„Nie można winić Dany White’a” – TJ Dillashaw o możliwym zamknięciu kategorii muszej UFC
Mistrz kategorii koguciej TJ Dillashaw, który powalczy dziś o pas wagi muszej z Henrym Cejudo, zabrał głos na temat możliwego zamknięcia dywizji do 125 funtów.
Od dłuższego już czasu spekuluje się, że kategoria musza niebawem zniknie z UFC, czego najmocniejszą bodaj przesłankę stanowią liczne w ostatnich miesiącach zwolnienia, do jakich doszło wśród zawodników w tym właśnie limicie wagowym.
Zasiadający na jej niepewnym tronie Henry Cejudo, dowodzony przez słynnego egipskiego menadżera, dorobił nawet do tych spekulacji narrację, wedle której los muszych spoczywa w jego właśnie rękach. Jeśli mianowicie pokona w walce wieczoru dzisiejszej gali UFC on ESPN+ 1 w Brooklynie mistrza 135 funtów TJ-a Dillashawa, uratuje całą kategorię muszą.
W tym właśnie kontekście na Killashawa spadło w ostatnich tygodniach sporo krytyki, inspirowanej w dużym stopniu właśnie przez Cejudo. Swego czasu zapowiedział bowiem, że schodzi do 125 funtów, aby raz na zawsze zamknąć dywizję.
To nie jest moja decyzja.
– powiedział Dillashaw, zapytany o kategorię muszą po wczorajszej ceremonii ważenia przed UFC on ESPN+ 1.
Nie jest tak, że postanowiłem sobie, że to ja zamknę dywizję. Były takie plotki. Ludzie mówili mi, że UFC chce zamknąć tę dywizję, ale Cejudo nie chce przejść do wagi koguciej, żeby ze mną walczyć. Postanowiłem więc, że to ja pójdę do niego. Dlaczego więc robi się ze mnie tego złego? To organizacja rozważa zamknięcie dywizji. Jestem tylko gościem, który wykonuje tę robotę. Jestem asasynem. Nie krytykujcie mnie, że biorę za to pieniądze. Mam rodzinę do wyżywienia, dom do utrzymania – a to najlepszy sposób, jaki znam na zarobienie.
Nie można też winić Dany White’a. Ci goście nie sprzedawali biletów. Nie możesz leżeć na kimś w mistrzowskich walkach, być nudziarzem i spodziewać się, że sprzedasz bilety.
Dopytywany wielokrotnie w drodze do dzisiejszej gali w Brooklynie o przyszłość kategorii muszej, głównodowodzący UFC ani razu nie odpowiedział konkretnie, poprzestając na stwierdzeniach, że „czas pokaże”.
*****