„Nie jestem szanowany” – Dominick Reyes zirytowany postawą Jona Jonesa i UFC
Rozpędzony serią sześciu zwycięstw Dominick Reyes nie ma wątpliwości, że jest obecnie jedynym zawodnikiem zasługującym na mistrzowskie starcie z Jonem Jonesem.
Ubiwszy w piątek walce wieczoru bostońskiej gali Chrisa Weidmana w niespełna dwie minuty, Dominick Reyes postawił sprawę jasno – interesuje go wyłącznie pojedynek o pas mistrzowski z kingpinem 205 funtów Jonem Jonesem. I właśnie o dążeniach do tej walki opowiedział w najnowszym odcinku Ariel Helwani’s MMA Show.
Nie wiem, co on wyprawia.
– powiedział Dewastator o Bonesie.
Może chce jakiejś dużej walki, bo wyraźnie nie chce walczyć ze mną. Wysługuje się menadżerami, żeby wymyślali dla niego wymówki. Prosi menadżerów, żeby to zatrzymali: „Powiedzcie mu, dlaczego nie mogę z nim walczyć”. A może sam powiesz mi to, brachu? Może sam wyjdziesz przed szereg?
Zobacz także: Weili Zhang nie jest zainteresowana walką z Joanną Jędrzejczyk
29-latek nawiązuje do jednego z wpisów menadżera Jona Jonesa, Abe Kawy, który stwierdził, że powinien on wygrać jeszcze jeden pojedynek, aby zasłużyć na mistrzowskie starcie.
To jasny sygnał, że Jon nie chce ze mną walczyć, ale nie chce otwarcie powiedzieć, że nie chce ze mną walczyć.
– skonstatował Dominick.
Prosi więc menadżerów, żeby po prostu go uratowali.
Walczący zawodowo od niespełna pięciu lat Reyes zapewnia, że jest w pełni gotowy na starcie z Jonesem. Jak twierdzi, treningi MMA rozpoczął właśnie zainspirowany występami zasiadającego już wtedy na mistrzowskim tronie Bonesa. Całe życie poświęcił przygotowaniom pod ten właśnie pojedynek.
Dewastator nie jest też zdecydowanie pod wrażeniem ostatniego zwycięstwa Jona Jonesa z Thiago Santosem. Zwrócił też uwagę, że mistrz miał problemy z zawodnikami obdarzonymi dobrymi warunkami fizycznymi – Ovincem St. Preuxem czy Alexandrem Gustafssonem w pierwszej walce.
To tylko człowiek. Zwykły człowiek.
– powiedział.
Nie był nawet wystarczająco dobry, żeby grać w w drużynie futbolu w szkole średniej.
Nie brakuje jednak głosów, że rywala dla Bonesa może wyłonić zaplanowana na nowojorską galę UFC 244 konfrontacja robiącego furorę w dywizji Johnny’ego Walkera ze skutecznym ostatnimi czasy Coreyem Andersonem. Reyes podchodzi jednak do takich opinii z dystansem, podkreślając, że Anderson niedawno przegrał z OSP, którego on sam rozbił w pył.
Przestańcie wymyślać.
– stwierdził Dominick, zapytany o starcie Walkera z Andersonem.
Mam 12-0. Jestem niepokonany. Jakiej jeszcze dodatkowej historii potrzebujecie? 6-0 w UFC. To nie jest gra. Moja kolej. Jestem gotowy. Jedziemy!
Reyes przyznał, że nie miał możliwości rozmawiania z UFC po pokonaniu Weidmana. Usłyszał jedynie standardowe „dobra robota, dobra walka”. Nie ukrywa, że miał nieodparte wrażenie, że Dana White i spółka liczyli na zwycięstwo byłego mistrza wagi średniej, celując następnie w jego konfrontację z Jonem Jonesem. Taka sytuacja mocno go zresztą irytuje.
Nie jestem szanowany.
– powiedział.
Miałem ciężki pojedynek z Volkanem i nagle nie jestem już jednym z najlepszych półciężkich na świecie? Jestem numerem 4. na świecie. Właśnie znokautowałem Chrisa Weidmana w minutę i 43 sekundy.
Ten sport to całe moje życie. Nie mam dzieci, nie mam żony. To dla mnie wszystko. Moją żoną jest ta gra. Dosłownie. Teraz moja kolej. Mam za dużo ognia w sercu, za dużo umiejętności. Pora przetestować mistrza.
Gdyby Jon Jones zdecydował się teraz przenieść do kategorii ciężkiej, Dominick Reyes chce walczyć o tymczasowy pas mistrzowski – podczas konferencji prasowej po piątkowej gali w charakterze rywala do takiej walki wskazał Anthony’ego Smitha.
Wierzy jednak, że ostatecznie Bones podejmie rzuconą mu rękawicę – z czysto sportowych pobudek.
Rzucam ci wyzwanie. Rzucam ci w tej chwili wyzwanie, Jonie.
– zwrócił się do Jonesa.
Nie jesteś najlepszy na świecie. To ja jestem najlepszy na świecie. Załatwmy to.
*****
Kursy bukmacherskie na UFC Singapur ujawnione – Ben Askren wyraźnym faworytem