„Mam być gatekeeperem dla młodych? Nie ma problemu, będę się bił z nimi wszystkimi” – Michał Kita po Babilon MMA 7
Michał Kita obszernie podsumował zwycięstwo z Arturem Głuchowskim w walce wieczoru gali Babilon MMA 7, opowiadając też o swoich planach na przyszłość.
Zaprawiony w bojach Michał Kita powrócił wczoraj do akcji po półtorarocznej przerwie, po szalonej – szczególnie w trzeciej rundzie – walce wypunktowując Artura Głuchowskiego w daniu głównym gali Babilon MMA 7 w Żyrardowie.
Może nie (był to) jeden z cięższych (pojedynków), ale dramaturgii pełno.
– powiedział Masakra w rozmowie z dziennikarzami po gali.
Dałem się trafić pod koniec drugiej rundy. Wcześniej wszystko generalnie było, powiedzmy, pod kontrolą. Zdecydowanie prowadziłem. W pierwszej rundzie zabrakło mi chyba pięć sekund, żeby to skończyć przed czasem. Dla was na pewno dobrze, tylko dla mnie nie, bo trochę obolały jestem. Można powiedzieć, że za to nas kibice kochają, kupują bilety i takie walki chcą oglądać.
Zabrzanin przyznał, że w pierwszej rundzie zainkasował jedno z frontalnych kopnięć na korpus, które mocno go przytkało, ale szybko doszedł do siebie. Głuchowski bardzo chętnie atakował niskimi kopnięciami, ale Kita stwierdził, że zdecydowaną większość z nich zblokował.
W trzeciej odsłonie Masakra odwołał się kilka razy do swoich zapasów – z sukcesami – zwalniając tempo akcji. Przypomina jednak, że nie powinno to nikogo dziwić, bo wywodzi się właśnie z zapasów, w których – jak zaznaczył – nie był może nikim wybitnym, ale za młodu notował sukcesy na polskiej arenie.
Mam taki background, a tak tę stójkę sobie upodobałem i tak się biję w tej stójce, że zapominam właśnie o tych zapasach.
– przyznał.
A teraz chcę to po prostu łączyć – i stójkę, i obalenia. Taki jest mój cel.
Dla Michała Kity zwycięstwo w Żyrardowie było pierwszym od października 2016, gdy jeszcze pod sztandarem KSW poddał Michała Włodarka. Później sam przegrał przez poddanie z Michałem Andryszakiem, by następnie już pod flagą czeskiej organizacji XFN ulec przez nokaut Viktorowi Peście.
Jestem na innym etapie. Chciałem tej walki, chciałem wrócić.
– powiedział Kita o pierwszej od ponad dwóch lat wiktorii.
Wróciłem na tor zwycięstw, ale nie jest tak, że się zadowalam. Było bardzo dużo błędów. Między innymi właśnie to trafienie, mimo że zdecydowanie prowadziłem. Trzeba to poprawić. Mój cel jest prosty – w tym roku chciałbym zrobić co najmniej trzy walki i je wygrać.
Jak zatem przedstawiają się dalsze plany zabrzanina?
Nie wiem, co dalej. Będę walczył dla tego, kto chce, żebym dla niego walczył i chce przede wszystkim kontrakty, które działają w dwie strony – nie w jedną.
– stwierdził Michał.
Teraz są takie czasy, że wolą wziąć zawodników 5-6 razy tańszych i mniej medialnych, bo i tak ci ludzie przyjdą na halę.
Tak to wygląda. Niestety. Tutaj był Polsat, walka wieczoru, musiał być ktoś medialny – dlatego też pewnie propozycję, bo to nie jest też tak z przypadku, że ktoś sobie wziął Kitę w walce wieczoru. Też znam realia telewizji, jak to wszystko funkcjonuje, jak media funkcjonują.
Jestem jeszcze w stanie ten i przyszły rok przewalczyć. Zdaję sobie sprawę, mistrzem świata nie będę. Mogę powalczyć na jakimś fajnym poziomie i zrobić te 6-7 walk. Wszystko tak naprawdę nie zależy od tego, czy ja chcę tylko od mojego ciała i od efektów tych walk – czy nie jestem porozbijany, czy nie mam kontuzji.
Świadomy tego, że wiecznie walczył nie będzie, Kita już jakiś czas temu postawił sobie konkretne plany na przyszłość – i nie ukrywa, że wiele z nich już zrealizował.
Walczą, walczą, giną i nie wiadomo, co się z nimi dzieje.
– powiedział o zawodnikach MMA w Polsce.
Ja sobie założyłem jakieś plany życiowe i te, które założyłem po czterdziestce, wyszły mi parę lat wcześniej.
Co radzę (innym zawodnikom)? Mniej medialności, więcej na sali, bo jesteś tak dobry jak twoja ostatnia walka. Możesz być mega medialny, przegrasz i cię wszyscy gnoją, ile się da. Teraz wszyscy znowu się będą mną zachwycać, że gdzieś tam – chciałbym wygrać wszystkie walki do końca kariery – ale gdzieś tam zdaję sobie sprawę, że też mogę przegrać i znowu będzie „jaki on słaby, stary, blokuje miejsca młodym”. To są najczęstsze zarzuty do nas. Tylko że ja nie mam problemu walczyć z tymi młodymi. Najgorsi są właśnie tacy menadżerowie, którzy mówią: „A bo oni tego blokują!”. Robią taki sztuczny nacisk. Ale ja mówię, to powiedzcie, który młody? Ten? Dawajcie, walczę z nim. A wtedy menadżer nagle chce trzy razy więcej pieniędzy. I już się wycofują. Mam być gatekeeperem, bramką dla młodych? Dla mnie nie ma problemu. Będę się bił z nimi wszystkimi. Można wiele rzeczy mi zarzucić, ale nie tego, że nie podejmuję wyzwań. Podpisuję kontrakt na walkę, nie na przeciwnika.
*****
Naprawdę dobrze napisane. Wielu osobom wydaje się, że mają odpowiednią wiedzę na opisywany temat, ale z przykrością stwierdzam, że tak nie jest. Stąd też moje wielkie zaskoczenie. Chcę wyrazić uznanie za Twój trud. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i często odwiedzał zeby przejrzeć nowe artykuły.