„Różne rzeczy działy się na ważeniu” – Mamed Khalidov odpowiada na zarzuty o 'gry psychologiczne’ przed rewanżem z Tomaszem Narkunem
Mamed Khalidov odpowiedział na sugestie, jakoby wizytą w warszawskim WCA spróbował rozbić plany przygotowań Tomaszowi Narkunowi, a współpracą z Saparbegiem Safarovem zainicjować gierki psychologiczne.
Już w sobotę w Gliwicach w walce wieczoru gali KSW 46 Mamed Khalidov i Tomasz Narkun staną naprzeciwko siebie po raz drugi. Obaj nigdy nie ukrywali szacunku i uznania, jakimi się darzą, ale w drodze do rewanżu pojawiły się pewne zgrzyty.
Żyrafa planował bowiem spędzić część obozu przygotowawczego przed walką w warszawskim Berkut WCA Fight Team, gdzie szlifował też formę przed pierwszym starciem. Jednak przyjazd czeczeńskiego zawodnika do stolicy doprowadził do zmiany jego planów – i w rezultacie Warszawę zamienił na Poznań, ostatni etap przygotowań spędzając w Ankosie MMA.
Miałem przyjechać w ciągu dwóch tygodni. Myślę, że Tomek nie wiedział, że jestem, bo tam dwa tygodnie wcześniej było zapowiedziane, że będę przyjeżdżał.
– powiedział Khalidov w rozmowie z FightSport.pl, zapytany o swoją wizytę w Berkut WCA Fight Team.
Tak naprawdę myślę, że nie zdawał sobie sprawy, że tam będę. Gdy już byłem w trasie, jechałem, dowiedziałem się, że Tomek jest, ale już dalej jechałem. Myślałem, że po prostu wieczorem sobie trening zrobię, minę się z nim, bo trochę nie wypada być w jednym momencie na sali, bo walczymy ze sobą. Ale Tomek zdecydował później, że pojedzie do Poznania.
https://www.instagram.com/p/BqefzTDHoKX/
Tomasz Narkun zasugerował też ostatnio, że wspólne treningi Mameda Khalidova z Saparbegiem Safarovem – Rosjaninem, który kilka lat temu uderzył go podczas ważenia – są elementem gry psychologicznej Czeczena przed rewanżowym starciem. Stwierdził, że wspólne treningi Khalidova z Safarovem nie mają większego sensu, bo Rosjanin ostatecznie z nim nie walczył, a poza tym posiada inne warunki fizyczne.
https://www.instagram.com/p/BqMm3xxnU6L/
Khalidov odniósł się jednak do tych słów z dystansem.
Trenuję w klubie z różnymi zawodnikami. Przyjeżdżają też do nas (inni zawodnicy).
– powiedział.
Nie ma żadnej różnicy, czy on z nim walczył czy nie walczył. Żaden zawodnik ode mnie z nim nie walczył, a z nimi trenuję. To nie ma nic wspólnego. Skupiłem się wyłącznie na sali treningowej. Trenuję, jadę do domu spać, widzę się z moimi przyjaciółmi, którzy przyjeżdżają, pomagają mi w przygotowaniach. Również Saparbeg przyjechał na przygotowania.
Nie rozumiem tego. Coś się działo między nimi parę lat temu. Siedem lat temu. Teraz to rozgrzebywać? Różne rzeczy się dzieją na ważeniu. I popychali się, i liście, i piąchami się bili. W UFC Jon Jones bił się z Cormierem, Kliczko dostał również dłonią w twarz, bili się. Różne działy się rzeczy na ważeniu. Nie przekładajmy tego na sprawy osobiste, jakieś gry psychologiczne. Myślę, że takich rzeczy nie potrzebuję.
Reprezentant Berkutu Arrachionu Olsztyn nie ukrywa od dawna, że porażka, jaką w marcu zafundował mu stargardzianin, rozpaliła w nim na nową pasę do MMA. Zrobi, co w jego mocy, aby tym razem wynik był inny, ale swoim zwyczajem nie podejmuje się typowania.
Są zmiany – przede wszystkim w ilości treningów.
– powiedział.
Trenerzy też dorzucili parę rzeczy nowych. Mogę powiedzieć, że czuję się super, przygotowania super, ale zrobię tyle, na ile pozwoli mi mój przeciwnik. Poprzednio zaskoczył mnie, wygrał walkę w dobrym stylu i nie ma żadnych wątpliwości, że był lepszy tego dnia. A teraz zobaczymy, co będzie. Liczę, że – jak Bóg da – idę po zwycięstwo.
*****