„Pojadę, zapukam, zaproszę na herbatę” – Janikowski o działaniach, jakie podejmie, jeśli trener Okniński przekroczy granice
Damian Janikowski zapewnił, że medialna aktywność trenera Mirosława Oknińskiego przed KSW 52 w ogóle mu nie przeszkadza – a wręcz go cieszy.
W tle szykowanej na grudzień wali dwóch medalistów olimpijskich, Damiana Janikowskiego i Szymona Kołeckiego, którzy pójdą w bój podczas gliwickiej gali KSW 52, znajduje się rywalizacja – konflikt? – na linii Berkut WCA Fight Team – Akademia Sportów Walki Wilanów.
Damian Janikowski podchodzi jednak do tematu z dystansem, zwracając uwagę, że to trener Mirosław Okniński stoi za całym tym „sporem”.
Zobacz także: Adesanya wskazuje zawodnika wagi średniej, który robi na nim największe wrażenie
Wiadomo, że gdzieś to u góry wisi. Bardziej jest to tak jakby otoczka tego, co trener Mirosław Okniński utworzył już dużo wcześniej na Internecie i cały czas podtrzymuje to, że Wilanów jest lepszym klubem, ma lepszych zawodników.
– powiedział wrocławianin w programie Klatka po klatce.
Tak naprawdę wiadomo, że jesteśmy osobnym klubem i nasi zawodnicy mogą spotkać się, bić się (z ich zawodnikami) – i to już powstaje rywalizacja klubowa. Który zawodnik z którego klubu jest lepszy? Tak że to jest raczej taka internetowa otoczka, która wyszła od trenera Mirosława. I gdzieś tam cały czas unosi się to w powietrzu. Ludzie, którzy komentują to na Internecie, zapamiętali to właśnie w ten sposób i są jakieś komentarze. Mówią – szczególnie trener – że tu jest walka kubu WCA Fight Team z Wilanowem. Jak to w Internecie.
Tymczasem trener Okniński nie zaprzestaje medialnego ostrzału w kierunku Janikowskiego, a to twierdząc, że ma szklaną szczękę, a to przypominając, że zdobył na olimpiadzie brąz, podczas gdy Kołecki sięgał po złoto i srebro, a to kpiąc z jego stylu walki.
Raczej mnie to nie rusza. Dobrze wiem, że to jest tylko Internet. Tam trzeba nadmuchać.
– odniósł się Damian do przytyków ze strony trenera rywala.
A tak naprawdę wręcz przeciwnie – bardzo się cieszę, że coś takiego wychodzi z ust trenera Oknińskiego, ponieważ naprawdę napędza to. Napędza to. Media się tym interesują, przychodzą do niego na wywiady, cały czas dopytują. Jak wymyśli nowy pseudonim czy nowe słowa o mnie teraz – bo wcześniej było o Pudzianie, o innych zawodnikach. Teraz jest o mnie i cały czas te media przychodzą, nakręcają, ale to buduje wartość medialną.
Co mogę od siebie powiedzieć? Tak jakby dwa oblicza trenera Mirosława. Jedno na Internecie, gdzie pisze te posty, sam sobie komentuje z innych kont, robi sobie tam dobrą otoczkę. A pewnie gdzieś prywatnie jest to całkiem inny człowiek.
W jednym z niedawnych wywiadów Janikowski zapowiedział jednak, że jeśli trener Okniński przekroczy pewną granicę w swoich medialnych wygibach, wówczas nie omieszka złożyć mu osobistej wizyty, aby z nim porozmawiać. Jak jednak zapewnia, nie kryje się za tymi słowami żadne drugie dno.
Normalnie (porozmawiać). Jak człowiek.
– powiedział o potencjalnej wycieczce do Oknińskiego.
Tu nie było żadnego takiego podtekstu, że przyjadę, zacznę go wyzywać, bo to by było w ogóle bez sensu. Tak, jak sam Szymon wypowiadał się w jakimś wywiadzie, że tak, oczywiście, wie o tym, że (trener Okniński) gdzieś to nakręca, że wypowiada się, próbuje wjechać psychicznie na zawodnika, ale on sam ma nadzieję, że nie przekroczy pewnych granic.
Przede wszystkim mówię to, dlatego że szanuję siebie, szanuję swoje nazwisko i nie chciałbym, żeby ktoś je nie wiadomo jak potępiał. To, co robi trener Mirosław Okniński i pisze na Internecie – ok, wszystko w porządku. Ma to jakąś swoją otoczkę, ma swój smaczek, media się tym interesują. Ale myślę, że też sam w sobie widzi tę granicę, żeby nie wbić tej, można powiedzieć, szpilki w moje nazwisko, żeby mnie na tyle nie ruszyć. Bo to, co on robi, on mnie tym nie rusza. Wydaje mi się, że to bardziej rusza ludzi wokół. „O, Damian, co tam trener napisał!”. No, nic, napisał sobie. Fajnie. Jest rozgłos, jest wszystko, co trzeba wokół tego.
Jeżeli jednak naprawdę tak by mnie to dotknęło, przekroczyłby tę granicę, pojechałbym normalnie, zapukał, powiedział: „zapraszam trenera na herbatę”. Usiadłbym, powiedział: „przede wszystkim jestem bardzo dobrym sportowcem, moje nazwisko się ceni, jestem medalistą olimpijskim i nie chciałbym, aby takie czy takie słowa szły w moim kierunku – czy trener szanuje to?” Jeżeli jest takim normalnym człowiekiem w życiu prywatnym i powie „ok”, to wszystko w porządku, przybiję piątkę, wyjdę.
Nie chodzi o to, że pojadę, nawrzucam mu tam i zacznę krzyczeć, bo nigdy w życiu bym tego nie zrobił, bo jestem normalnym człowiekiem i do takich rzeczy nie dopuszczam.
Pół roku temu w następstwie medialnego rozbrykania trenera Mirosława Oknińskiego ręki po walce z Szymonem Kołeckim nie podał mu Mariusz Pudzianowski. Zapytany o to, czy w grudniu po zakończeniu walki poda rękę Oknińskiemu, Janikowski nie pozostawił najmniejszych wątpliwości.
Normalnie podam.
– stwierdził.
Podam. Człowiek jest człowiekiem. Trzeba się zachowywać fair w stosunku do innych. Każdy sobie gratuluje i podaje rękę. Zrobię to samo. Nigdy nie zaszedł mi za skórę – i mam nadzieję, że nie zajdzie mi za skórę tak mocno, żebym nie podał mu ręki. Normalne, sportowe zachowanie.
*****
Wytypuj walkę Jędrzejczyk vs. Waterson i zdobądź darmowy zakład na 50 PLN na PZBuk