„Słuchałem wszystkich, ale nie siebie samego” – Johnny Walker po UFC 244 ma już na oku kolejnego rywala
Johnny Walker zabrał głos po porażce z Coreyem Andersonem, która zatrzymała jego serię trzech ekspresowych zwycięstw w UFC.
Johnny Walker nie będzie miło wspominał sobotniego wieczoru w Nowym Jorku. Rozpędzony serią trzech efektownych nokautów i medialnie przymierzany już do walki o mistrzostwo – a także głośno o niej rozprawiający – Brazylijczyk przegrał bowiem z Coreyem Andersonem przez nokaut w pierwszej rundzie podczas gali UFC 244 w Madison Square Garden.
Zobacz także: Conor McGregor reaguje na zwycięstwo Jorge Masvidala z Natem Diazem
To był mój błąd – za bardzo się wahałem.
– stwierdził Brazylijczyk w rozmowie z MMAFighting.com.
Powinienem być agresywniejszy, ale nie byłem. Za dużo ludzi opowiadało mi o jego obaleniach, więc czekałem, aż ich spróbuje. Nie narzuciłem swojej gry. To była błędna strategia. Powinienem był posłuchać samego siebie. Słuchałem wszystkich, ale nie siebie. To był mój błąd i żałuję tego.
Powinienem był od razu poszukać nokautu, jak to zwykle czynię. A skończyło się tak, że zmieniłem swoją grę i wszystko poszło nie tak. Ale w porządku, jestem gotowy na kolejny pojedynek.
Przed walką z Andersonem Walker tryskał pewnością siebie – nie tylko w wywiadach, ale także w drodze do oktagonu. Podobnie zresztą było, gdy obaj rozpuścili pięści – zainkasowawszy bowiem soczystego prawego, Walker uśmiechnął się, próbując na balansie przepuścić kolejne uderzenia i skontrować. Skończył jednak okrutnie naruszony, a kilkadziesiąt sekund później ubity.
W rezultacie na Brazylijczyka spadła lawina krytyki, a uszczypliwości nie oszczędzili mu też między innymi Jon Jones czy Paulo Costa.
W ogóle mi to nie przeszkadza.
– powiedział o krytyce Johnny.
Nic, co mówią, na mnie nie wpływa. Jest dokładnie odwrotnie. Im więcej gadają, tym więcej mnie w mediach, więc zapraszam. Mój plan się nie zmienia: pokonam dwóch kolejnych gości i wracam, gdzie byłem, a potem będę w kolejce do Jona Jonesa.
Walka z Coreyem Andersonem była dla Johnny’ego Walkera pierwszą od marca tego roku, gdy znokautował Mishę Cirkunova, doznając urazu barku podczas celebracji zwycięstwa.
Nie ukrywa, że podczas wymuszonej przerwy bardzo brakowało mu rywalizacji – dlatego teraz zamierza szybko powrócić do oktagonu, mierząc w kolejne starcie nawet w grudniu.
To jednak nie wszystko, bo 27-latek ma już na oku następnego rywala. Chciałby mianowicie skrzyżować rękawice ze zwycięzcą co-main eventu listopadowej gali w Sao Paulo pomiędzy Mauricio Shogunem Ruą i Paulem Craigiem.
Będę na miejscu, oglądając galę w charakterze gościa.
– powiedział.
Wiem, że dwa zwycięstwa zapewnią mi powrót do miejsca, w którym byłem, więc nie jestem daleko od celu. Wrócę niebawem. To nauka. Nigdy więcej nie zawaham się w walce. Nigdy.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
*****