„Wydawało mi się, że po prostu trafię go raz jeszcze” – Aaron Pico po klęsce na gali Bellator 214
Aaron Pico obszernie podsumował przegrany przez nokaut pojedynek z Henrym Corralesem podczas gali Bellator 214 w Los Angeles.
Szykowany na wielką gwiazdę Bellatora i uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników na świecie Aaron Pico nie będzie miło wspominał swoje szóstej zawodowej walki. Podczas gali Bellator 214 w Los Angeles młodzian został bowiem brutalnie znokautowany przez Henry’ego Corralesa.
Nie mam wiele do powiedzenia. To był dla mnie ciężki wieczór.
– powiedział Pico, który pojawił się na konferencji prasowej po gali.
Mam 22 lata, byłem już w takim położeniu, przegrałem pierwszą zawodową walkę. Nie mam żadnych wymówek. Czułem się dobrze, obóz poszedł dobrze. Trafiłem go, nie zawsze zdaję sobie sprawę, ile mam mocy w rękach. Zdarzyło się to tak szybko. Popełniłem oczywiście błąd, zostając w półdystansie zbyt długo. 50-50, że ktoś skończy znokautowany. Wyszło słabo, naprawdę słabo, ale mam 22 lata, nie opanowałem tego jeszcze. Muszę trochę zwolnić, używać trochę zapasów. Zaczynamy od początku.
Pico nie musiał przychodzić na konferencję prasową po gali, ale przyznał, że w ten sposób został wychowany i nie wyobraża sobie zmieniać podejścia do mediów w zależności od tego, czy wygrał walkę, czy też ją przegrał.
Tak po prostu trzeba zrobić.
– powiedział.
Media zawsze czekają na ciebie po zwycięstwach, więc trzeba im okazać też szacunek teraz. Nie możesz wychodzić do nich tylko wtedy, gdy wszystko idzie dobrze. Gdy dostajesz w łeb, musisz przyjąć to jak mężczyzna. Zawsze powtarzam, że trzeba założyć najlepszy garnitur i wyjść do mediów. Tak trzeba postąpić.
Zanim padł ciężko znokautowany, Pico miał swoją okazję, posyłając Corralesa na deski soczystym podbródkiem. Ruszył z furią za nim, licząc na rozstrzygnięcie walki – ale się przeliczył.
Wydawało mi się, że po prostu trafię go jeszcze raz.
– powiedział Aaron.
Powinniśmy się trzymać z dala od klinczu, bo tam rozpuszcza ręce, atakuje tymi bombami, podbródkami. To dla mnie nauka. Ale tak, wydawało mi się, że go znokautuję.
Pico nie wie, kiedy powróci do akcji. Zależy to od rozmów z rodziną i sztabem trenerskim. Teraz zamierza udać się na krótkie wakacje, ale zapowiada, że szybko wróci na salę treningową, bo uwielbia pozostawać w ruchu.
Wiem, że teraz wyleje się na mnie dużo gówna w internecie, a ludzie będą opowiadać, że powinienem zrobić to, tamto.
– stwierdził Pico.
Muszę przemyśleć to wszystko z rodziną, ale to nie koniec. Wrócę. Potrzebuję tylko trochę czasu.
Dopytany, czy nie lepiej byłoby na tym etapie kariery rywalizować ze słabszymi rywalami, 22-latek nie pozostawił wątpliwości.
Gdybym dostał rewanż, byłoby świetnie.
– powiedział.
Myślę jednak, że (Corrales) będzie walczył teraz o pas. Myślę o kimś z Top 5, chociaż to nie ode mnie zależy. Jestem jednak w stanie pokonać tych gości. Nie zdają sobie z tego sprawy. Oczywiście dzisiaj dostałem. Umiejętności są jednak na miejscu, ale muszę przestać się spieszyć.
Mam brać słabszych rywali? Ok, dajcie mi słabszych rywali. Pojawi się ogromny rachunek za szpital, bo naprawdę zranię wtedy kogoś bardzo mocno.
Pico zapewnił, że problemem nie jest ani kategoria wagowa – na co dzień waży bowiem 165 funtów i w tym kontekście dywizja do 145 funtów jest dla niego idealna – ani treningi, ani nic innego. Po prostu musi okiełznać mordercze żądze, jakie dopadają go w klatce i zamiast wdawać się raz za razem w ostre wymiany, powinien od czasu do czasu zaprzęgnąć do działania zapasy.
Kurewsko nienawidzę przegrywać. Po prostu.
– stwierdził.
Czy to w debiucie, czy w walce o pas, czy w walce z byle kim. To po prostu marne uczucie.
*****