Doniesienia: Derrick Lewis wyszedł do walki z Juniorem dos Santosem z poważnymi kontuzjami
Wygląda na to, że forma zdrowotna Derricka Lewisa w walce z Juniorem dos Santosem daleka była od optymalnej.
W przerwie między pierwszą i drugą rundą walki wieczoru gali UFC on ESPN+ 4 w Wichicie narożnik Derricka Lewisa zachęcał go do podkręcenia tempa i poszukania nokautu na Juniorze dos Santosie.
Wydawało się, że takie a nie inne instrukcje od trenerów były wynikiem obrażeń korpusu, jakich Czarna Bestia doznał w pierwszej rundzie, będąc okrutnie naruszonym obrotówką na schaby autorstwa Brazylijczyka.
Okazuje się jednak, że sprawa mogła być bardziej skomplikowana, o czym doniosła dziennikarka Helen Yee.
Spoke to sources in Derrick Lewis’ camp who tell me Derrick came in w torn meniscus, ACL & MCL from a month ago. Lewis refused to pull from fight. That's why Bob told him to finish after the first round. It wasn't just his stomach. Knee was giving out. What a warrior #UFCWichita
— Helen Yee (@HelenYeeSports) March 10, 2019
Rozmawiałam ze źródłem w obozie Derricka Lewisa, który mówi mi, że Derrick wyszedł do walki z uszkodzoną łąkotką i zerwanymi więzadłami krzyżowym i bocznym sprzed miesiąca. Lewis odmówił wycofania się z walki. Dlatego Bob powiedział mu po pierwszej rundzie, żeby skończył walkę. Nie chodziło tylko o jego brzuch. Kolano odmawiało. Co za wojownik.
Amerykanin nie ukrywał przed walką, że aspekty finansowe – podpisał nowy kontrakt, z którego jest bardzo zadowolony – stanowiły najważniejszy powód, dla którego zaakceptował pojedynek z Juniorem dos Santosem.
Dla Czarnej Bestii jest to druga z rzędu porażka. W listopadzie w walce o pas mistrzowski przegrał przez poddanie w drugiej rundzie z Danielem Cormierem.
*****
nie co za wojownik, tylko jakby zrezygnował, to by grubej kasy nie dostał za walkę. Title shota już nie dostanie, czas odkładać na emeryturę.