„Będę z nim walczył, ale…” – Ngannou o walce z Jonem Jonesem i odrzuceniu starcia z Volkovem w Moskwie
Rozpędzony serią trzech brutalnych nokautów Francis Ngannou wyjaśnił, dlaczego nie przystał na ofertę walki w zastępstwie z Alexandrem Volkovem w Moskwie.
Niewidziany w akcji od czerwcowego nokautu na Juniorze dos Santosie, Francis Ngannou od dłuższego już czasu garnie się do walki jak zły. Chciał w 2019 roku stoczyć jeszcze jeden pojedynek.
Zobacz także: Conor McGregor apeluje do „najlepszego boksera P4P”, aby przeszedł do MMA
Okazję na powrót do oktagonu miał przed kilkoma dniami, gdy to właśnie Cygan wypadł z listopadowej walki z Alexandrem Volkovem, która uświetni moskiewską galę.
Ostatecznie jednak wolne po Brazylijczyku miejsce zajął Greg Hardy. Dlaczego nie Predator, skoro tak bardzo rwał się walki?
Dzwonili do mojego menadżera, pytając, czy chcę walczyć.
– powiedział Franciszek w rozmowie z TMZ Sports.
Ale kiedy? Oczywiście, że chcę walczyć. Kiedy, gdzie i z kim? „Za 18 dni”. Naprawdę? W jakim celu? Jaki cel będzie miała dla mnie ta walka, bo to krok wstecz. Pytamy więc, co z tego będziemy mieć. Gwarancja walki o pas? Negocjacje kontraktu? Co? „Nie, mówimy tylko o samej walce. Chodzi tylko o walkę”. Przemyśleliśmy to więc, zastanawiając się, jaki jest sens w podejmowaniu ryzyka bez obozu przygotowawczego na osiemnaście dni przed galą.
Byliśmy gotowi na tę walkę, ale zróbmy ją za Alexandrem Volkovem w Las Vegas za jakieś osiem czy siedem tygodni. To by miało więcej sensu. Do tego czasu zrobiłbym obóz przygotowawczy, odpowiedni trening.
Predator stwierdził, że prosi UFC o kolejny pojedynek od wspomnianego zwycięstwa z JDS w czerwcu. Jeszcze w oktagonie zapytał wtedy Danę White’a, czy może liczyć teraz – po trzecim ekspresowym nokaucie – na pojedynek o złoto. Amerykański promotor miał wówczas stwierdzić, żeby wstrzymał się do sierpniowego rewanżu Daniela Cormiera ze Stipe Miocicem. Jak jednak twierdzi Kameruńczyk, po zwycięstwie Miocica z DC w jego położeniu nic się nie zmieniło i nadal nie wie, na czym stoi.
Tymczasem o potencjalnym pojedynku z Francisem Ngannou przebąkuje ostatnimi czasy kingping 205 funtów Jon Jones. Amerykanin nie ukrywa, że brakuje mu motywacji, aby walczyć z szerzej nieznanymi pretendentami z wagi półciężkiej, nie wykluczając migracji do 265 funtów – a tam walkę z kameruńskim Predatorem uważa za „nieuniknioną”.
Problem w tym, że Jon Jones nie jest zawodnikiem wagi ciężkiej.
– powiedział Ngannou w temacie.
Wszystko zależy więc od Jona Jonesa, bo ja do kategorii półciężkiej nie przejdę. Gdybym natomiast przechodził do kategorii półciężkiej, to oczywiście jeśli próbujesz zostać tam mistrzem, to nie możesz nie walczyć z mistrzem.
Czy zatem mając na uwadze, że obaj – on sam i Jones – szukają teraz walki, może do niej dojść w najbliższej przyszłości.
Powiedzmy to sobie jasno – jeśli pytacie mnie, czy walczyłbym z Jonem Jonesem, gdyby przeszedł do wagi ciężkiej, to: oczywiście.
– stwierdził Franciszek.
Powtórzę po nim – to nieuniknione, jeśli Jon Jones przejdzie do wagi ciężkiej. Będę z nim walczył. Ale powtarzam, że nie jest to jakaś przypadkowa super walka czy walka, którą bierzesz, bo jesteś zdesperowany, żeby wrócić do oktagonu. Ta walka wymaga poukładania wielu rzeczy.
Póki co zatem Ngannou musi uzbroić się w cierpliwość, bo w najbliższym czasie perspektywy na mające dlań sense zestawienie nie wyglądają dobrze. Nie wiadomo póki co, kiedy dojdzie do trylogii Stipego Miocica z Danielem Cormierem, a z czołówką dywizji Kameruńczyk już walczył.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
Chcę tylko, żeby UFC okazało mi odrobinę szacunku i dało mi cholerną walkę.
– powiedział Ngannou.
O to proszę. Chciałem do grudnia stoczyć jeszcze jedną walkę, aby zrobić święta i Nowy Rok dla mojej rodziny. Potrzebuję walki. Potrzebuję pieniędzy.
*****