, że to próba wymuszenia na nim powrotu do oktagonu. Ani myślał się podporządkować. Nie miał wtedy „żadnego problemu” do Gamebreda.
Rzecz jednak w tym, że… Na mieście inne są już treście. Nick chętnie skrzyżowałby teraz rękawice właśnie z Jorge… Nie przypadły mu bowiem do gustu pewne wypowiedzi Ulicznika z Miami na temat Nate’a.
Jest taki pomysł, żeby zestawić tę walkę, bo… wszyscy teraz tylko o pieniądzach. Ale to nie zależy ode mnie.
– powiedział, nawiązując do Masvidala.
Chcesz opowiadać o chrzczeniu mojego młodszego brata? To masz problem. Nigdy nie powiedziałem o tobie niczego obraźliwego, więc nie możesz opowiadać o chrzczeniu mojego młodszego brata. Znalazłeś się więc w chujowej pozycji, jeśli dojdzie do naszej walki. Nie opowiadasz o pierdolonym chrzczeniu czyjegokolwiek brata. To mój braciszek. Nie mówi się tak do nikogo.
Kto więc jest po czyjej stronie? Chcesz to powiedzieć, chcesz to zrobić, chcesz wyjść – to masz problem. Mogę cię zrozumieć, dlatego nie jestem na ciebie wściekły. Jeśli jednaj chcesz wyjść do mnie, masz problem.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
Tłumacząc powyższe na bardziej zrozumiały język… Nick Diaz jest gotowy na walkę z Jorge Masvidalem w marcu lub kwietniu przyszłego roku. Najchętniej na stadionie Kowbojów w Arlington w stanie Teksas.
Co na to Nate Diaz, który przecież sam garnął się jeszcze niedawno do rewanżu z Gamebredem? Otóż, udziela starszemu bratu błogosławieństwa i chętnie odstąpi mu pojedynek.
*****
„W tym momencie walki już nie chciał tam być” – Nate Diaz skubie medialnie Jorge Masvidala