„Nawet mnie nie dotknął. Dzisiaj pokonałem się sam” – Cain Velasquez sfrustrowany po porażce z Francisem Ngannou
Cain Velasquez obszernie podsumował nieudany pojedynek z Francisem Ngannou podczas gali UFC on ESPN 1 w Phoenix.
Kompletnie nie udał się powrót do oktagonu byłemu dominatorowi kategorii ciężkiej Cainowi Velasquezowi, który w walce wieczoru gali UFC on ESPN 1 w Phoenix stanął naprzeciwko Francisa Ngannou. Amerykanin został bowiem ubity w ledwie 26 sekund, doznając też przy okazji kontuzji kolana.
Rzecz jednak w tym, że były mistrz nie ma wątpliwości, że o jego porażce zadecydował wyłącznie uraz kolana, o czym rozwodził się podczas konferencji prasowej po gali.
Nie mogę uwierzyć, że się to stało.
– powiedział Velasquez.
Miałem za sobą świetny obóz. Wszystko to, co mówiłem o tym, jak dobrze się czuję – wszystko to była prawda. Czułem się tam świetnie. Zrelaksowany. Ale zrobiłem ten jeden krok lewą nogą i poczułem, że coś strzeliło. Gdy spróbowałem zrobić kolejny krok, kolano po prostu nie wytrzymało. Nie mogę w to uwierzyć.
Wychodziłem tam w stu procentach zdrowy, w stu procentach gotowy. I zdarzył się dziwaczny wypadek. Nie mogę w to po prostu uwierzyć. To po prostu ciężkie. Ale taki jest to sport, takie rzeczy się zdarzają czasami. To po prostu bardzo frustrujące. Płonie we mnie silny ogień, silniejszy niż kiedykolwiek. Miałem za sobą świetny obóz. Naprawdę świetny.
Dopytywany natomiast, czy nie zainkasował jednak przypadkiem wcześniej jakiegoś ciosu – a w tym temacie, jak dowodzą powtórki, żadnych wątpliwości nie ma – zdecydowanie zaprzeczył.
Ngannou landed an uppercut before Cain's knee gave out #UFC #UFCPhoenix pic.twitter.com/5uWeJ9NcER
— Mark of the Beast (@107round) February 18, 2019
https://twitter.com/BazzMann20/status/1097379754573873153
To było kolano.
– powiedział Cain.
Nawet mnie nie dotknął. To kolano. Po prostu się zgięło. Nie wiem, jak to się stało. I było po wszystkim.
36-latek stwierdził, że nie ma żadnych pretensji do sędziego, oceniając, że przerwanie walki było prawidłowe. Uważa, że sędzia słusznie zakończył zawody, ponieważ zobaczył jego uszkodzone kolano.
Pomimo rozczarowującego powrotu Velasquez wierzy, że nadal ma wiele do pokazania i udowodnienia – choć przyznaje, że dużo zależeć będzie od charakteru kontuzji.
Zobaczymy, co się wydarzy.
– powiedział, zapytany o ewentualną emeryturę.
Sprawdzimy to. Jeśli poczuję, że nie mogę być najlepszy, nie będę już tego robił – ale tak nie było podczas obozu przygotowawczego.
Mając na uwadze, jak się czułem, jak wyglądała moja rywalizacja z innymi w klubie, wiem, że stać mnie na dużo więcej. Dużo więcej.
Reprezentant American Kickboxing Academy spekuluje, że być może doszło do naderwania lub zerwania więzadła bocznego w kolanie. Jednocześnie zapewnia, że czuł się w oktagonie kapitalnie naprzeciwko Predatora, który niczym go nie zaskoczył.
Widziałem ciosy, jakie wyprowadzał Francis.
– powiedział Cain.
Widziałem jego szybkość. Byłem już do tego dobrze przyzwyczajony. Na nagraniach wydawał się o wiele szybszy, ale będąc tam z nim, widziałem dokładnie jego timing i tak dalej. Czułem się świetnie. Czułem, że mogę się przedostać do półdystansu. Ustawiłem go na siatce. A potem moje kolano się poddało.
Dla Caina Velasqueza był to powrót do oktagonu po ponad 2-letniej przerwie, gdy zdemolował Travisa Browne’a. Nie ukrywa jednak, że czuł się podczas obozu przygotowawczego wybornie – oraz był w pełni zdrów, co dodatkowo napędzało go pozytywną energią.
Byłem gotowy. Byłem naprawdę gotowy.
– stwierdził Amerykanin.
Nadal jestem gotowy i coś takiego się przydarzyło. To bardzo rozczarowujące.
Dzisiaj pokonałem się sam.
*****
Francis Ngannou demoluje Caina Velasqueza w 26 sekund – VIDEO
Nieładnie tak kłamać