„Zrobię tam z niego małego, kruchego dzieciaczka” – Junior dos Santos pewny siebie przed walką z Francisem Ngannou
Junior dos Santos w pełni zdaje sobie sprawę, że w lipcowym starciu z Francisem Ngannou czeka go bardzo trudne zadanie – ale jednocześnie tryska pewnością siebie.
Były mistrz kategorii ciężkiej Junior dos Santos stanie podczas lipcowej gali UFC 239 w Las Vegas do piekielnie istotnej walki z Francisem Ngannou, którą może zagwarantować sobie powrót do mistrzowskiej rozgrywki – a w takowej nie był widziany od maja 2015 roku, gdy Stipe Miocic zniweczył jego marzenia o odzyskaniu tronu, ubijając go w pierwszej rundzie.
Przy okazji każdego pojedynku z udziałem kameruńskiego Predatora mówi się o kowadłach, jakimi dysponuje w pięściach – ale Cygan, który dziesięć z piętnastu wiktorii pod flagą UFC odniósł przez nokauty, podchodzi do peanów pochwalnych nad mocą w rękach rywala z pewnym dystansem.
Ludzie zapomnieli, że też jestem znany z nokautującego ciosu.
– powiedział Brazylijczyk w rozmowie z The Schmo.
Mam szybkość, mam umiejętności, mam moc – mam wszystko, aby wygrać ten pojedynek – i wygram go. Wszyscy opowiadają, jak mocno uderza, jaki jest ogromny, ale zrobię tam z niego kruchego, małego dzieciaczka.
Przekonacie się, bo naprawdę w siebie wierzę. Wiem, że jest niebezpieczny – ale w tej dywizji wszyscy są niebezpieczni. Wszyscy mają mocne uderzenia, wszyscy wychodzą, żeby wygrać. Ale ja jestem Juniorem dos Santosem, wierzę w siebie – i pokonam tego gościa.
Zobacz także: Ojciec Khabiba wskazuje rywali, których musi pokonać Conor przed potencjalnym rewanżem
Pomijając starcie z Derrickiem Lewisem, w którym Francis Ngannou wydawał się lękać własnego cienia, jedyną porażkę w oktagonie zadał mu Stipe Miocic – terroryzując go zapaśniczo. Taki scenariusz wyklucza jednak Junior dos Santos.
Czy widzieliście, abym kiedykolwiek kogokolwiek przewracał? Nie ma takiej opcji. Nikogo nie obalam.
– powiedział.
Tak naprawdę szlifowałem bardzo dobre obalenia – zejścia do jednej nogi. Wszystko jednak zaczyna się od pięści. Moje obalenia też więc mają początek w pięściach.
Obaj zawodnicy to przede wszystkim stójkowicze, którzy zresztą nie kopią szczególnie często, zamiast tego swoją oktagonową grę opierając na akcjach bokserskich. Walczą jednak zupełnie inaczej. O ile nieco mniej ruchliwy Kameruńczyk chętnie kontruje, każde niemal uderzenie wyprowadzając z morderczymi intencjami i pełną mocą, tak Brazylijczyk lubuje się w metodycznym ostrzeliwaniu rywali długimi prostymi, ustawiając sobie ich w ten sposób pod potężne sierpy lub podbródki.
Różnica, jaką widzę między mną i tym gościem, polega na szybkości. Zdolności do poruszania się, pracy na nogach.
– powiedział dos Santos.
Mówi o sobie, że jest bokserem – i widzę tam wiele mocy, ale nie widzę tam dobrej techniki bokserskiej. Nie mogę się więc doczekać. Nie mogę się doczekać, aby się tam znaleźć i pokazać światu, kim tak naprawdę jest Junior dos Santos. Ludzie trochę zapomnieli, że Junior dos Santos może znokautować każdego.
Rozpędzony trzema z rzędu wiktoriami Brazylijczyk zdaje sobie doskonale sprawę, że pojedynek z mogącym pochwalić się dwoma ekspresowymi nokautami w ostatnich dwóch potyczkach stanowić będzie prawdopodobnie eliminator do walki o złoto. Obecnie skupia się jednak wyłącznie na Kameruńczyku, nie wybiegając w przyszłość za 6 lipca.
*****
„Conor musi pokonać kogoś z tej dwójki przed rewanżem” – ojciec Khabiba stawia Conorowi warunek