„Powiedziałem mu, że jeżeli nie zobaczę go niedługo w Top 10 UFC, to wrócę i mu napie*dolę” – Marcin Wrzosek po KSW 46
Marcin Wrzosek podsumował nieudany występ z Salahdinem Parnasse podczas gali kSW 46 w Gliwicach, opowiadając też o swoich dalszych planach.
Nie będzie miło wspominał wali z Salahdinem Parnasse podczas gali KSW 46 w Gliwicach Marcin Wrzosek. Polski zawodnik stanowił tylko tło dla świetnie dysponowanego Francuza, przegrywając jednogłośną decyzją sędziowską.
Był bardzo szybki.
– powiedział Wrzosek w rozmowie z MyMMA.pl.
Niczym mnie nie zaskoczył, spodziewałem się takiej dyspozycji. Jestem bardziej rozczarowany sobą. Spompowałem się strasznie w pierwszej rundzie i nie zdążyłem się zregenerować do drugiej, trzeciej. W drugiej bodajże mnie posadził i jak wychodziłem do tej trzeciej, to naprawdę jeszcze kręciło mi się w głowie.
31-letni zawodnik ma już bardzo konkretne plany na przyszłość – i broni składać absolutnie nie zamierza.
W poniedziałek będę już na sali.
– zapowiedział.
Muszę zmienić swoje podejście do sportu. Zatraciłem się gdzieś w tym wszystkim. Czuję, że muszę podziękować Salahdine’owi, bo dzięki niemu odzyskałem chyba priorytety. W przygotowaniach do tej walki poczułem ogień, który czułem, gdy jeszcze byłem na dorobku.
Polski Zombie przyznał, że miał pewne wątpliwości co do zaakceptowania walki, bo wiadomość przyszła zbyt późno i obawiał się, że może nie zdążyć ze ścięciem wagi, ale…
Taka okazja, walka z takim przeciwnikiem. Naprawdę mnie to zmotywowało.
– przyznał.
Niepokonany, młody prospekt. Czego więcej sobie życzyć niż spróbować dopisać takiego kogoś do swojego rekordu. A kto nie próbuje, ten nigdy nie wygra. A więc postanowiłem: spróbuję.
Zdaniem wielu trzecim z rzędu zwycięstwem pod sztandarem KSW Salahdine Parnasse zapewnił sobie walkę o złoto kategorii piórkowej, ale zapytany o oczekiwania względem młodziana, Polak wróży mu jeszcze większą przyszłość, wykraczającą poza KSW.
Po walce powiedziałem mu, że jeżeli nie zobaczę go niedługo w Top 10 UFC, to wrócę i mu napierdolę następnym razem. Albo spróbuję przynajmniej.
– powiedział wesoło Wrzosek.
Zaskoczył mnie też tym, że fajnie balansował. Naprawdę ciężko było go sprowadzić. Mój gameplan polegał na sprowadzaniu. Niesprowadzanie go było niespodzianką. Udało się dopiero w trzeciej rundzie.
Polski Zombie tymczasem nigdzie się nie wybiera.
Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.
– zapewnił.
Myślę, że mam jeszcze ze cztery lata, żeby się jeszcze trochę ponapierdalać.
*****
tak sobie tłumacz Marcinku, że aby ciebie pokonać, to trzeba być w top 10 w UFC…