„Brutalnie powiem: podchodzę dzisiaj na sztandze i…” – Mariusz Pudzianowski przekonany, że siłowo Erko Jun mu nie dorówna
Mariusz Pudzianowski opowiedział o przygotowaniach do sobotniego pojedynku z Erko Junem w ramach gali KSW 51.
Mariusz Pudzianowski nie ukrywa, że w drodze do sobotniej walki z Erko Junem podczas gali KSW 51 w Zagrzebiu zmuszony był ograniczyć intensywność przygotowań – a to z uwagi na 42 lata, jakie sobie liczy.
Zobacz także: Conor McGregor reaguje na zwycięstwo Jorge Masvidala z Natem Diazem
Czasami w tej mojej głowie ambicje są takie, że trenowałbym tak samo jak 25-latek, ale jednak metryki się nie oszuka, czas nie stoi w miejscu.
– powiedział Pudzian podczas spotkania z mediami.
Ta biologia cały czas idzie. Wszystko się zużywa – samochód się zużywa, człowiek się zużywam, kości się zużywają. Wszystko się zużywa. To, że w głowie mam cały czas zamysł i myślenie 25-latka, to jednak trzeba myśleć, że mam już czterdzieści parę lat na karku i trzeba trochę delikatniej trenować.
To, że ja chciałbym trenować trzy godziny, to nie znaczy, że muszę trenować. Rozsądek musi być. Mariusz, zwolnij. Dziewięćdziesiąt minut i do domu. I tak właśnie robiłem. Dziewięćdziesiąt minut i do domu. Dochodziliśmy do 80%. Co z tego, że ja chciałem? Oczywiście, że poszedłbym na 110%. Nie. Przyglądaliśmy się cały czas – 80% i do domu. 80% i do domu. I tak teraz było trenowane. Ktoś powie: obijałem się. Niech będzie: obijałem się.
Poza intensywnością treningów dostosowanych do swojego wieku Mariusz Pudzianowski dostosował też sparingpartnerów pod Erko Juna. Sparował mianowicie z takimi zawodnikami, którzy przypominali Bośniaka zarówno pod względem wzrostu i masy, jak i niewielkiego doświadczenia na zawodowej scenie. Chodziło o efekt nieprzewidywalności i chaosu, jaki towarzyszy walkom niepoukładanych jeszcze zawodników.
Zawodnik, który trenuje dziesięć lat, potrafi się bić.
– stwierdził Mariusz.
On się zupełnie inaczej bije niż taki chłopak, który jest wyrwany z siłowni jak Erko. Trzeba było sobie wyrwać chłopaków takich: 1,80 wzrostu, 110 kg, którzy mają po pięć walk, którzy też za dobrze się nie potrafią bić, bo o to właśnie chodzi, żeby byli się chaotycznie, nieobliczalnie, czyli po prostu to, co mu w danym momencie chwila przyniesie. Właśnie takich chłopaków trzeba było sobie brać – 100 kg, 105 kg. Takich wariatów, którzy są silni i myślą, że od razu wszystko zrobią. I o to w tym wszystkim chodziło.
Pudzianowski zapewnia, że nie lekceważy Juna, bo wie, że jeden cios może zadecydować o wszystkim. Jednocześnie jest jednak gotowy na każdą płaszczyznę walki, oceniając, że kluczem do jego zwycięstwa może okazać się doświadczenie.
Zapytany o to, czy nie obawia się, że młodszy od niego o trzynaście lat Bośniak może zaskoczyć go w elementach siłowych, nie pozostawił wątpliwości.
Proszę, bądźmy realistami.
– powiedział.
Dzisiaj podchodzę na sztandze… No, brutalnie powiem: dwusetkę to sobie jeszcze te dziesięć razy dzisiaj, teraz machnę. Nawet jeszcze nie tak dawno 180 kg sobie dwadzieścia razy macham. Zostawiam i dwudziestkę piątkę czterdzieści razy.
Możemy się sprawdzić na poręczach. Na dzień dzisiejszy podciągnę się prawie 70 razy przy wadze 120 kilogramów, więc nie jest ze mną tak źle.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
*****