Damian Janikowski o kluczowej zmianie, jakiej dokonał w treningach po porażce z Michałem Materlą
Damian Janikowski podsumował przegrany pojedynek z Michałem Materlą, zdradzając, jakich zmian dokonał w treningach i kiedy powróci do akcji.
Niespełna dwa miesiące minęły od czasu, gdy rozpędzony trzema zwycięstwami i robiący furorę na nadwiślańskiej scenie MMA Damian Janikowski w starciu z zaprawionym w bojach Michałem Materlą doznał pierwszej zawodowej porażki.
W następstwie tego niepowodzenia dokonał pewnych zmian w swoich treningach, o najważniejszej z nich opowiadając w rozmowie z PolsatSport.pl.
Na pewno myślałem, że nerwowo, psychicznie nie będę się spalał, ale w walce wszystko to wyszło.
– powiedział Janikowski, wspominając potyczkę z Materlą.
Dlatego pierwszym krokiem do zmiany było powołanie do naszego teamu dobrego psychologa. Cały czas trening, cały czas rozwój. Cofam się do tych podstaw, których tak naprawdę nie robiłem, bo od razu z zapasów przeszedłem na grupę zawodową. Od razu musiałem się bić, musiałem się bronić. Poprawiam więc podstawy, te rzeczy, których się nie uczyłem i myślę, że wyjdzie mi to na dobre.
O korzyściach, jakie płyną ze współpracy z psychologiem sportowym, od dawna opowiada klubowy kolega Damiana Janikowskiego, Jan Błachowicz, który dziś jest jednym z najlepszych półciężkich na świecie.
Jakie rezultaty przyniesie takowa współpraca wrocławianinowi, to się dopiero okaże.
Widzimy się codziennie.
– kontynuował Janikowski.
Przede wszystkim jego pracą na początku było zaprzyjaźnienie się ze mną, oglądanie mnie podczas treningu, zwracanie mi uwagi, co mam robić, czego mam nie robić. Od takiej strony psychologicznej to on za dużo nie pracuje, ale może mi się tak wydawać – on bardziej uczy kontroli, opanowania emocji, oddechu. I co najważniejsze – cierpliwości. Powoli, powoli, cierpliwość, aż w końcu przyjdzie sukces.
Porażka z Materlą przekreśliła szanse wojującego zawodowo od półtora roku Janikowskiego na złoto wagi średniej – bo stanowiła półfinał turnieju w 84 kilogramach zorganizowanego przez KSW.
W drugiej parze półfinałowej Scotta Askham zdemolował Marcina Wójcika, w ten sposób torując sobie drogę do finału, w którym stanie do rewanżu z Berserkerem. Póki co nie wiadomo, kiedy dojdzie do tego starcia, ale konkretny termin na swój kolejny występ ma już Damian Janikowski.
Prawdopodobnie na pierwszej gali po nowym roku (marcowe KSW 47 w Łodzi – dop. red.) będę walczył.
– powiedział.
Sam jestem ciekawy, jak wyjdzie ten finał Materla vs. Aksham. Zobaczymy, jak włodarze będą karty rozdzielać, kogo z kim będą zestawiać na walkę.
*****
Żyrafa w gazie, emerytowana legenda, fenomen i polski Jones – pięć wniosków z KSW 46