„Zawsze będzie to jego największym mankamentem” – Alex Hernandez zapowiada zmiażdżenie Donalda Cerrone
Sklasyfikowany na 11. miejscu w rankingu wagi lekkiej Alexander Hernandez wskazuje największe luki w oktagonowej grze Donalda Cerrone – i zapowiada ich brutalne wykorzystanie.
Alexander Hernandez stanie w sobotę w Brooklynie do najważniejszej walki w swojej sportowej karierze – podczas gali UFC on ESPN+ 1 skrzyżuje pięści z zaprawionym w bojach weteranem o legendarnym już statusie Donaldem Cerrone.
To modelowe zestawienie na tym etapie mojej kariery.
– powiedział Hernandez w rozmowie z MMAWeekly.com.
Muszę poprawić swoje notowania. Muszę zbudować świadomość fanów, wyrobić sobie nazwisko. To idealny moment na taką walkę, bo utoruje mi ona drogę do rywali z wyższej półki i pozwoli awansować w rankingach. Rankingi zresztą i tak są, kurwa, subiektywne. Liczy się wyrobienie sobie nazwiska – i Cerrone stanowi do tego przepustkę.
Mający za sobą ledwie dwie walki pod sztandarem amerykańskiego giganta – szybki nokaut na Beneilu Dariushu oraz zwycięską decyzję z Olivierem Aubinem-Mercierem – młodzian jest pewny swego przed starciem z Kowbojem, chętnie wskazując jego największe luki.
To typ gościa, który jest niepewny.
– ocenił Hernandez.
Wolno się uczy. Jego temperament jest kompletnie niestabilny. Przechodzi do 170 funtów, bo w 155 źle mu się ścina wagę, a potem wraca do 155 funtów. Zajmuje się masą dodatkowych zajęć, żeby zdystansować się od najważniejszego zadania – czyli walki w oktagonie. Uważam, że cały czas ucieka i ciągle zajmuje się innymi rzeczami, żeby odnaleźć w życiu równowagę, uniknąć trudności czy zmniejszyć stres.
Ja natomiast biorę byka za rogi. Nigdy nie uciekam przed wyzwaniem. U niego zawsze będzie to największym mankamentem.
Dla Donalda Cerrone sobotnie starcie będzie pierwszym w kategorii lekkiej od trzech lat, które spędził, rywalizując w 170 funtach, gdzie wygrał sześć z dziesięciu pojedynków. Kowboj nie ukrywa, że jego celem jest pas mistrzowski i choć jest daleki od lekceważenia młodziana, wierzy, że stanowi on tylko przystanek na jego drodze po złoto.
W 60 procentach skupia się na walce, a w 40 na czymś innym.
– kontynuował analizę rywala Hernandez.
Ja w 100 procentach koncentruję się na zadaniu, które mnie czeka. Niech mnie szlag trafi, jeśli człowiek, który nie potrafi się skupić, może dorównać mi pod względem determinacji.
Uważam, że w jego przypadku jest to wynikiem strachu. Otwarcie to powiedział. Nie radzi sobie dobrze, gdy dopadają go nerwy, strach, niepewność. Zamiast stawić im czoło, pokonać je i rozwijać się, próbuje zajmować się innym sprawami, żeby zapomnieć o problemach. A te inne sprawy zawsze będą jego przeszkodą.
Hernandez słynie z agresywnego stylu walki, chętnie od początku z impetem ruszając na swoich rywali i rozpuszczając ręce w ciężkich uderzeniach. Przede wszystkim jednak jest solidnym zapaśnikiem – i właśnie gry opartej na obaleniach spodziewa się po nim Kowboj.
26-letni Teksańczyk nie ukrywa wdzięczności względem Cerrone za to, że ten zaakceptował walkę, ale jednocześnie nie ma wątpliwości, jak się ona potoczy.
Nie lubi, gdy wywierasz na nim presję.
– powiedział Hernandez.
Nie lubi, gdy pojawiają się trudności. Nie lubi, gdy nie może decydować o tempie walki. I tutaj wracamy do tego, co mówiłem wcześniej – ucieka przed trudnościami, zamiast stawić im czoło i je pokonać.
Chcę zmiażdżyć go tak, jak zmiażdżył go (Darren) Till. Chcę go skończyć. Muszę go ubić w ciągu dwóch pierwszych rund.
*****