UFC

Alexander Hernandez zabiera głos po klęsce z Donaldem Cerrone

Alexander Hernandez podsumował nieudany pojedynek z Donaldem Cerrone, który znokautował go w drugiej rundzie podczas gali UFC on ESPN+ 1 w Brooklynie.

Przed starciem z Donaldem Cerrone – zdecydowanie największym w swojej sportowej karierze – Alexander Hernandez nie okazał zaprawionemu w bojach rywalowi krzty szacunku. Niby dziękował Kowbojowi, że ten dał mu szansę, akceptując starcie, które rankingowo niewiele mu daje, ale jednocześnie zrugał go na wszelkie sposoby – zarzucał mu, że jest już starym paralitykiem, że lęka się walczyć, że ma masę luk, a wszystko to opakował w wulgaryzmy i niezmąconą niczym pewność siebie.

Rzeczywistość okazała się jednak dla młodziana brutalna. Pokazał co prawda charakter, serce do walki i sporą odporność, ale ostatecznie padł ubity w drugiej rundzie pojedynku.

Dziś natomiast zabrał po raz pierwszy głos po upokarzającej – bo poprzedzonej wyniesieniem się na medialne szczyty, z których upadek zawsze boli – porażce.

Gratulacje dla Donalda Cerrone. Nauczyłeś mnie czegoś nie do przecenienia. Być może najlepszą/najgorszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła, był 42-sekundowy nokaut w debiucie. Wychodzę do każdej walki, czując, że jestem nietykalny i spodziewając się powtórki tego samego scenariusza.

Przygotowuję się na te chwile przed dokonaniem egzekucji w pierwszej rundzie – a nie na walkę. Muszę nauczyć się walki. Muszę przeanalizować swoje podejście. Wyszedłem do Cerrone, żeby się bić i tam gdzie on dokonał poprawek, ja ich nie dokonałem. Doświadczenie to kosztowna pizda.

Dziękuję UFC, Danie White’owi i Seanowi Shelby’emu za niesamowitą szanse i wiarę we mnie. Nie pozwolę, aby poszło to na marne. Przezwyciężanie przeszkód czyni z ciebie mężczyznę i rodzi legendy. Wrócę. I następnym razem gdy mnie zobaczycie, przekonacie się, że nie rzucam słów na wiatr. To dobre cierpienie.

26-latek doznał w ten sposób pierwszej porażki pod sztandarem UFC. W debiucie, o którym wspomniał wyżej, ekspresowo ubił Beneilda Dariusha, następnie wypunktowując Oliviera Aubina-Merciera.

Po walce Kowboj nie ukrywał, że bardzo nie podobało mu się zachowanie młodziana, a jego trashtalk ocenił jako po prostu głupi.

*****

„Gratulacje dla Henry’ego, ale nie wygrałeś tej walki” – sfrustrowany TJ Dillashaw przekonany o rabunku w starciu z Henrym Cejudo

Powiązane artykuły

Komentarze: 4

Dodaj komentarz

Back to top button